Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dżihadyści idą na Bagdad

Remigiusz Półtorak
Irak. Znacznie liczniejsza armia iracka nie może powstrzymać ekstremistów, których celem jest ustanowienie kalifatu.

To wygląda jak blitzkrieg. Dżihadyści z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL) – blisko związani z Al-Kaidą – najpierw błyskawicznie opanowali Mosul, drugie co do wielkości miasto w kraju, potem zajęli Tikrit, rodzinną miejscowość byłego dyktatora Sad­dama Hus­ajna, a wczoraj weszli do Duluiji, która leży zaledwie 90 km od stolicy.

To oznacza, że znaczna część północy kraju znalazła się w rękach sunnickich ekstremistów, a Irakowi grozi rozpad.

Szyickie władze w Bagdadzie przestały panować nad sytuacją. W wielu regionach armia, mimo że kilkakrotnie liczniejsza, w ogóle nie podjęła walki, a żołnierze zdezerterowali, zostawiając sprzęt; agencje donoszą, że nawet ciężką broń i helikoptery. Nie wiadomo, ilu jest dokładnie dżihadystów, szacunki wskazują, że od 5 do 10 tysięcy. Nie ma jednak wątpliwości, że są dobrze zorganizowani.

Co jest ich celem? Najpewniej opanowanie Bagdadu, ale przede wszystkim – w dłuższej perspektywie – ustanowienie na sun­nickich terenach kalifatu, gdzie obowiązywałoby prawo islamskie. Nie tylko w Iraku, ale również na części terytorium Syrii.

Dla szyickiego rządu w Bagdadzie i premiera Malikiego to ogromny problem. Sam jednak po części go sprowokował, brutalnie rozprawiając się z ludnością sunnicką, gdy tylko Amerykanie opuścili Irak w 2011 roku. Wtedy też, po przegrupowaniu sił, ISIL zaczął przechodzić do kontrataku. Rządzący tym ugrupowaniem od 2009 roku Abu Bakr Al-Baghdadi to antyszyicki ekstremista, którego sprzymierzeńcem jest w Syrii równie skrajny front Nusra.

Sami Amerykanie, mówiąc bardzo delikatnie, też nie są bez winy. Islamskie Państwo Iraku i Lewantu czerpie dzisiaj siłę z bliskich związków z Al-Kaidą, ale jest także niechcianym dzieckiem amerykańskiej inwazji z 2003 roku (przypomnijmy, opartej na fałszywych oskarżeniach o posiadanie broni masowego rażenia), która po latach przynosi opłakane efekty.

Oprócz prawie 4,5 tys. żołnierzy USA, którzy zginęli, śmierć poniosło również ok. 100 tys. irackich cywilów. Wymierne koszty finansowe to przynajmniej 800 mld dolarów (według niezależnego Congressional Research Service), choć noblista Joseph Stiglitz przekonuje, że mogą one wynieść nawet 3 biliony dolarów. Operacja, która miała na celu „uwolnienie Iraku”, doprowadziła do czegoś przeciwnego.

Dzisiaj Irak stoi na granicy rozpadu na trzy części. Oprócz sunnitów i szyitów, o swoje walczą również Kurdowie, mający władzę w trzech prowincjach i silne wojsko, które jest w stanie przeciwstawić się dżiha­dys­tom. Jednocześnie dążą do rozszerzenia swojej autonomii.

Tymczasem premier Maliki poprosił USA o wsparcie. Amerykanie nie wyślą wojsk, ale mogą dostarczyć sprzęt. Nie ma jednak żadnej pewności, że to powstrzyma dżihadystów przed marszem na Bagdad.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski