Ratownicy wyjaśniają, że nie dało się jechać szybciej, bo na drodze były korki.
Z tą wersją nie zgadza się rodzina dziewczynki, która twierdzi, że na przyjazd karetki w Kobylu czekano ok. 30 minut. - Poza tym pomoc wzywaliśmy dwa razy. Można sprawdzić na billingach telefonicznych. Po pierwszym telefonie i dość długim czekaniu było kolejne wezwanie - mówi ciocia Beatki.
Sprawę wyjazdu i prowadzonej tam akcji ratunkowej badała specjalna komisja powołana przez dyrektora szpitala w Bochni.
Teraz zajmuje się tym prokuratura. Beatka leży w szpitalu w Prokocimiu. Jej stan jest bardzo ciężki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?