MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci liczą na Nasz Dom

Katarzyna Gajdosz
Jolanta Adamczyk i jej mąż Jan opiekują się od 23 lat Patrycją, która cierpi na porażenie mózgowe. Zawsze będzie potrzebowała opieki. Ośrodek (na fot. po prawej) to dla niej szansa na rehabilitację
Jolanta Adamczyk i jej mąż Jan opiekują się od 23 lat Patrycją, która cierpi na porażenie mózgowe. Zawsze będzie potrzebowała opieki. Ośrodek (na fot. po prawej) to dla niej szansa na rehabilitację Fot. arch. Adamczyków
Kosarzyska. Rodzice niepełnosprawnych dzieci z Piwnicznej własnymi rękami budują dom dla swych pociech. Tu mają się rehabilitować i integrować. Zabrakło pieniędzy, jednak burmistrz deklaruje pomoc.

Jan i Rozalia Kuligowie wychowują troje niepełnosprawnych dzieci. Jacek ma 36 lat, Wojciech 34, a Paulinka 25. Całe życie się nimi zajmują. Z niecierpliwością więc czekają na otwarcie ośrodka dla niepełnosprawnych w Kosarzyskach, gdzie ich dzieci mogłyby przez kilka godzin dziennie korzystać z zajęć terapeutycznych i rehabilitacji.

- Może kogoś to dziwić, w końcu to dorosłe osoby, ale dla nas Jacek, Wojtek i Paulinka do końca życia będą dziećmi, którym trzeba pomóc się ubrać, nakarmić. Same nie potrafią - mówi Jan Kulig.

Dzieci Kuligów urodziły się prawdopodobnie z wadą genetyczną. Są upośledzone umysłowo. Wymagają całodobowej opieki rodziców. - Kochamy nasze dzieciaki bezwarunkowo. Ale zwyczajnie, po ludzku jesteśmy czasem zmęczeni i potrzebujemy odpocząć od codziennego kieratu - przyznaje pan Jan.

Dla rodzin takich jak Kuligowie w Kosarzyskach powstaje ośrodek. Z inicjatywą jego budowy wyszło Stowarzyszenie Nasz Dom w Piwnicznej-Zdroju. W 2012 r. otrzymało ono od gminy w dzierżawę nieużytkowaną część budynku przy szkole. Należący do stowarzyszenia rodzice niepełnosprawnych dzieci zakasali rękawy i sami rozpoczęli modernizację obiektu.

- Każdy zebrany grosz, dzięki organizowanym akcjom charytatywnym, przeznaczaliśmy na remont. Pomagali wszyscy, nawet dzieci. Dziś budynek jest w stanie surowym zamkniętym - informuje Jolanta Adamczyk, wiceprezes stowarzyszenia i mama 23-letniej Patrycji.

Dziewczyna cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Powinna być codziennie rehabilitowana. Nie ma takiej możliwości, a z NFZ przysługuje jej tylko 10-dniowa rehabilitacja w domu.

Pojawia się jednak szansa na przyspieszenie budowy ośrodka. Mógłby zacząć działać w przyszłym roku. - Jako stowarzyszenie nie możemy pozyskać środków zewnętrznych na ten cel, ale gmina może to zrobić. Dlatego przejmuje budowę ośrodka, by móc aplikować o pieniądze - dodaje Jolanta Adamczyk.

Burmistrz Zbigniew Janeczek na stronie internetowej gminy deklaruje, że ośrodek Nasz Dom to dla Piwnicznej priorytet. Zapewnia o gotowości współpracy ze stowarzyszeniem. Będzie wnioskował o dotację na dokończenie budynku do wojewody małopolskiego.

- Na razie warunki pozwalają stowarzyszeniu na spotkania raz w tygodniu. Moja córka tylko nimi żyje - przyznaje pani Renata Tymura, mama 24-letniej Magdy, chorej na autyzm. Jej rodzice muszą także mierzyć się i z innymi chorobami, które spadają na córkę jak plagi. Najgorsza z nich to depresja. - Córka nagle położyła się w łóżku. Nic nie chciała jeść, pić - opowiada pani Renata.

Depresję udało się pokonać między innymi dzięki wsparciu stowarzyszenia. Magda dziś nie może doczekać się soboty i spotkania w domu katechetycznym ze swoimi przyjaciółmi z Naszego Domu. - Oni są jej drugą rodziną - mówi pani Renata, chwaląc się niezwykłym talentem córki, jaki rozwija dzięki zajęciom. Magda kocha ogród. Wiosnę i lato spędza, plewiąc grządki. Zimą tworzy z bibuły kwiaty, są niezwykle piękne. Udaje się sprzedać je na aukcjach charytatywnych.

- Madzia jest szczęśliwa, że może dołożyć swoją cegiełkę do wspólnego dzieła. Ostatnio jej prace poszły za tysiąc złotych - chwali się mama.

Fakty

Historia domu
Maria Kulig, prezes Stowarzyszenia Nasz Dom w Piwnicznej-Zdroju: - Z zawodu jestem pielęgniarką. Pracując w ośrodku zdrowia w Piwnicznej, miałam okazję zaobserwować, jak wiele w gminie jest osób niepełnosprawnych. Widziałam też zagubienie ich rodziców. Gmina nie miała im nic do zaoferowania, żadnych form wsparcia. A oni tego potrzebowali. Postanowiłam więc założyć stowarzyszenie. To był rok 2001. Trudno było jednak o stałą siedzibę i zawiesiliśmy działalność. W 2008 r. przygarnął nas proboszcz, oferując miejsce w domu katechetycznym. Rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi zaczęły się integrować i wspólnie rozpoczęliśmy starania o utworzenie ośrodka. Dziś mamy pod opieką 50 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski