Zgodnie z oczekiwaniami, w biegu drużynowym obie nasze ekipy dostały się do strefy medalowej. Męski zespół czeka dziś walka o 3. miejsce, żeński wystartuje w półfinale, a następnie w kolejnym wyścigu, o medal. Niewykluczone, że o złoty.
Z męskich ćwierćfinałów najbardziej wyrównany był ten z udziałem Polaków – Zbigniew Bródka, Jan Szymański i Konrad Niedźwiedzki – oraz Norwegów. To rywale długo prowadzili, osiągając na półmetku ponad sekundę przewagi. W drugiej części dystansu „biało-czerwoni” jednak przyspieszyli, szybko odrobili stratę i wyszli na prowadzenie. Na 200 m przed metą przewaga stopniała do 0,08 s, ale Norwegom nie wyszedł finisz, przegrali o 0,41 s. Siłą Polaków (świetny czas: 3.42,78) była równa jazda, podczas gdy jeden z rywali musiał podeprzeć się ręką, drużyna straciła rytm.
W półfinale Polacy zmierzyli się z Holendrami, którzy byli mniej zmęczeni po swoim ćwierćfinale (szybko odskoczyli najsłabszym w stawce Francuzom, wygrywając z przewagą aż 8,69 s). Faworyci zwyciężyli pewnie (3.40,79), pojechali o ponad 7 s szybciej niż w ćwierćfinale (w finale z Koreańczykami będą faworytami). Polacy (3.52,08) nie dali z siebie 100 procent. – Spróbowaliśmy, podjęliśmy walkę, ale kiedy zobaczyliśmy, że nie ma szans na wygraną, trzeba było pomyśleć o jutrzejszym biegu i __zachować nieco sił – mówi Bródka (cytaty za PAP). – Holendrzy pierwszy start potraktowali rozgrzewkowo, a __nas inauguracja kosztowała bardzo dużo sił. W wyścigu Polaków o brąz z Kanadą trudno wskazać faworyta, rywale uzyskali wczoraj dobre czasy: 3.43,30 i 3.45,28.
Dużo spokojniejszy piątek miały Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Natalia Czerwonka. Nie przemęczając się (3.02,12), awansowały do półfinału, wyprzedziły Norweżki o 3,01 s. Dziś zmierzą się w półfinale z Rosjankami (3.01,53, wyeliminowały wyżej klasyfikowane, ale zawodzące w Soczi, Kanadyjki). Zanosi się na zacięty bieg. W drugiej parze pojadą Holenderki (w półfinale wygrały z USA i poprawiły rekord olimpijski – 2.58,61) oraz Japonki (3.03,99, szybsze od Korei Płd.).
– To był dobry bieg, chociaż spokojnie mogłyśmy jeszcze poprawić się o sekundę. Jak już wypracowałyśmy dużą przewagę, zdecydowałyśmy, że nie jedziemy tak ostro do końca. Podobnie zrobiły Holenderki. Z kolei Rosjanki walczyły w „trupa”. Dla nas kolejnym fajnym sygnałem przed pojedynkiem z nimi było to, że się „porwały” _– powiedziała Bachleda-Curuś, dodając: – _Nogi będą już lepsze, „przepalone”, więc „damy pełny piec”. Nie chcemy czwartego miejsca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?