MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gwałtowna zamiana w fotelu lidera

Piotr Tymczak
Henning Berg rotuje składem i Legia dobrze na tym wychodzi
Henning Berg rotuje składem i Legia dobrze na tym wychodzi Andrzej Banaś
W meczu na szczycie Wisła przegrała z Legią. Kluczowym momentem była utrata pierwszej bramki, która padła jednak ze spalonego. Krakowianie przegrali pierwszy raz w tym sezonie.

Wisła Kraków 0
Legia Warszawa3 (0)

Bramki: 0:1 Sa 50, 0:2 Duda 90+5, 0:3 Radović 90+7.
Wisła: Buchalik 4 - BurligaI 4 , Głowacki 4, Dudka 4, Sadlok 4 - Uryga 4 - GargułaI 3 (61 Guerrier), Jankowski 4 (71 Sarki), Stilić 3, Boguski 4 (86 Stępiński) - Brożek 3.
Legia: Kuciak 5 - BroźI 6 , Rzeźniczak 5, Junior 6, Brzyski 6 - Vrdoljak 6, Jodłowiec I 6 - Saganowski I 5 , Pinto 6 (79 Duda), Kosecki 5 (76 KucharczykI) - Sa 6 (86 Radović).
Sędziowali: Szymon Marciniak (Płock) oraz Krzysztof Nejman (Płock) i Paweł Sokolnicki (Nasielsk). Widzów: 31 289.

Nie powtórzyła się historia sprzed roku, kiedy to Wisła pokonała u siebie przy wypełnionych trybunach faworyzowaną Legię. Tym razem mistrzowie Polski trzema mocnymi ciosami strącili "Białą Gwiazdę" z fotela lidera.

Długo nie zanosiło się na to, że Legia wygra tak przekonywająco. - Kluczem do zwycięstwa była pierwsza strzelona przez nas bramka. Wisła straciła wówczas trochę wiary, my za to zyskaliśmy pewność siebie i mieliśmy kontrolę nad spotkaniem - podkreślił norweski trener Legii Henning Berg.

Problem w tym, że jego drużynie pomógł błąd sędziów reprezentujących mazowiecki okręg. Pierwszą bramkę dla warszawian zdobył Orlando Sa, który był na spalonym i gol nie powinien być uznany. Legioniści dwie kolejne bramki zdobyli w doliczonym czasie gry, kiedy wiślacy, szukając szans na remis, postawili wszystko na jedną kartę i rozluźnili szyki w obronie.

Patrząc jednak na całe spotkanie więcej atutów było po stronie legionistów. Wygrali oni walkę w środku boiska. Mało doświadczony Alan Uryga radził sobie w roli defensywnego pomocnika gdy miał obok siebie wspierającego go Macieja Jankowskiego.

Po zejściu partnera z boiska Uryga już nie nadążał. Para defensywnych pomocników Legii Ivica Vrdoljak i Tomasz Jodłowiec skutecznie natomiast rozbijała akcje wiślaków. Mało widoczny był reżyser gry Wisły Semir Stilić. Żadnej okazji na bramkę nie miał najlepszy strzelec "Białej Gwiazdy" Paweł Brożek.

- Nie ma się co tłumaczyć, że pierwszą bramkę straciliśmy ze spalonego - powiedział po meczu trener Wisły Franciszek Smuda. - Niestety, Legia grała od nas bardziej agresywnie. Nie wykorzystaliśmy sytuacji, jakie stworzyliśmy przed stratą bramki.

Później było nam bardzo ciężko. Widać, że legioniści są ograni w europejskich pucharach. Przy pojedynkach wykazywali się większą walecznością. Niestety, niektórzy nasi zawodnicy nie potrafią tak zawalczyć, choć mają inne atuty - dodał szkoleniowiec wiślaków.

- Nasza drużyna została bardzo dobrze przygotowana do meczu - zaznaczył Berg. Warszawianie mieli za sobą czwartkowe trudne spotkanie w Lidze Europejskiej z KSC Lokeren. Trener Legii nie ukrywał, że może dokonać rotacji w składzie, aby wpuścić wypoczętych zawodników, którzy nie grali trzy dni wcześniej i tak zrobił. Na ławce rezerwowych mecz zaczął najlepszy piłkarz Legii Miroslav Radović. Zasiedli na niej również Michał Kucharczyk i Ondrej Duda, a w osiemnastce nie znalazł się kontuzjowany Michał Żyro.

Zmieniony został więc blok ofensywny warszawian. Na skrzydłach wystąpili Marek Saganowski i Jakub Kosecki, w roli napastnika Orlando Sa, a za nim Helio Pinto.

Trener Smuda przed meczem mówił, że jego piłkarze zagrają swój futbol, jaki prezentowali w poprzednich spotkaniach, a była to efektowna gra do przodu ze składnymi akcjami. - Staraliśmy się tak grać, ale to do końca nie wychodziło, bo Legia nie pozwalała nam na realizację planu - przyznał Maciej Sadlok.

