MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Estreicherowie

Redakcja
DOMINIK (1750 - 1809)

wywodzili się z miasta Igława na Morawach, byli najprawdopodobniej z pochodzenia Austriakami. Pierwszy (jeszcze Oesterreicher) przyjechał do Krakowa wraz z grupą młodych profesorów, by wziąć udział w Kołłątajowskim dziele reformy Akademii Krakowskiej; drugi (już Estreicher) uratował chylący się ku upadkowi Ogród Botaniczny; trzeci stworzył "Bibliografię polską"; jego dwaj synowie zostali w r. 1939 razem z profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego i innych krakowskich uczelni uwięzieni przez Niemców i wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen - starszy, jako jeden z pierwszych polskich profesorów zmarł w obozie, jego syn w tym samym roku chronił przed Niemcami najcenniejsze dzieła kultury polskiej.
     Wszyscy odznaczali się zadziwiającą wszechstronnością zainteresowań i rzadko spotykaną pracowitością, umiłowaniem nauki i umiłowaniem Polski. Wszyscy wreszcie byli ściśle związani z Uniwersytetem Jagiellońskim.
     Rozsianym po Polsce i świecie potomkom po mieczu i po kądzieli pierwszego polskiego Estreichera te szkice poświęcam.
     Miał szczęście. Po przybyciu w 1778 r. do Warszawy trafił na dwór króla Stanisława Augusta Poniatowskiego; władca przyjął go łaskawie i zatrudnił jako dekoratora Zamku Królewskiego i Pałacu Łazienkowskiego oraz jako malarza rodziny królewskiej. Niebawem został zaproszony na słynne obiady czwartkowe. Na jednym z obiadów otrzymał złoty medal oraz pokaźny dar pieniężny za ofiarowanie Stanisławowi Augustowi stolika wykładanego mozaiką.
     Ale wcześniej, przed warszawskim sukcesem, były długotrwałe, niemal 10-letnie studia malarskie we Włoszech, także w Rzymie w słynnej Akademii św. Łukasza, studia dociekliwe związane z pragnieniem zdobycia jak najszerszej wiedzy w dziedzinie malarstwa i sztuk pokrewnych, jak właśnie mozaikarstwo, którego się nauczył od Fra Paoli, misjonarza przybyłego z Chin.
     We Włoszech poznał Dominik i zaprzyjaźnił się z grupą Polaków, wśród których dostrzegamy m.in. Franciszka Smuglewicza, Rafała Czerwiakowskiego oraz Hugona Kołłątaja studiującego tutaj teologię i prawo. Przyjaźń z Kołłątajem, przypieczętowana namalowaniem obrazu przedstawiającego dwóch wędrowców na tle Wezuwiusza, miała ogromny wpływ na losy Dominika. To właśnie Kołłątaj zaprosił go do Warszawy i przedstawił królowi, to on ściągnął Dominika do Krakowa (1782) i powołał na stanowisko profesora rysunku w Szkole Głównej Koronnej, na wydziale, z którego kiedyś wyłoni się Akademia Sztuk Pięknych.
     W roku przybycia do Krakowa Dominik ma 32 lata, jego protektor jest dokładnie w tym samym wieku. Inni pozyskani przez Kołłątaja profesorowie są również młodzi. Jan Śniadecki np. ma 26 lat, a profesor fizyki Franciszek Scheidt 23 lata. Zreformowany na polecenie Komisji Edukacji Narodowej uniwersytet, nowoczesny uniwersytet, jest nadto pierwszą w kraju uczelnią z językiem polskim jako wykładowym. Uczelnia przyciąga ludzi młodych, wspierających reformy również młodego rektora. A Kraków? Jest niestety w owym czasie miastem małym, zaniedbanym, ubogim, choć za lat niewiele stanie się kulturalną stolicą Polski, do czego w niemałym stopniu przyczyniła się Kołłątajowska reforma uniwersytetu.
     W Krakowie Dominik założył rodzinę: ożenił się z Rozalią z Prakeschów, pochodzącą również z Igławy, kupił kamienicę przy dzisiejszym placu Szczepańskim, przylegającą do Starego Teatru. W domu tym przyszło na świat dwanaścioro dzieci, przeżyło dwoje - Klara i Alojzy. Praprawnuczka Dominika, krakowska pisarka Krystyna Grzybowska w pięknej "Kronice rodzinnej" napisała, że właśnie w Krakowie znalazł Dominik swe miejsce na ziemi, gdzie mógł się oddać sztuce i uczelni, gdzie miał rodzinę i przyjaciół, gdzie wrastał w polskość.
     W Krakowie Dominik Oesterreicher przeżył ponad ćwierć wieku. Malował i uczył malarstwa. Malarzem był nieoryginalnym: tworzył obrazy o treści religijnej, mitologicznej bądź historycznej, nadto portrety i krajobrazy. W kościele Mariackim zachował się obraz przedstawiający św.św. Hieronima i Augustyna, w Muzeum UJ obraz dwóch wędrowców u stóp Wezuwiusza. Znane są portrety Stanisława Augusta Poniatowskiego i prymasa Michała Poniatowskiego. Jest znana teka rysunków, szkiców i projektów dekoracji. Najwięcej dzieł Dominika znajduje się w zbiorach rodzinnych Estreicherów. Oprócz malarstwa uprawiał mozaikarstwo, wymagające mrówczej, wieloletniej pracy: drugi stolik wykładany mozaiką tworzył ok. 10 lat. Tą samą techniką robił na zamówienie ks. Kołłątaja pierścienie upamiętniające powstanie kościuszkowskie.
     Nie był artystą wybitnym, może bardziej zasłużył się jako nauczyciel, a najbardziej jako obywatel Krakowa z wyboru i pierwszy z rodu.
     Stanowisko profesora stracił, jakby się dziś rzekło, ze względów politycznych: jako przyjaciel "jakobina Kołłątaja", zaraz po zajęciu Krakowa przez Austriaków. W r. 1800, w wieku 50 lat przeszedł na emeryturę. Zmarł w 1809 r.
     Trzeba by jeszcze dodać, że poza twórczością artystyczną zajmował się Dominik amatorsko pirotechniką (znane są jego recepty na wyrób ogni sztucznych) oraz entomologią; hodował gąsienice, zbierał i opisywał motyle. Na wyprawy za miasto w poszukiwaniu nowych okazów zabierał ze sobą Alojzego i być może wycieczki te kształtowały przyrodnicze zainteresowania syna, przyszłego dyrektora Ogrodu Botanicznego. (cdn.) Helena Byrska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski