Zawody mistrzowskie Xterra na wyspie Maui na Hawajach to rozgrywane od 20 lat mistrzostwa świata w tej specyficznej konkurencji triathlonu. Klasyczny triathlon to pływanie, jazda na rowerze, bieg. Cross-triathlon jest jego terenową odmianą, która powstała właśnie na pacyficznych wyspach. Nie biega się po płaskiej trasie, ale w stylu przełajowym (10 kilometrów). Trasa rowerowa (około 30 kilometrów) prowadzi po górach, przy przewyższeniu 1000 metrów. Tylko pływanie (1,5 kilometra) pozostaje w takich samych warunkach - nie, nie na basenie, w akwenie otwartym. Chociaż w tym przypadku pływanie w jeziorze czy Zalewie (na przykład w Zakrzówku), a pływanie w Pacyfiku to także zupełnie inna bajka.
Początki w górach
Katarzyna Galewicz zaczynała sportową przygodę od kolarstwa górskiego. Wiele lat trenowała tę dyscyplinę. W tamtym czasie była członkinią kilku teamów kolarskich. Ta przygoda trwała 10 lat. Zawodniczka specjalizowała się w długich dystansach. - Przez ten czas wzięłam udział w około 250 wyścigach - mówi Galewicz. Cross-triathlonem zainteresowała się dwa lata temu. W 2014 roku w Krakowie odbywały się zawody w cross-duathlonie - w tej odmianie obecne są tylko bieg i kolarstwo. Galewicz wygrała te zawody i, jak sam opowiada, postanowiła próbować dalej brać udział w podobnych zawodach. Wiadomo było już wtedy, że wkrótce odbędą się kolejne zawody, tym razem cross-triathlonowe w Krakowie. Zresztą można już mówić o pewnym trendzie, bowiem oprócz wspomnianych zawodów, sportowcy walczyli również w tym roku w Tyńcu. A w planach są zawody w sierpniu przyszłego roku.
Po sukcesie w duathlonie zawodniczka podjęła decyzję, że sezon kolarski potraktuje ulgowo, a skupi się właśnie na triathlonie.
- W czerwcu wystąpiłam na zawodach w Belgii. Odwołano wtedy pływanie, no i udało mi się wygrać moją kategorie - opowiada zawodniczka. Następną przygodą były już mistrzostwa świata.
Problemy z oceanem
- Podróż w tamtą stronę była uciążliwa, ale nie miałam aż takiego szoku przy zmianie czasu - mówi Katarzyna Galewicz o ponaddwudziestogodzinnym locie do strefy czasowej o 10 godzin odmiennej od polskiej. - Gorzej było podczas powrotu do Polski - dodaje.
Na Hawaje poleciała odpowiednio wcześniej. Cały tydzień był przeznaczony na aklimatyzację i treningi na miejscu. - Nie wiedziałam do końca, czego się spodziewać po tych zawodach - opowiada zawodniczka. Najbardziej obawiała się pływania i... okazało się to słuszne. Nie chodziło nawet o pływanie w oceanie bez specjalistycznej pianki, ponieważ woda jest na tyle słona, że nie ma problemu z wypornością. Gorsze były fale i prądy oceaniczne. - Organizatorzy wspominali, że tak wymagających warunków jeszcze nie było w historii zawodów - zaznacza triathlonistka. Takich warunków nie ma też w Europie, więc odpowiedni trening mogą sobie zapewnić właściwie tylko zawodnicy z Australii czy Ameryki. Stan oceanu to nie wszystko - ciężkie warunki dopełniały uciążliwa wilgotność oraz wysoka temperatura. - A ja stanowczo wolę chłodniejszą pogodę. Chociaż i tak nie było najgorzej - pora zimowa pojawiła się wcześniej, stąd zawodnicy musieli sobie radzić z tak niebezpiecznymi czasem falami. Niektórzy rezygnowali.
Odpowiednie przygotowanie biegowe oraz długoletnie treningi kolarskie pozwoliły Katarzynie Galewicz, pomimo trudności przy pływaniu, zająć dobre miejsce w swojej grupie. Pośród amatorek w swojej kategorii wiekowej zajęła 42. miejsce na 200 zawodniczek.
Codzienność i plany
Katarzyna Galewicz nie jest profesjonalną triathlonistką, na co dzień normalnie pracuje. Nie jest zrzeszona w klubie i sama finansuje swoje treningi i koszty sprzętu sportowego. Razem z trenerem Jakubem Woźniakiem planują i kształtują trening biegowy i pływanie. - Jest wielu szkoleniowców wirtualnych. Układają plany treningowe na odległość i próbują nadzorować zawodników - tłumaczy zawodniczka. - Ale moim zdaniem nic nie zastąpi osobistego kontaktu i codziennych poprawek i uwag na temat techniki.
Po zawodach Katarzyna Galewicz została jeszcze tydzień na drugim końcu świata. Ale po powrocie trzeba było powrócić do zwyczajnych treningów - i zacząć planować przyszłość. W następnym roku głównym wydarzeniem będą mistrzostwa Europy w Zittau w Niemczech, blisko granicy polskiej. Oprócz tego zapewne sprawdzi się w zawodach we Francji, Szwajcarii i oczywiście w Polsce. - Myślę też nad udziałem w zawodach w poszczególnych dyscyplinach - biegu i kolarstwie górskim. W końcu w tym się specjalizuję. Kiedyś mieszkałam w Krakowie, ale postanowiłam wyprowadzić się do Libertowa właśnie po to, by mieć bliżej do gór - kończy z uśmiechem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?