Na frontalne ataki nie decydowała się także Legia. Pierwsza połowa to były więc głównie piłkarskie szachy, choć nie brakło okazji z obu stron. Dla Wisły nie wykorzystali ich Rafał Boguski i Stilić, a dla Legii Sa i Pinto.

W drugiej połowie Sa zdobył gola i to trafienie przygnębiło wiślaków. Legioniści zaczęli dyktować warunki, a krakowian stać było wprawdzie na walkę, ale nie potrafili rozkręcić gry w ofensywie.
W 68 minucie arbiter był zmuszony przerwać spotkanie po tym jak fani z Warszawy (przybyło ich dwa tysiące) odpalili race, boisko zostało zadymione, co przez pewien czas ograniczało widoczność i nie pozwalało na grę.

Podczas drugiej połowy trener Smuda zdecydował się na zmiany w ofensywie i na skrzydła wpuścił najpierw Donalda Guerriera, a później Emmanuela Sarkiego. Nie wnieśli oni jednak nic dobrego do wiślackiej ofensywy.

Trener Berg odpowiedział wprowadzeniem swoich asów: Kucharczyka, Dudy i Radovicia. Dwóch ostatnich w doliczonym czasie zdobyło bramki. Szczególnie efektowny był gol Dudy, po którego uderzeniu piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.

- Tak jak zawsze potrafiliśmy utrzymać się przy piłce dłużej, tak tym razem szybko traciliśmy ją, za dużo było strat. W żadnym spotkaniu tyle ich nie mieliśmy - narzekał trener Smuda. - Wiadomo, że spotkania z Legią sa zawsze napięte i była nerwowość u moich piłkarzy. Większość z nich jest jednak doświadczona i nie powinno się to zdarzyć - dodał.

Teraz trener Smuda będzie musiał szybko odbudować mentalnie zespół po niepowodzeniu, bowiem już w środę Wisła gra mecz Pucharu Polski z Lechem w Poznaniu, a w niedzielę wyjazdowe derby z Cracovią.

OCENIAMY WISŁĘ
MICHAŁ BUCHALIK - 4
Pierwszy raz w tym sezonie przyszło mu trzy razy wyciągać piłkę z siatki. Za pierwszym razem, kiedy trafił Orlando Sa, Buchalik tylko patrzył jak piłka wpada do bramki przelatując tuż obok niego, ale gol padł ze spalonego. Przy trzecim trafieniu ograł go Miroslav Radović i skierował futbolówkę do bramki.
ŁUKASZ BURLIGA - 4
Zagrał niepewnie tak jak cała wiślacka defensywa. W końcówce nie nadążył z powrotem i akcję jego stroną przeprowadził Ondrej Duda, kończąc ją efektownym trafieniem.
ARKADIUSZ GŁOWACKI - 4
Przed meczem jego występ stał pod znakiem zapytania z powodu kontuzji. Ostatecznie zagrał. Raz uratował Wisłę wybijając piłkę sprzed bramki po strzale Helio Pinto. Miał jednak na koncie złe wybory w defensywie i przy wyprowadzaniu piłki. Po meczu przyznał, że znów ma uraz.
DARIUSZ DUDKA - 4
Nieraz gubił się, popełniał błędy. Nie zdążył wybić piłki i Orlando Sa zdobył pierwszą bramkę dla Legii. Dudka nie ponosi jednak winy, bo złapał legionistę na spalonym, ale nie zauważył tego sędzia.
MACIEJ SADLOK - 4
Podobnie jak koledzy z defensywy nie miał najlepszego dnia.
ALAN URYGA - 4
Do przerwy jeszcze przyzwoicie wywiązywał się ze swoich zadań. Sam przyznał, że w drugiej połowie po zejściu Macieja Jankowskiego już nie nadążał.
ŁUKASZ GARGUŁA - 3
Niewiele z jego gry wynikało i był pierwszym z wiślaków, którego trener Franciszek Smuda ściągnął z boiska.
MACIEJ JANKOWSKI - 4
Starał się pokazać z jak najlepszej strony. Pomagał w defensywie, ale nie błysnął w akcjach ofensywnych.
SEMIR STILIĆ - 3
Legioniści zadbali o to, aby zbyt często nie pokazywał swoich technicznych umiejętności. Zmarnował jedną dogodną okazję. Raz popisał się przewrotką, ale zabrakło mocy i precyzji.
RAFAŁ BOGUSKI - 4
Był najbardziej widoczny w ofensywie. Co z tego, skoro zabrakło mu precyzji i nie potrafił wykorzystać okazji.
PAWEŁ BROŻEK - 3
Był cieniem napastnika. Nie miał żadnej okazji bramkowej, odgrywał piłki, nie brał ciężaru na siebie, nie próbował indywidualną akcją zaskoczyć rywali.
DONALD GUERRIER, EMMANUEL SARKI, MARIUSZ STĘPIŃSKI - BEZ NOTY
Wystąpili zbyt krótko, aby ich oceniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski