MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Egzamin zdany bardzo dobrze

Redakcja
- Panie Prezesie, przed mistrzostwami trener Cesare Prandelli mówił nam w wywiadzie, że Kraków przyniesie wam szczęście. I rzeczywiście, chyba nikt nie spodziewał się tak dobrego wyniku?

ROZMOWA. GIANCARLO ABETE, prezes włoskiej federacji, podsumowuje pobyt swojej reprezentacji w Krakowie i Wieliczce.

- Prandelli miał rację, drużyna rzeczywiście czuła się tutaj znakomicie. Nie będę podkreślał, jakim pięknym miastem jest Kraków. Włosi od dawna mają do niego szczególny stosunek wykraczający zdecydowanie poza świat futbolu. Miłe przyjęcie, zarówno w Krakowie, jak i w Wieliczce, nam pomogło.

Jak Wieliczka witała wicemistrzów Europy? [ZDJĘCIA]

Choć oczywiście należy pamiętać, że drużyna musi przede wszystkim dobrze grać, aby pozostały po niej wspomnienia. Anglicy i Holendrzy też tutaj mieszkali, ale wrócili do domu znacznie szybciej.

- Jak ocenia Pan organizację turnieju?

- Była na bardzo wysokim poziomie. Generalnie zarówno Kraków, jak i inne polskie miasta, w których występowaliśmy, pokazały wielką gościnność. Mogę powiedzieć, że zdaliście egzamin na ocenę bardzo dobrą.

- Za włoską drużyną przyjechało jednak mało kibiców. Na krakowskich ulicach nie było ich widać, podczas wszystkich meczów było ich mniej niż Hiszpanów, Anglików czy Irlandczyków. Dlaczego?

- Myślę, że powodów jest kilka. Po pierwsze, mało Włochów mieszka na stałe w Polsce czy na Ukrainie. Zdecydowanie mniej niż np. w Szwajcarii, gdzie graliśmy sparing z Rosją i kibice byli widoczni. Po drugie, kryzys ekonomiczny. Choć akurat to nie jest podstawowy argument, bo przecież trudna sytuacja gospodarcza jest również w Hiszpanii, a wielu kibiców przyjechało z tego kraju. Najważniejszy powód wydaje mi się taki, że w Italii nie ma wielkiej tradycji, aby podróżować na wielkie imprezy za drużyną narodową i spędzać w ten sposób wakacje. Z drugiej strony, zainteresowanie jest ogromne, bo mecz z Niemcami oglądały w telewizji 23 miliony widzów.

- Drużyna Prandellego zaskoczyła wszystkich. Można snuć porównania z ostatnimi wielkimi sukcesami włoskiego futbolu?

- Porównania są zawsze trudne. Tym bardziej że z ostatnich lat mamy w dorobku mistrzostwo świata. Niezależnie jednak od wyniku, który tutaj osiągnęliśmy, wszyscy chyba zwrócili uwagę na postawę drużyny; na odważną grę, którą zaproponowała. To jest największa wartość tego turnieju w okresie, w którym futbol w naszym kraju przeżywa niemałe trudności.

Jak zobaczyłem statystyki po meczu ćwierćfinałowym z Anglią, podobnie jak wiele innych osób byłem zaskoczony, że nasza drużyna miała 35 oddanych strzałów, w tym aż 20 celnych. Z tego, co pamiętam, żaden zespół nie może pochwalić się w tym turnieju lepszym wynikiem. Wcześniej nikt by nie pomyślał, że włoska reprezentacja jest do tego zdolna. To też pokazuje, jak zmieniło się nastawienie tej ekipy.

- Prandelli oczywiście zostaje do kolejnych mistrzostw świata w 2014 roku w Brazylii?

- Po fatalnym dla nas mundialu w RPA doszliśmy do wniosku, że trener powinien podpisać kontrakt czteroletni, by miał czas na spokojną pracę. Z punktu widzenia federacji nie ma więc problemu. Zwłaszcza że wizerunek reprezentacji pod wodzą Prandellego jest więcej niż dobry.

- Którzy zawodnicy, Pana zdaniem, zostawili najlepsze wrażenie?

- Wszyscy, jako drużyna, spisali się znakomicie, ale myślę, że Buffon i Pirlo okazali się najlepszymi punktami odniesienia dla pozostałych. Byłoby ich bardzo trudno zastąpić.

Rozmawiał REMIGIUSZ PÓŁTORAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski