– Jeszcze nie podjąłem decyzji w tej sprawie – powiedział wczoraj marszałek Sejmu Radosław Sikorski. To on ustala kalendarz wyborczy i decyduje, w którym dniu odbywa się głosowanie. Nie może jednak wyznaczyć dowolnego terminu, Państwowa Komisja Wyborcza pilnuje, by kalendarz został ustalony zgodnie z konstytucją i kodeksem wyborczym.
A konstytucja nie daje marszałkowi Sejmu zbyt dużego pola manewru. Musi on zarządzić wybory prezydenta na dzień przypadający nie wcześniej niż na 100 dni przed upływem kadencji obecnej głowy państwa, ale i nie później niż na 75 dni przed zakończeniem urzędowania aktualnego prezydenta.
Ponieważ Bronisław Komorowski został zaprzysiężony na urząd prezydenta 6 sierpnia 2010 roku, jedyne dopuszczalne przez konstytucję terminy wyborów to niedziele 3, 10 lub 17 maja. W pierwszą niedzielę maja przypada święto państwowe, kojarzone z urzędem prezydenta i raczej mało prawdopodobne jest zorganizowanie w tym dniu głosowania. Przynajmniej tak uważa PKW, która już wczoraj zabrała głos w tej sprawie.
Wybory 10 maja oznaczałyby, że kandydaci na prezydenta muszą być zarejestrowani do 26 marca. Zarządzenie wyborów tydzień później przesunie termin rejestracji kandydatów na 2 kwietnia.
Dlaczego PKW tuż przed wyborami samorządowymi ogłasza możliwe terminy z kalendarza w wyborach prezydenckich? Debatę na ten temat rozpoczął Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, który oznajmił we wtorek, że jego partia do walki z Bronisławem Komorowskim wystawi europosła z Krakowa Andrzeja Dudę.
Obecny prezydent wcale nie pali się do szybkiej oficjalnej deklaracji dotyczącej ubiegania się o reelekcję.
Choć wszystkie sondaże wskazują, że to Bronisław Komorowski będzie zdecydowanym faworytem przyszłorocznych wyborów i choć wszyscy politycy są przekonani, że zdecyduje się na ponowny wyścig do pałacu prezydenckiego, on sam oznajmił wczoraj, że będzie chciał jak najpóźniej oficjalnie ogłosić swój start w wyborach.
– Albo nie zgłoszę własnej kandydatury – mówił z przekąsem pytany o komentarz do wystawienia przez PiS Andrzeja Dudy.
Leszek Miller, lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej, też na razie nie zamierza dyskutować o kandydatach na prezydenta kraju. Podobnie do sprawy odnoszą się pozostałe partie, według których teraz jest czas samorządowców i na tym należy się skupić. A na wskazywanie potencjalnych prezydentów Polski przyjdzie pora, jak marszałek Sejmu zarządzi wybory prezydenckie.
Radosław Sikorski ma na to jeszcze kilka tygodni. Datę głosowania i cały kalendarz wyborczy musi oficjalnie ogłosić między 6 stycznia a 6 lutego przyszłego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?