Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy opadnie kurz sztuki

Łukasz Gazur
W Gmachu Głównym zobaczymy prace Janiny Kraupe-Świderskiej
W Gmachu Głównym zobaczymy prace Janiny Kraupe-Świderskiej Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie
Sztuka wyboru. Wyjść w miasto i na nowo na nie spojrzeć. Wyskoczyć poza oczywiste skojarzenia, zweryfikować wyobrażenia. Tak w skrócie można streścić wystawy, które czekają na widzów w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie i w dawnym Telpodzie na Zabłociu. Ich wspólny tytuł to „Kiedy ludzie krążą po mieście”.

Oba pokazy, będące niejako uzupełniającymi się głosami (brzmiącymi jednak krańcowo różnie), przygotowane zostały przez niemieckiego kuratora Christiana Kobalda. To próba pogodzenia prezentacji klasyków i prac artystów młodego pokolenia.

Zacznijmy od Gmachu Głównego. W sali Intertekst w Galerii Sztuki Polskiej XX wieku zestawiono prace dwójki artystów o ugruntowanej już pozycji, czyli Janiny Kraupe-Świderskiej, jednej z gwiazd Grupy Krakowskiej, i przedstawiciela radykalnej awangardy słowackiej, Stano Filko. Płótna i prace na papierze krakowskiej malarki, pełne metafizycznego, niemal nieuchwytnego wymiaru, uzupełnione zostały zapisami performansów znanego Słowaka, które zresztą zostały odegrane na wernisażu.

W obu przypadkach mamy do czynienia z czymś nieodgadnionym, niemal nieuchwytnym. Sztuką, która będąc przed oczami, nie daje się łatwo schwytać w słowa, opowiedzieć, skategoryzować. To dlatego ciekawie wypada to nieoczywiste przecież zestawienie. Odmienne formy, które zbliżają się i oddalają od siebie jednocześnie. Zresztą celem projektu było chyba nowe spojrzenie na utarte szlaki interpretacji sztuki w murach muzeów.

Stąd też tak interesująco wypada zestawienie z tym, co zobaczymy w dawnym Telpodzie, gdzie pokazywane są prace szóstki artystów, związanych ze sobą nie wprost, poprzez przynależność do grupy, jednego nurtu czy wspólnoty tematów, a raczej na zasadzie skojarzeń. Tu wszystko tętni podskórnym życiem, nie ma oczywistych splotów okoliczności. Czy zwinięte obrazy abstrakcyjne Tomka Barana mają się jakoś do instalacji „Hamulec ręczny” Mikołaja Małka i fotografii „Koń jaki jest każdy widzi” Ireny Kalickiej? Albo do dwóch plastikowych toreb niewiadomego pochodzenia?

Ciekawie jest obserwować te zestawienia. Nie tylko samych prac, ale i dwóch wystaw, rozpiętych w dwóch tak różnych miejscach. Awers i rewers życia artystycznego. Wielki gmach i niezależna przestrzeń. I ta konieczność przemieszczenia się, przejścia przez miasto.

To dobrze pokazuje, czym ma być projekt kuratorski „Pośród kurzu”, którego pierwszą odsłoną jest właśnie dwuwystawa „Kiedy ludzie krążą po mieście”. To przedsięwzięcie realizowane przez Agnieszkę Kilian w ramach programu „Place called space”, poświęconego refleksji nad przestrzenią tradycyjnego muzeum sztuki. W ramach cyklu zaproszeni przez Kilian artyści i kuratorzy zastanawiają się nad rolą muzeum sztuki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski