MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyscyplina na poprawkach

Anna Kolet-Iciek
Opłatę w wysokości 50 złotych za trzecie i kolejne podejście do matury wprowadzono w tym roku.
Opłatę w wysokości 50 złotych za trzecie i kolejne podejście do matury wprowadzono w tym roku. fot. krzysztof szymczak
Matury. Za sprawą opłat mniej osób deklaruje chęć podwyższenia oceny i więcej z nich przychodzi na egzamin poprawkowy.

Wprowadzenie odpłatności za poprawki egzaminu maturalnego Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiadało od wielu lat. Udało się to jednak dopiero w tym roku.

Osoba, która chce przystąpić do matury po raz trzeci, musi zapłacić 50 złotych za każdy przedmiot. Dotyczy to więc także maturzystów, którzy w poprzednich latach deklarowali chęć poprawiania wyniku, ale nie przyszli na egzamin.

- Wprowadzenie tych opłat już przyniosło skutki - mówi Marta Łój, dyrektorka III LO w Krakowie.

Jeszcze w ubiegłym roku w tej szkole chęć poprawiania matury zgłosiło blisko 100 osób, z czego ostatecznie połowa w ogóle nie podeszła do egzaminu. W tym roku na poprawkę zapisało się jedynie 56 osób i jak do tej pory niemal wszystkie skorzystały z szansy na poprawę oceny. - Uczniowie zaczęli wreszcie szanować naszą pracę - zaznacza Marta Łój.

Podobnie jest w innych szkołach. - W tym roku na poprawkę nie zgłaszają się jedynie pojedyncze osoby z listy chętnych - mówi Katarzyna Miezian, dyrektorka VIII LO w Krakowie.

Jan Ryba, dyrektor tarnowskiego III LO, również zauważył, że po wprowadzeniu opłat maturzyści odpowiedzialniej podchodzą do tematu poprawek. - Ci, którzy zadeklarowali chęć przystąpienia do egzaminu, już tak łatwo z tego nie rezygnują - zaznacza dyrektor.

Pytanie tylko, czy wprowadzenie opłat za ponowne przystąpienie do matury nie jest dla części uczniów zbyt poważną barierą finansową. - Na pewno nie - twierdzi Lech Gawryłow, dyrektor krakowskiej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. - Uczeń, który znajduje się w trudnej sytuacji materialnej, może starać się o zwolnienie z opłaty.

Do tego roku osoby poprawiające oceny maturalne były prawdziwą plagą szkół ponadgimnazjalnych. Dyrektorzy od lat narzekali, że wielu absolwentów najpierw deklarowało chęć ponownego zdawania egzaminu dojrzałości, ale w dniu poprawki, gdy wszystko było już przygotowane, po prostu nie zgłaszało się na egzamin. - Są tacy, którzy kolejny rok z rzędu zapisują się do poprawy, ale na egzaminie konsekwentnie się nie pojawiają. Do matury ponownie przystępuje jedna trzecia z tych, którzy wyrazili tym zainteresowanie - mówił nam jeszcze kilka lat temu Stanisław Pietras, dyrektor V LO w Krakowie.

Problem polegał na tym, że nauczyciele - zamiast czekać na poprawiających egzamin - mogliby w tym czasie uczyć w młodszych klasach.

Do tej pory za nieobecność na egzaminie poprawkowym nie groziły żadne sankcje. Tymczasem zorganizowanie matury sporo kosztuje. Trzeba wydrukować arkusze i naklejki z kodami, rozwieźć je do szkół, przygotować miejsce dla piszących i zmobilizować nauczycieli do ich pilnowania. Na marne szły pieniądze i wysiłek organizacyjny szkół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski