W telewizji mówili, że pokrzywdzone są takie peryferia Krakowa jak Sidzina czy Tyniec. Mieszkańcy uważają, że gdyby znaleźli się poza Krakowem, mieliby lepiej. (...) Przyczyną powstałej sytuacji jest to, że w 1973 roku popełniono spory błąd, polegający na powiększeniu terytorium miasta Krakowa do monstrualnych rozmiarów, włączając do miasta liczne wsie.
Przez to obszary ewidentnie wiejskie znalazły się w Krakowie. Nie jest to dobre. Niedawno mieszkańcy peryferii miasta skarżyli się na to, że ich również będzie dotyczyć obowiązkowa zmiana ogrzewania, a domy wybudowali np. 50 lat temu, więc nieraz było tak, że wybudowali się poza Krakowem, a obszar włączono do Krakowa. Wiadomo, że do tych obszarów miejska sieć ciepłownicza MPEC nie dotrze, przez to możliwości taniego ogrzewania nie będą mieli. Gdyby te obszary były wyłączone z granic Krakowa, zakaz palenia węglem by już nie musiał obowiązywać.
Uważam, że powinno się rozważyć zmniejszenie obszaru miasta Krakowa poprzez wyłączenie z miasta wschodnich, a także południowych terenów. Chodzi o takie wsie (osiedla, przysiółki), włączone do Krakowa, jak Cło, Wolica (powinna należeć do gminy Niepołomice), Węgrzynowice i inne na wschodnich peryferiach – jak Kantorowice, Przylasek Rusiecki, Soboniowice, Rajsko, Golkowice, Sidzina, a na zachodzie Olszanica. Kiedyś pisano, że mieszkańcy Tyńca też woleliby nie należeć do Krakowa, ale tu akurat bym się nie zgodził, gdyż Tyniec ma opactwo, które jest związane z Krakowem, historią i kulturą.
Czytelnik, mieszkaniec Prądnika Czerwonego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
