Uroczyście otwarta przez wicepremiera Waldemara Pawlaka jesienią 2011 roku farma fotowoltaiczna była pierwszym w Polsce tego typu przedsięwzięciem, które miało pokazać, że można zarabiać na energii słonecznej.
– Jak zaczynaliśmy, to za jedną megawatogodzinę wyprodukowanej przez nas energii płacono blisko 400 złotych. Taka cena gwarantowała niezły zarobek i zwrot zaciągniętego przez gminę na budowę farmy kredytu w ciągu kilku lat – mówi Wiesław Rajski, wójt Wierzchosławic.
W międzyczasie stawki te zaczęły jednak mocno spadać, nawet do 99 zł za 1 WMh. Sytuację miała uregulować nowa ustawa o zielonej energii, ale prace nad nią toczą się już od kilku lat i wciąż nie widać ich końca.
– My cały czas spłacamy kredyt, więc to, co zarabia farma, przeznaczane jest w głównej mierze na jego spłatę. Przez dwa lata byliśmy na lekkim minusie. Ten rok powinniśmy zamknąć na plusie, gdyż udało się nam wydłużyć okres spłaty kredytu z 10 do 15 lat, a wraz z tym raty się zmniejszyły – mówi Wiesław Rajski.
Gmina snuła szerokie plany rozbudowy farmy w Wierzchosławicach (obok obecnych 4445 paneli słonecznych ustawionych miało zostać blisko 4 tysiące kolejnych) oraz budowy nowej, jeszcze większej, w Rudce. W obecnej sytuacji zdecydowała się odłożyć je na później.
– Dopóki ustawy o zielonej energii nie będzie, inwestowanie w farmy słoneczne to spore ryzyko – przyznaje wójt.
W Wierzchosławicach nie powstaną na razie też baseny geotermalne, gdyż gminie nie udało się znaleźć inwestora, który pomógłby sfinansować wykonanie ponad 3-kilometrowego odwiertu w Bobrownikach Małych. Pozyskane na ten cel blisko 11 mln złotych samorząd zwrócił do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?