MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Eurodystans

Redakcja
Zapytaliśmy małopolsko-świętokrzyskich eurodeputowanych, na ile znają tekst konstytucji europejskiej i kiedy chcieliby głosowania nad jej przyjęciem. Okazuje się, że zapisy traktatu nie są im obce, żywo też interesują się tym, co ustalono w Brukseli. I choć - poza deputowanym z listy SLD-UP - nowa konstytucja nie budzi wśród parlamentarzystów z naszego regionu entuzjazmu, raczej nie obwieszczają też narodowej klęski w negocjacjach. Niemal wszyscy sądzą, że na swoją przyszłą mocną pozycję w Unii musimy zapracować mimo osłabienia siły naszego głosu w porównaniu z Niceą.

Zwycięzcy boju o miejsca w Parlamencie Europejskim chcą debaty o konkretnych zapisach konstytucji. Jedni domagają się szybkiego referendum, inni wolą ostudzić emocje.

Bogusław Sonik (PO)

uważa, że referendum konstytucyjne powinno się odbyć możliwie szybko, nawet w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, choć zastanawia się, czy głosowanie zimą nie byłoby pewnym problemem. Nie obawia się natomiast, iż tak szybkie referendum determinuje wynik - to znaczy, że w takim wypadku polscy wyborcy odrzucą konstytucję europejską.
   - Myślę, że data głosowania nie będzie miała specjalnego znaczenia - mówi. - Już widać determinację tych, którzy są przeciwnikami tej ustawy i powolną mobilizację osób przekonanych, iż powinniśmy ją zaakceptować. _Zdaniem eurodeputowanego i tak debata na ten temat skupi się na wewnętrznych problemach kraju. - _Tak samo było na spotkaniach przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Wszędzie po mniej więcej 15 minutach zaczynały się__pytania o to, co się dzieje w polskiej polityce - mówi Bogusław Sonik.
   Pytany, czy powinniśmy w referendum przyjąć konstytucję czy też odrzucić, przypomina, iż nie ma jeszcze ostatecznego stanowiska Platformy w tej sprawie. - Zapowiedzieliśmy, że podejmiemy decyzję po dokładnym przeanalizowaniu tekstu tego, na co zgodził się polski rząd - twierdzi. - Do tej pory jednak nasze stanowisko było jasne - zapisy niekorzystne dla Polski są nie do przyjęcia, nawet jeśli w kraju tuż po zgodzie na konstytucję w Brukseli nieco dramatyzowano sytuację, jaka powstanie po odejściu od Nicei. _Sonik przypomina także, że nie udało nam się odnieść sukcesu w staraniach o ważny zapis o roli tradycji chrześcijańskiej w dziejach Europy w preambule konstytucji.
   Pytany, czy skłonny byłby zatem "umrzeć" za Niceę, mówi, iż zajmowanie twardego stanowiska jest powszechnie przyjętą praktyką w Unii Europejskiej. - _To nas wcale nie stawia w ogonie UE. Warto pamiętać, że w__przypadku traktatu z Maastricht w referendum we Francji poparcie dla niego tylko o 1 procent przekroczyło połowę głosujących. Nieprawdą jest zatem, iż jesteśmy jakoby za mało europejscy
- twierdzi.
   Bogusław Sonik przyznaje, że całej konstytucji europejskiej nie przeczytał, ale zapewnia, że zna jej zapisy z "dostępnych w języku polskim skrótów". - Śledzę też na bieżąco debatę na temat jej treści - mówi. - Chcę ją przestudiować dokładnie, ale na razie czerpię wiedzę m.in. z rozmów ze znajomymi, w tym z Bronisławem Wildsteinem, który konstytucję przeczytał od deski do deski.
   Mimo to europoseł podjąłby się wytłumaczenia wyborcom np. tego, co to jest podwójna większość. - Zrobiłbym to ze ściągą matematyczną w ręku - mówi i jest przekonany, iż dałby sobie radę.

Adam Bielan (PiS)

sądzi, iż nie ma co zwlekać z referendum konstytucyjnym. - Uważam, iż powinno się ono odbyć w miarę szybko, jesień tego roku jest realnym terminem. Trzeba, oczywiście, dać czas obywatelom na zapoznanie się z treścią konstytucji, a także na uczciwą kampanię i debatę - zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom tej ustawy - podkreśla.
   Nie kryje, iż - jego zdaniem - należałoby konstytucję odrzucić. - Tak byłoby lepiej i dla Polski, i dla Europy - przekonuje. - Zapisy konstytucji są dla nas niekorzystne - mamy mniejszą siłę głosu niż ta, jaką zapewnia Nicea.
   Poseł nie tylko przebrnął przez ponad 300 stron tekstu konstytucji, ale - jako jeden z nielicznych polityków - może się pochwalić tym, iż zna nawet robocze wersje tego tekstu. - W konstytucji jest wiele skandalicznych zapisów. Np. przedsiębiorstwa z byłej NRD są uprzywilejowane pod względem korzystania z pomocy publicznej w stosunku do naszych firm - mówi.
   Adam Bielan bez wahania podjąłby się wytłumaczenia wyborcom, co to jest podwójna większość i jak działa mechanizm blokowania decyzji w łonie UE. - Chciałbym, by przeciętny wyborca zapoznał się z tekstem konstytucji - mówi. Nie ma jednak złudzeń co do tego, że każdy Polak zada sobie trud przeczytania całości dość trudnego tekstu. To jednak nie oznacza, iż w czasie kampanii referendalnej nie da się poinformować wyborców o najważniejszych zapisach europejskiej ustawy zasadniczej. - Przeciętny obywatel nie znał też treści traktatu akcesyjnego, gdy decydował, czy powinniśmy wejść do Unii - przypomina.

Andrzej Szejna (SLD-UP)

uważa, że referendum konstytucyjne nie powinno się odbyć zbyt szybko. - Nie ma się co spieszyć nie dlatego, że to poprawi szanse na przyjęcie przez Polaków konstytucji, ale przede wszystkim z tego powodu, że opadną emocje i będzie czas na rzetelną debatę - mówi. - Obywatele głosujący w referendum będą też mieli okazję zapoznania się z treścią dokumentu. Eurodeputowany lewicy podkreśla, że z sondażu, jaki widział na łamach "Rzeczpospolitej", wynika, iż zwolenników nowej konstytucji europejskiej jest w Polsce sporo, nie brak też osób, które dobrze oceniają postawę Marka Belki na konstytucyjnym szczycie w Brukseli.
   Szejna nie kryje, że - jego zdaniem - konstytucję powinniśmy przyjąć. - Ona porządkuje system prawa obowiązujący w UE, upraszcza sposób podejmowania decyzji i czyni go przejrzystym. Inaczej podejmuje się decyzje w gronie 25 państw niż wtedy, kiedy było ich 15 - twierdzi. - Warto zauważyć, że do konstytucji włączono ważną Kartę praw podstawowych - _podkreśla. Nie zgadza się również z opiniami, że konstytucja znacząco osłabia pozycję Polski w stosunku do zasad przyjętych w Nicei. - _Chodzi nam przecież przede wszystkim o to, by się dogadywać w jednej europejskiej rodzinie, a nie o to, by w sztuczny sposób wzajemnie blokować swe decyzje - _mówi.
   Zdaniem eurodeputowanego polska delegacja do końca walczyła o korzystne zapisy konstytucji, ale gdy pod koniec negocjacji okazało się, że partnerzy nie są skłonni do dalszych ustępstw, zdecydowała się na kompromis. - _Bardziej od samych zapisów__będzie się w przyszłości liczyła nasza umiejętność dogadywania się i budowania kalicji. Poza tym wynegocjowaliśmy pewne hamulce bezpieczeństwa, które są w interesie nawet najmniejszych członków UE
- przekonuje.
   Szejna czytał tekst konstytucji jeszcze na etapie prac konwentu. Ostatnie zmiany zna natomiast "z pobieżnej lektury". - Wynika z niej, że tekst jest teraz bardziej czytelny i lepiej zredagowany - _zapewnia. Jest przekonany, iż potrafiłby wytłumaczyć przeciętnemu wyborcy, na czym polega podwójna większość zapisana w konstytucji i inne mechanizmy podejmowania decyzji w UE. - _Po zmianach wprowadzonych na ostatnim szczycie miałbym znacznie większe szanse na sukces w tej dziedzinie, bo zapisy uproszczono - twierdzi.

