MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Filmy na pirackim okręcie

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Najczęściej piratowanym w sieci filmem jest obecnie „Big Short”
Najczęściej piratowanym w sieci filmem jest obecnie „Big Short” fot. archiwum
Kontrowersje. Przedstawiona przez Amerykańską Akademię Filmową lista filmów nominowanych do Oscarów rozpala ciekawość kinomanów. Niestety, jest także nęcącym kąskiem dla internetowych piratów, którzy udostępniają w sieci te dzieła, zanim trafią oficjalnie do kin.

Na udostępnianiu filmów jeszcze przed premierą tracą ich realizatorzy - to oczywiste. A kto zyskuje? Widz, bo płaci mniej (albo wcale) za oglądanie tych dzieł, oraz pirat, który obchodzi prawo, i na tym zarabia. Ale po kolei.

Niech Moc będzie z Tobą

Jedynym filmem, którego dotąd nie udało się przechwycić piratom i udostępnić w dobrej jakości są „Gwiezdne wojny: przebudzenie Mocy” - donosi portal Legalnakultura.pl. Jedyna krążąca w przestrzeni internetu piracka wersja filmu J.J. Abramsa to kopia nagrana kamerą w kinie. Trafiła do sieci zaledwie dwa dni po światowej premierze filmu. Poza nim nie udało się uchronić aż 36 tytułów nominowanych do Oscarów. To już wysokiej klasy kopie pochodzące z nośników blu-ray, kanałów streamingowych jakości HD oraz DVD Screenerów, udostępnionych - uwaga - wyłącznie członkom Akademii. To ciekawe, bo nagranie te są wyjątkowo zabezpieczane.

- Dostałem specjalny odtwarzacz DVD. To olbrzymie urządzenie z niebywałym systemem kodowania. Odkodowanie polegało na rozmowie telefonicznej, podczas której technik z Los Angeles podawał mi dokładne instrukcje. Nikt nie miał więc prawa znać tych szyfrów, a jednak trzy miesiące później system został złamany - mówi nominowany do Oscara operator Sławomir Idziak, członek Amerykańskiej Akademii, przyznającej słynne nagrody.

Pierwszy nasuwający się wniosek wskazuje więc członków Amerykańskiej Akademii Filmowej jako winnych wycieku kopii. „The Los Angeles Time” sugerował z kolei, że za wyciek odpowiadają... służący pracujący w rezydencjach członków Akademii.

W opinii specjalistów z portalu Legalnakultura takie przypadki się zdarzają, ale częściej źródłem wycieku są tłocznie, firmy kurierskie, a czasem także przechwycone przez internetowych piratów serwery wytwórni. Jednak, mimo oznakowań i zabezpieczeń, sprawców zidentyfikować udaje się bardzo rzadko.

Jesteśmy piratami?

Dylemat, czy korzystać ze streamingów (czyli systemu internetowego, który nie pozwala ściągnąć filmu, ale umożliwia jego obejrzenie bez szansy udostępnienia go lub sprzedaży innym) mają też polscy kinomani, korzystający np. z serwisu Zalukaj.tv.

Problem z tego typu portalami polega na tym, że często (choć nie zawsze - niektóre posługują się legalnymi kopiami i odprowadzają tantiemy) korzystają z luki w prawie - nie są bowiem portalami gromadzącymi filmy, ale przekierowującymi do innych baz internetowych gromadzących kopie. I usprawiedliwiają się, że chcą tylko „ułatwić internautom życie”. A często takie bazy zarejestrowane są na zagranicznych serwerach, czasem egzotycznych, np. na Karaibach. To utrudnia właścicielom praw autorskich skuteczne ściganie piratów.

Sprawa jest jednak złożona, bowiem - zdaniem prawnika Bartłomieja Litwińczuka - przepisy prawa autorskiego zezwalają na korzystanie z „już rozpowszechnionego utworu, np. filmu, w zakresie własnego użytku poprzez serwisy streamingowe”. A w rozumieniu prawa autorskiego „utworem rozpowszechnionym” jest dzieło, które za zezwoleniem twórcy zostało w jakikolwiek sposób udostępnione publicznie. I tu zaczyna się problem, bo ta definicja może być różnie interpretowana.

Można uznać, że korzystanie z utworu zawiera się w granicach dozwolonego użytku prywatnego już wtedy, gdy film został zaprezentowany kiedykolwiek za zgodą twórcy (np. był rozpowszechniany w kinach, emitowany w telewizji).

Z drugiej natomiast strony, można dojść do przekonania, jak interpretuje ustawę prawnik, że dozwolony użytek prywatny odnosi się jedynie do sytuacji, w której twórca wyraził zgodę na publiczne udostępnienie tej konkretnej kopii utworu, z której akurat korzysta użytkownik.

- Jak widać, korzystający z internetowych serwisów streamingowych dochodzą do dwojakich wniosków - twierdzi prawnik Bartłomiej Litwińczuk.

Poza kontrolą twórców

To właśnie rodzi pole do nadużyć w kwestii tego, co oznacza zgoda twórcy. A korzystają na tym właściciele niektórych portali. Czyżby wyrazili ją Quentin Tarantino, David O. Russell, Tom Hooper i Alexander Gonzalez Innarittu, których filmy „Nienawista ósemka”, „Joy”, „Dziewczyna z portretu” i „Zjawa” trafiły w ręce piratów jeszcze przed kinowymi premierami?

Obecnie na pierwszym miejscu listy najchętniej pobieranych przez piratów tytułów plasuje się „The Big Short” Adama McKaya, a tuż za nim znajduje się „Zjawa”. Ta ostatnia była już dostępna w sieci na kilka tygodni przed oficjalną premierą filmu w Polsce.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski