Edytorial. Trudno stanąć po stronie mniejszości

Nie ulega wątpliwości, że zdecydowana większość jest za budową nowego pasa startowego. Tej większości nie interesuje, jak będzie położona ścieżka startów i lądowań - ona ma im zapewnić możliwość latania z Krakowa w najdalsze zakątki nie tylko Europy.

Protestujący przeciwko budowie nowego pasa startowego w Balicach to mniejszość. Zdecydowana, choć to przecież kilka, kilkanaście, a może i kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jak to się ma jednak do kilku, a wkrótce pewnie kilkunastu milionów pasażerów samolotów odlatujących z Balic lub tam lądujących?

Nie ulega wątpliwości, że tej mniejszości pogorszą się warunki życia, by tej większości podróżowało się w lepszym komforcie i bezpieczniej. W takiej sytuacji politykom i urzędnikom trudno stanąć po stronie mniejszości. Ale historia wielu inwestycji powinna uczyć, że może warto mniejszość potraktować poważnie.

Przypomnę inną bardzo ważną inwestycję dla Małopolski - drogę ekspresową S7 z Krakowa w kierunku Warszawy. Kilka lat temu zignorowano argumenty grupki mieszkańców Poradowa, którzy domagali się zmiany przebiegu trasy szybkiego ruchu. Potem okazało się, że ich argumenty uznał sąd i do dziś nie ma lokalizacji drogi S7 w tym miejscu. A cała inwestycja jest opóźniona o kilka lat.

Powtórka takiego scenariusza w przypadku Balic jest możliwa. Niezadowoleni z decyzji RDOŚ zapowiadają przecież odwołania. Ale skutki ewentualnego zablokowania inwestycji w Balicach będą znacznie gorsze niż zamknięcie lotniska na kilka miesięcy. Dziś władze portu i RDOŚ podejmują ryzyko. Czas pokaże, czy na tym wygrają. Jeśli się mylą, większość przegra.