Emeryci wracają masowo do pracy. I nic w tym złego

Kiedy rząd PiS-u skrócił wiek emerytalny Polacy masowo skorzystali z możliwości przechodzenia na emeryturę…
Zrobili tak przede wszystkim dlatego, że od prawie 30 lat Polska jest w stanie transformacji. Ludzie nauczyli się, że jeśli jakieś prawo jest dla nich opłacalne, to trzeba z tego korzystać i to możliwie szybko, bo kolejny rząd może taką możliwość zabrać. Przechodzenia na emeryturę też to dotyczy. W dodatku obywatele mają świadomość, że wysokość ich emerytury nie tyle nawet zależy od tego, ile zarabiają, ile od słynnego algorytmu związanego ze statystyczną długością życia.

Ale jednocześnie tylko w 2017 roku na rynek pracy wróciło 93,5 tys. emerytów poprzednio biernych zawodowo. Łącznie w Polsce pracuje ponad 600 tys. osób pobierających emerytury, z czego 453 tys. na etatach.
To zaprzecza czarnowidztwu demografów, którzy wieszczyli, że obniżenie wieku emerytalnego spowoduje tragedię, bo trzeba będzie ich utrzymywać, a nie ma komu, ponieważ społeczeństwo się starzeje i rąk do pracy brak. Nie widzę niczego nagannego w tym, że ktoś już ma pewną emeryturę, a jednocześnie sobie budżet domowy poprawia. Pojawiają się już głosy, że należy stworzyć przepisy, które taką możliwość ograniczą. Moim zdaniem, nie są one potrzebne.

To, że powrót do pracy opłaca się zainteresowanym, nie budzi wątpliwości. A czy opłaca się gospodarce?
Gdyby groziło nam bezrobocie w wysokości kilkunastu procent i emeryci zabieraliby miejsca młodym wchodzącym na rynek pracy, byłby problem. Ale tak nie jest. Mamy poczucie elastyczności i to, co jest niezwykle ważne w demokracji i w wolnym kraju: możliwość wyboru. Jak ktoś uczciwie 30-40 lat na emeryturę pracował, a teraz ma możliwość dorobienia i chce to robić, nic w tym złego. Niech ludzie sami decydują, czy chcą z takiej możliwości skorzystać. Państwo nie musi regulować wszystkiego. Marzę, że sam wiek emerytalny osiągnę i też będę taką szansę miał.