Otóż w modzie były tłuszcze wszelakie. Strzyka was w kościach i goleniach? Czujecie darcie wewnętrzne i szarpanie? Sadło wilcze postawi na nogi. Jeśli drogie i niedostępne dla mało zasobnej kieszeni, może być psie lub w zastępstwie z kozła zwyczajnego.
Nie pomogło? To bociani smalec zdatny będzie. Przepuklinę leczono wielce skutecznymi maściami ze żbika. W wersji dla ubogich z lisa i jeża. No proszę, na jeża mogła sobie pozwolić nawet największa biedota. Przez wieki całe medycyna tłustościami stała. Wszystkie zwierzaki gospodarcze, łowne ptactwo i dziczyzna.
Ceniono zamorskie specjały. Smalec ze słonia i lwa kosztował majątek. Najciekawsze jest to, iż resztki owej wiary przetrwały do XXI wieku. Na aptecznej półkach znajdziecie smalec ze świstaka (na szczęście nie tatrzańskiego!). Narzekając na przeziębienie, dostałem w prezencie od znajomego myśliwego lisie sadło. Póki co jestem zbyt zdrowy, by sprawdzić, czy i jak działa…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?