Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Baran: Przeciwko Cracovii zagrałem mecz, którego nie zapomnę

Rozmawiał Jacek Żukowski
Rozmowa. W GKS-ie Bełchatów, najbliższym rywalu piłkarzy Cracovii, gra Grzegorz Baran. W „Pasach” spędził dwa sezony.

– Grał Pan w Cracovii w trudnych latach, w trzeciej lidze. Sentyment jeszcze pozostał?

– Na pewno tak, były ciężkie czasy, ale ludzie byli bardzo fajni. Co prawda graliśmy za przysłowiową złotówkę, zanim profesor Filipiak i Comarch zainwestowali w klub, ale mieliśmy zaufanie do prezesa Misiora. Do dzisiaj jestem w kontakcie z Łukaszem Paluchem, Pawłem Zegarkiem, Robertem Ziółkowskim czy Edwardem Kowalikiem. Potem graliśmy razem w Górniku Wieliczka, choćby z „Paluszkiem” czy Piotrkiem Powroźnikiem. Teraz jestem gdzie indziej i w sobotę będę robił wszystko, byśmy z Cracovią wygrali.

– Odszedł Pan do Górnika po wywalczeniu awansu do II ligi.

– Trener Stawowy przedstawił sprawę jasno: boi się postawić na mnie jako jednego z młodszych zawodników. Wtedy przychodziło kilku doświadczonych piłkarzy – Kaziu Węgrzyn, Robert Kolasa. Dlatego poszedłem na wypożyczenie do Wieliczki.

– Co Pan może powiedzieć o obecnej Cracovii, która gra specyficznym stylem?

– Zarówno kibice, jak i działacze, powinni do tego spokojnie podejść. Trzeba dać czas trenerowi Podolińskiemu. Grałem przeciwko Dolcanowi, którego trenował, widać było, że im dłużej prowadził ten zespół, tym to lepiej wyglądało. Myślę, że z czasem to wszystko się zazębi i Cracovia będzie miała z tej gry duży pożytek. Na razie traci bramki nie ze względu na ustawienie, a po indywidualnych błędach. Trener Podoliński wie, co chce grać i to jest fajne. Podoba mi się taki styl.

– Jak Pan wspomina konfrontacje z Cracovią?

– Wydaje mi się, że mam pozytywny bilans. Ale na pewno przegrałem jedno pamiętne spotkanie przy ul. Kałuży, jako gracz Bełchatowa. Prowadząc 2:0, ulegliśmy 2:3 w samej końcówce i daliśmy żyć Cracovii w drugiej rundzie. To chyba najbardziej pamiętne spotkanie w lidze dla mnie. Ostatnio zwyciężyliśmy „Pasy” w sparingu przed sezonem. Myślę, że jestem do przodu.

– Faworytem sobotniego meczu jest Bełchatów?

– Nie powiedziałbym tak. Każdy mecz jest inny. W poniedziałek jechaliśmy na pożarcie do Białegostoku, po przegranej 0:5 w Pucharze Polski z Piastem, a zagraliśmy dobry mecz i wygraliśmy. Najważniejsze, by było to fajne spotkanie.

– Gdy odchodził Pan z Ruchu, to były inne propozycje?

– Po 3. miejscu w lidze było kilka ofert, ale Bełchatów był najbardziej konkretny. Kilka razy przewijała się opcja powrotu do Cracovii, ale niestety nie było nam po drodze. Zimą trener Stawowy był mną zainteresowany, lecz miałem kontrakt i nie było mowy, by GKS mnie puścił.

– To, że trener Stawowy, który kiedyś nie chciał Pana w drużynie, teraz namawiał Pana do powrotu,chyba sprawiło Panu satysfakcję?

– Zgadza się. Wcześniej trener Kafarski chętnie widziałby mnie w „Pasach”. Do Krakowa mam sentyment, ale człowiek jest tam, gdzie go chcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski