MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzikim szlakiem

wald
Ta niewysoka - choć znaczna - góra wznosi się po lewej stronie drogi wiodącej z Rzeszowa w Bieszczady, między Pakoszówką a Jurowcami. Jeszcze kilkanaście lat temu była jednym z lepszych punktów widokowych w okolicy: z wzniesionego na jej 501-metrowym szczycie triangułu oglądać można było nie tylko pobliskie Brzozów czy Sanok, ale nawet i Krosno!

Nie długa, nie krótka, lecz w sam raz

     Dziś po wieży pozostało jedynie trochę próchna, a po panoramach - wspomnienia. Szczyt Wroczenia (nazywanego czasem Wrocieniem) pokrywa las, uniemożliwiający dokonywanie obserwacji. Ale to nic; podczas przejścia trasy z Pakoszówki do Sanoka nieraz można obejrzeć widoki szersze niż dziesięć najbliższych pni drzew: tereny, którymi należy wędrować, od niepamiętnych czasów były obszarem kolonizacji osadniczej, podczas której trzebiono las, wydzierając mu ziemie zdatne pod zasiewy.
     Na co trzeba zwrócić uwagę, wędrując tym szlakiem (o tyle wdzięcznym, że pozbawionym jakichkolwiek turystycznych ułatwień, nie dość jednak trudnym, by nie można go było polecać nawet początkującym turystom)? W pierwszym rzędzie na ostatnie czworaki II Rzeczypospolitej i pierwsze PRL: po lewej (idąc od strony Brzozowa) stronie drogi w Pakoszówce, niedaleko kościoła, wznoszą się takie właśnie typowe mieszkania służby folwarcznej miejscowego majątku. Budowę jednego skończono we wrześniu 1939 roku, drugiego - już po zakończeniu wojny.
     Za ostatnimi domami Pakoszówki wejść należy na polną drogę; sama doprowadzi do lasu, a liczne w nim ścieżki - na szczyt; martwić się o pobłądzenie nie trzeba, wystarczy iść przez cały czas w górę, Wroczeń ma tylko jeden wierzchołek. Najsposobniejsze z niego zejście prowadzi na południe: do Jurowiec. Jest tam drewniana XIX-wieczna cerkiew, obok niej - murowana, bizantyńska dzięki swym łukom, dzwonnica; naprzeciw zaś - podniszczony podczas rządów Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej dwór (należący ongiś do znanego na ziemi sanockiej społecznika nazwiskiem Słonecki, gospodarza wyśmienitego, twórcy odmiany ziemniaków zwanych "jurkami"), otoczony straszliwie dziś zdewastowanym parkiem.
     W Jurowcach warto skierować się ku południowemu wschodowi - na minipasmo ciągnących się łańcuchem pagórków, częściowo porośniętych mieszanym lasem, częściowo pokrytych uprawnymi gruntami: prowadzą one do Sanoka. Nim dotrą jednak do celu, pooglądać można rozległe panoramy - z jednej strony pola, zamknięte na horyzoncie szczytami Beskidu Niskiego, z drugiej lesisty łańcuch Gór Słonnych, piętrzących się od koryta Sanu.
     Marsz tą wierzchowiną nie jest uciążliwy - zwłaszcza że nie trwa długo: zaczyna się nieduża wieś Czerteż, w której zachowała się przepiękna drewniana cerkiew, wzniesiona w XVIII wieku na niewielkim wzgórku, otoczona wiekowymi drzewami.
     W Czerteżu najlepiej wzgardzić bitą drogą, i ruszyć na przełaj: przez łąki w kierunku długiego wzniesienia, w poprzek przegradzającego szlak. To Glinice (393 m n.p.m.), jeden z nie wyzyskanych jeszcze atutów Sanoka, w granicach którego leżą. Pasemko to ciągnie się wzdłuż dwóch dawnych wsi - Dąbrówki Polskiej i Dąbrówki Ruskiej - zjednoczonych dziś w jeden administracyjny organizm: dzielnicę o nazwie Dąbrówka. Wdrapać się na jego kulminację (zaznaczoną betonowymi słupkami) warto, bo widoki stamtąd na Sanok - palce lizać.
     A Sanok - może nie, jak Paryż, że wart mszy - ale osobnej opowieści, na pewno.
(wald)

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski