Greckie referendum w sprawie euro

Jacek Świder: EDYTORIAL

Tak to widzą niektórzy eksperci. Inni złośliwie dodają, iż nawet 100-proc. zwycięstwo lewicowej i antyreformatorskiej partii SYRIZA nie powstrzyma unijnych polityków przed ratowaniem za wszelką cenę politycznego projektu, jakim jest wspólna waluta.

Na razie rośnie różnica między cenionymi przez inwestorów niemieckimi "bundami”, a obligacjami Włoch i Hiszpanii. Oprocentowanie tych ostatnich ponownie zbliża się do bariery 7 proc. To poziom uznawany za krytyczny – rządowe papiery z odsetkami wyższymi niż 7 proc. trudno obsługiwać i publiczne finanse zaczynają się walić.

Czy Grecja wystąpi ze strefy euro? Sama na pewno tego nie zrobi. Grecy raczej ostatecznie odrzucą plan oszczędności i, strzelając petardami na ulicach Aten, będą czekać na reakcję Europy. Za Europę zaś będą musieli zadecydować Niemcy.

Co się jednak stanie, gdy rzeczywiście ktoś podejmie decyzję o wyrzuceniu Grecji z Eurolandu? Jak będzie wyglądał Eurogeddon? Na początek po kieszeni dostaną sami Grecy – ich oszczędności, liczone w euro, po przeliczeniu na drachmy staną się pewnie o połowę niższe. Nawiasem mówiąc, z tak słabą drachmą będą konkurencyjni jak Chińczycy.

Straci też ta bogatsza Europa, w której – tak zapowiadają ekonomiści – na kilka lat może zapanować chaos sprzyjający recesji. Solidne razy dostaniemy także i my. Złoty i forint będą spadać na łeb, na szyję, bo dla inwestorów jeszcze długo nie będziemy "bezpiecznym portem”. Jeden z naszych "czarnowidzących” ekonomistów już prognozuje, że za euro zapłacimy 6 złotych...