Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Majer z pierwszym tytułem mistrzyni Polski

Andrzej Domagalski
Dla Ewy Majer to był wyjątkowo udany sezon
Dla Ewy Majer to był wyjątkowo udany sezon Maciej Hołuj
Ludzie. Ultramaratonka z Niezdowa wywalczyła historyczny sukces w butach połatanych przez szewca z Dobczyc i ze skręconą po raz... dziesiąty kostką w prawej nodze

W Złotym Maratonie, czyli Mistrzostwach Polski w Długodystansowym Biegu Górskim na trasie Lądek Zdrój - Złoty Stok - Lądek Zdrój (43 km), Ewa Majer spisała się znakomicie i sięgnęła po największy laur. Jej sukcesy nie są dziełem przypadku, swoimi startami w tym roku potwierdziła, iż od kilku sezonów jest jedną z najlepszych kobiet w Polsce, specjalizujących się w maratonach i ultramaratonach.

Ewa Majer, która nigdy nie biegała na lekkoatletycznej tartanowej bieżni, tak wspomina bieg po tytuł: - Całe moje śniadanie przed startem to dwie łyżeczki miodu, gubię moją ulubioną czapeczkę, pożyczam inną od kolegi. Zakładam na uszy słuchawki z muzyką. Ruszam w miarę w czubie, widzę przed sobą trzy panie. Biegnę spokojnie, po chwili widzę już tylko jedną i z tą dziewczyną przez pierwsze 21 km mijamy się na trasie.

Cały czas kontroluję sytuację i realizuję swój plan. Na punktach z wodą ona dostaje gotowe bidony napełnione woda, ja muszę się zatrzymać i wlać sobie do plecaka. Ucieka mi. Zdążyła mnie wyprzedzić faworytka Magda Łączak, ale tylko na chwilkę, bowiem na kolejnym zbiegu zostawiłam ją w kurzu dymu i pędzę jak wariatka, bo nogi tego dnia niosą niesamowicie z góry. W okolicach 15 km zaliczam upadek - bolesny i ciężki, kolana rozharatane całe, jak i ręka oraz dłoń, krew się polała, ponadto na zbiegu skręcam kostkę. Nie, tylko nie to! Dziesiąty raz w tym sezonie!

Jubileuszowe skręcenie, bomba. Trzęsącymi się rękami w pośpiechu wyjmuję plastry przeciwbólowe, naklejam i po minucie wracam do gry. Za kilka minut znowu się spotykam z rywalką - szybko ją doganiam, mijam i znikam. Co 10 km tankuję 2-litrowy plecak do pełna, do tego po 2 kubeczki napoju izotonicznego na punktach i 0,5 l pepsi w bidon.

Tylko w płynie cukier wchodzi, więc wyjątkowo spijam te niezdrowe płyny. Dobiegam do 3. punktu jako pierwsza, uzupełniam wszystko, zwijam się jak tylko mogę najszybciej i bawię się dalej. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze!

Spośród 166 osób, które stanęły na starcie tego wyczerpująco biegu do mety w limicie czasu 7 godzin dobiegło 138 osób, 12 nie zmieściło się w limicie, a 16 biegu nie ukończyło. Ewa Majer, trzynasta w open na półmetku, dobiegła do mety jako siódma i oczywiście na pierwszym miejscu wśród kobiet. Z przewagą ponad 17 min nad drugą zawodniczką!

Kolekcję swoich sportowych trofeów Ewa majer wzbogaciła też o kolejny złoty medal - w Mistrzostwach Polski w Zbieganiu Górskim na trasie spod schroniska na Turbaczu na Długą Polanę w Nowym Targu.

Dla 32-letniej ultramaratonki był to nadzwyczaj udany sezon. - Zakończony kilkumiesięczny sezon startowy - ocenia biegaczka - uważam za bardzo udany pod każdym względem. Wszystkie praktycznie plany startowe udało mi się zrealizować, niektóre osiągnięcia nawet przeszły moje najśmielsze oczekiwania.

Nie obyło się bez urazów, problemów czy kontuzji. W sumie jedenaście razy skręciłam feralną kostkę. Wszystko jest jednak potrzebne, by człowieka wzmacniało, nawet te sytuacje, których nie bierzemy pod uwagę.

W tym roku Ewa Majer startowała bardzo często, poczynając od zwycięstwa i szóstej lokaty w open w "Niepokornym Mnichu" (94 km) w Szczawnicy. Przewaga w tym biegu 2 godzin i 35 min nad drugą nad 2. na mecie Izą Burzyńską (Kraków) i strata jednej godziny i 18 min do zwycięzcy w kategorii open Lucjana Chorążego (Skawinki) sygnalizowała, iż amatorka z Dobczyckiego Klubu Biegowego odegra czołową rolę w biegach długodystansowych.

Udane starty przyniosły Ewie Majer końcowe wygrane w prestiżowych cyklach: Pucharze Polski Skyrunning (71 sklasyfikowanych kobiet) oraz w cyklu biegów górskich "Biegaj w górach".

- Dużą radość sprawiło mi też zwycięstwo w ultramaratonie Chudy Wawrzyniec na dystansie 87 km w Rajczy - dodaje biegaczka. - Patrząc na wyniki z tego roku można śmiało powiedzieć, że rywalizacja wśród pań jest już mało wystarczająca i trzeba ścigać się z... panami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski