Glimar upadł

Co zrobi Grupa Lotos?

   Nieoficjalnie mówi się, że wielkość zadłużenia jest znacznie wyższa od rzeczywistej wartości rafinerii, której wyposażenie jest już mocno przestarzałe. Wyjątek stanowi budowana od kilku lat nowoczesna instalacja Hydrokompleksu, która pierwotnie miała pomóc odbić się od dna "Glimarowi". Zarząd gorlickiej rafinerii postarał się o kredyty na tę inwestycję. Hydrokompleks pochłonął już 400 mln zł, a trzeba jeszcze przynajmniej 300 mln zł, by mógł produkować oleje najwyższej klasy. To właśnie na tę instalację pokusiła się Grupa Lotos, bo miała ona zapewnić jej stałe dostawy surowca doskonałej jakości. Grupa miała kupić akcje "Glimaru" od Nafty Polskiej (transakcja miała zostać zakończona w lutym), która przejęła także dwie pozostałe tzw. rafinerie południowe - Czechowice i Jasło, realizując w ten sposób rządowy program restrukturyzacji sektora paliwowego. Mówiło się wówczas, że "Glimar" może pełnić rolę hamulcowego w tym procesie ze względu na ogromne zadłużenie mogące osłabić planowany na wrzesień debiut giełdowy Lotosu.
   Przypomnijmy, że pierwotnie Lotos zakładał powołanie dwóch nowych spółek - Hydrokompleks i Park Technologiczny. Chciał też uruchomić fabrykę świec. Nie wiadomo, czy w tej sytuacji uda się zrealizować te plany. Zwłaszcza że 450-osobowa załoga "Glimaru" przygotowuje się do walki o swój zakład. Związki zawodowe planują ogłoszenie strajku ostrzegawczego, a nie wykluczają, że przerodzi się on w strajk okupacyjny.
   - Nie ukrywam, że jesteśmy zaskoczeni takim obrotem spraw - powiedział wczoraj "Dziennikowi" szef "Solidarności" w "Glimarze Łukasz Irski. - Przy zastosowaniu trybu likwidacyjnego wierzyciele, czyli banki, Nafta Polska i Grupa Lotos, odzyskają tylko część pieniędzy włożonych w rafinerię. Liczymy, że uda się coś zmienić i doprowadzić do postępowania układowego, które byłoby korzystniejsze dla załogi.
(SZEL)