Peter Mikula oglądał mecz Unii (białe stroje) z Katowicami FOT. JERZY ZABORSKI
HOKEJ. W Unii Oświęcim stracili zaufanie do warsztatu Lebiediewa, jest Mikula
Mikula największe swoje sukcesy odnosił w Zvoleniu, zdobywając medale we wszystkich kolorach. Po mistrzostwo Słowacji sięgnął w 2001 i 2013 roku. Srebrny medal zdobył w 2002, a brązowy w 2003 roku. Widział Unię w jej wygranym meczu z Katowicami (2:1), kiedy los Lebiediewa w Oświęcimiu był już przesądzony.
Oświęcimianie podpisali wyrok na Lebiediewa po inauguracyjnej porażce z Ciarko Sanok. Skąd takie nagłe zniechęcenie, skoro przecież to on przygotował fizycznie zespół do rozgrywek, a w dodatku od poprzedniego sezonu w Oświęcimiu mówiło się o zmianie kierunku na wschodni w poszukiwaniu obcokrajowców?
- Jeśli dzień przed inauguracją sezonu trener serwuje zawodnikom ciężki trening siłowy, musiało nam to dać do myślenia odnośnie jego warsztatu pracy - tłumaczy Adam Klęczar, szef Aksamu, strategicznego sponsora oświęcimskich hokeistów, a także prezes honorowy Unii. - Trener nie chciał jechać do Nowego Targu na mecz z okazji jubileuszu Podhala, przez co musieliśmy się tłumaczyć przed góralami, bo bał się kontuzji i przeciążenia zespołu, a potem "wywinął" nam taki numer, że skończyło się kompromitacją klubu przed kamerami telewizyjnymi. Może w Rosji takie treningi są normalne, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że pracował w Polsce, mając w składzie grupę zawodników na seniorskim dorobku. Poza tym, cieniem na szkoleniowcu położył się dobór obcokrajowców. Zapewniał nas, że Siergiej Chomko i Kirył Nikulin będą liderami zespołu. W sparingach prezentowali się słabo. Czekaliśmy, że może się wreszcie odblokują. Jednak sanocki pojedynek przelał czarę goryczy.
W Oświęcimiu zwracają uwagę, że wyciągnęli wnioski z przeszłości. - Przed rokiem, jak zespół był w dołku, nie wykonywaliśmy żadnych ruchów, licząc, że spokój wokół drużyny będzie dla niej najlepszym rozwiązaniem. I co z tego wyszło? Zespół stracił na starcie tak wiele, że nie był w stanie się podnieść do końca części zasadniczej - przypomina z kolei Artur Januszyk, prezes oświęcimskiego klubu. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że nowy trener nie jest cudotwórcą i w ciągu jednego treningu niewiele może zrobić. Dymisją rosyjskiego trenera chcieliśmy jednak pokazać, że w Unii nie będzie miejsca na odstawianie fuszerki. Może właśnie taki wstrząs wyzwoli w zawodnikach dodatkową energię. Przecież w naszym zespole nie brakuje doświadczonych zawodników, mających u boku spragnioną sukcesu młodzież. Może potrzebna jest nowa myśl taktyczna.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?