Czesław Siekierski (PSL)

wolałby, by referendum konstytucyjne odsunąć w czasie. Mogłoby się ono, według niego, odbyć "nawet później niż za rok". - Wtedy zmniejszyłoby się ryzyko taniej i płytkiej propagandy - przekonuje. - Byłby czas na poważną rozmowę o konkretnych zapisach konstytucji, także z młodymi ludźmi w szkołach. Eurodeputowany, choć nie chce jeszcze przesądzać, czy lepiej byłoby traktat przyjąć czy odrzucić, uważa, że Unia Europejska mogła się bez konstytucji obejść, tak jak przez wieki dobrze radzi sobie bez ustawy zasadniczej Wielka Brytania.
   - Konstytucja została jak dla nas przyjęta za wcześnie - twierdzi. - Można było poczekać jakieś 3-4 lata, bo przecież dopiero weszliśmy do Unii Europejskiej. Poza tym należało zaczekać kilka lat, by przekonać się, jak działa w praktyce system nicejski, a nie od razu go zmieniać.
   Czesław Siekierski zwraca także uwagę, że po rozszerzeniu UE sytuacja wspólnoty mocno się zmieniła. Inaczej funkcjonowała Unia 15 państw o podobnym poziomie rozwoju, a inaczej działa UE złożona z 25 członków o znacznie bardziej zróżnicowanym poziomie tego rozwoju. - Ale trudno, stało się. Konstytucja została przyjęta. W tej sytuacji nie ma się co spieszyć z__referendum. Wolałbym, by system nicejski został zmieniony najwcześniej w 2007 czy 2008 roku - po ocenie, jak funkcjonuje w praktyce - podkreśla. Dodaje, że jego zdaniem polska delegacja nie powinna była akceptować konstytucji, ale starać się "odsunąć tę decyzję w czasie" i dać odpowiedź już z kraju, na piśmie. - Za szybko zgodzono się na pewne zapisy - nie ma wątpliwości.
   Siekierski całej konstytucji nie przeczytał, ale zapewnia, że zna jej obszerne fragmenty, zwłaszcza zapisy dotyczące rolnictwa. Sądzi więc, że nie miałby problemów z wyjaśnianiem wyborcom zasad podejmowania decyzji w UE, ale nie wierzy też, iż przeciętny Polak tak obszerną konstytucję przeczyta. - To rozwlekły dokument, nie powinien zresztą być tak szczegółow_y - mówi. - _Konstytucja nie jest po to, by wrzucać do niej tyle technicznych zapisów i potężnych dokumentów. To powinien być zwięzły manifest, jasny, zrozumiały tekst.

Janusz Onyszkiewicz (UW)

też nie jest zadowolony z kształtu konstytucji. - Nie jestem jej entuzjastą, bo zabrakło w niej uznania dla roli chrześcijaństwa, słabsza będzie też siła głosu przedstawicieli Polski - mówi. Podkreśla jednak również, że z samego faktu zawarcia kompromisu w sprawie tej ustawy zasadniczej się cieszy, bo "Polska wraca dzięki temu z wyizolowanej pozycji do grona krajów europejskich nastawionych na wspólne dobro" - w co wierzy. - Nawet jeśli krytykujemy jakieś zapisy i trzeba będzie walczyć o odpowiednią pozycję naszego kraju.
   Według deputowanego najlepiej byłoby odwlec referendum konstytucyjne w czasie. Po pierwsze, po to, by opadły emocje związane m.in. z niepełną znajomością traktatu konstytucyjnego przez Polaków. Ponadto głosowanie dopiero za 1,5 roku lub jeszcze później umożliwiłoby rzetelną debatę w kraju. - Proponowane łączenie tego referendum z wyborami parlamentarnymi czy prezydenckimi to zły pomysł. To niepotrzebnie upartyjniłoby dyskusję - uważa. - Jeśli chodzi nam o obniżenie kosztów samego głosowania, lepiej byłoby łączyć je z wyborami samorządowymi.
   Europoseł zapewnia, że czytał to, co zaproponował konwent i zna najważniejsze zapisy traktatu konstytucyjnego. Śledził też dyskusję o poszczególnych punktach porozumienia. - Nawet jeśli część zapisów oceniam krytycznie, to w konstytucji są też dobre elementy - np. konieczność jednomyślności w pewnych istotnych sprawach. Europa potrzebuje ponadto uporządkowania rozmaitych kwestii i ram, w których może efektywnie działać w gronie 25 państw - _mówi Janusz Onyszkiewicz.
   Jest przekonany, iż nie miałby większych problemów, by - na podstawie swej wiedzy o zapisach traktatu - przeciętnemu wyborcy wyjaśnić mechanizmy podejmowania decyzji w UE. - _To łatwiejsze niż poprzednio, gdy mieliśmy do czynienia z tekstem przygotowanym przez konwent - _mówi
. - _Jeśli poczekamy z referendum, będzie dość czasu, by każdy mógł zrozumieć najważniejsze zapisy traktatu i by odbyła się poważna ogólnonarodowa dyskusja. Bo w końcu ta konstytucja to sprawa nas wszystkich, nie chodzi o dwa punkty więcej dla jakiejś__partii w rankingu poparcia, ale o interesy narodowe Polski.

Leopold Rutowicz

(Samoobrona)

jest przekonany, że konstytucja europejska została przyjęta zbyt szybko. - Dziesięciu nowych członków Unii powinno mieć czas "dojrzeć", poczekać kilka lat i sprawdzić, czy ten system dobrze funkcjonuje - mówi. - Można było poczekać z przyjęciem konstytucji trzy lata, gdy do UE dołączą Bułgaria, Rumunia i - być może - Chorwacja.
   Nie widzi powodu, by z polskim referendum konstytucyjnym się spieszyć. - To, co w niej zapisano, oznacza gorsze warunki dla naszego kraju niż w Nicei - twierdzi. - Przyjęto to wszystko tak szybko, bo były na nas naciski.
   Dziś Leopold Rutowicz byłby raczej zwolennikiem odrzucenia traktatu, podobnie jak ugrupowanie, z którego listy startował. Sądzi też, że obywatelom potrzebny jest czas do namysłu. - Za dwa-trzy lata ludzie przekonają się, czy mają w Unii jakieś korzyści, co dają im konkretne zapisy i podejmą decyzję na podstawie tych doświadczeń - mówi.
   Pytany, czy rząd Belki odniósł w Brukseli sukces, jak się chwali publicznie premier, eurodeputowany twierdzi, iż jego zdaniem sam Marek Belka po cichu myśli, że nie do końca tak było. - Na zewnątrz wszyscy politycy się chwalą, że na szczycie odnieśli zwycięstwo, ale nikt nie jest całkiem zadowolony, bo na tym polega consensus. Nikomu nie udało się przeforsować w Brukseli wszystkich swoich zamierzeń - podkreśla. Nie ma także wątpliwości, że nasza siła głosu i możliwość blokowania pewnych niekorzystnych dla Polski decyzji ucierpią na skutek odejścia od systemu nicejskiego.
   Leopold Rutowicz nie czytał całości tekstu konstytucji, ale zna jego "duże fragmenty". Zapewnia, że potrafi wytłumaczyć przeciętnemu wyborcy podstawowe mechanizmy podejmowania decyzji w Unii. Ale jest też przekonany, że liczenie, iż przeciętny Polak konstytucję przeczyta, jest nieporozumieniem. - To długi i skomplikowany tekst. Chodzi raczej o to, by ludzie przekonali się w praktyce, że obecność w Unii przynosi im korzyści. Jeśli sami tego nie poczują, to ich stosunek do UE nie będzie entuzjastyczny - podkreśla.
   Dodaje, że inaczej niż Polacy oceniają bycie w Unii np. zadomowieni w niej już Hiszpanie. - Tam widać niemal na każdym kroku, co zrobiono za pieniądze Unii, np. ile dróg zbudowano. U nas w przypadku podobnej inwestycji jest tylko niewielka tabliczka informacyjna i mało kto ją dostrzeże. Inna sprawa, że na razie takich unijnych inwestycji jest znacznie mniej niż w Hiszpanii - mówi. EWA ŁOSIŃSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski