MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektywa przeciw wolności

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Jeśli krakowski Instytut Księdza Skargi odmówi przyjęcia walczącego ateisty w poczet swoich członków – to stanie przed sądem i zostanie skazany na wysokie kary finansowe.

Takie same procesy i kary spadną na przykład na siostry elżbietanki, jeśli odmówią one parze gejów wynajęcia w swoim pensjonacie w Krynicy pokoju z łożem małżeńskim. Duże kłopoty mogą mieć także katolickie szkoły, jeśliby nie chciały przyjmować uczniów – wyznawców religii rodzimowierców słowiańskich, albo buddystów zen. Te i jeszcze mnóstwo innych restrykcji wynika z projektu tzw. „horyzontalnej dyrektywy antydyskryminacyjnej”, nad którą wznawia właśnie prace Unia Europejska.

Ma to być akt „horyzontalny” – to znaczy taki, który dotyczyć będzie wszystkich dziedzin życia społecznego, w tym także wynajmu hoteli i mieszkań, leczenia, sklepów, usług i stowarzyszeń. W poprzedniej kadencji UE – projekt ów, wniesiony jeszcze przez Komisję Europejską w 2008 roku, został faktycznie zablokowany przez kilka krajów (w tym m.in. Niemcy) pod jakimiś proceduralno-finansowymi pretekstami, a polscy europosłowie z PO oraz PiS otwarcie odmówili mu w 2009 roku swojego poparcia.

Jest całkiem jasne, że tak sformułowana ustawa europejska wywołałaby niezliczoną ilość konfliktów, a w skrajnych przypadkach prowadziłaby do sądowych prześladowań ludzi o silnych przekonaniach konserwatywnych bądź religijnych. Tym bardziej, że prawna „ochrona mniejszości” miałaby posunąć się tak daleko, że w procesach obowiązywałaby zasada „domniemania dyskryminacji” po stronie oskarżonego stowarzyszenia, sklepu, hotelu czy zakładu usługowego.

W praktyce oznaczać to by musiało zalew procesów wytaczanych przedsiębiorcom i stowarzyszeniom – zapewne głównie katolickim – przez różnej maści radykalnych aktywistów, zwolnionych z obowiązku dowodzenia przed sądem faktu dyskryminacji. To zarząd katolickiego stowarzyszenia albo właściciel pensjonatu musiałby bowiem dowieść, że w żadnym razie nie kierowała nim tzw. „homofobia”, albo „nietolerancja”. Nic więc dziwnego, że o odrzucenie projektu apeluje też sporo organizacji biznesowych (z Polski – Centrum Adama Smitha), dla których oznacza on groźbę zerwania z fundamentalną dla liberalnego porządku zasadą wolności umów.

Jeszcze przed świętami – zgodnie z zapowiedzią włoskiej prezydencji – sprawa ma trafić na posiedzenie Rady Unii, więc o jej dalszym losie zadecydują rządy 28 państw. Ale podczas listopadowego posiedzenia komisji Parlamentu Europejskiego uchwalenia dyrektywy domagali się nie tylko lewicowcy i zieloni, ale także – w imieniu największej frakcji chadecko- -konserwatywnej EPP – posłanka Anna Maria Bildt, żona byłego prawicowego premiera Szwecji. Na stronach Komisji Europejskiej można przeczytać, że projekt ma pełne poparcie nowego szefa komisji Jean-Claude Junckera, zaś dla włoskiej prezydencji stanowi „jeden z najważniejszych priorytetów”.

Trudno rozstrzygnąć, w jakiej mierze te wszystkie zapewnienia wynikają z prawdziwych poglądów, a w jakiej są skutkiem „politycznej poprawności” unijnych funkcjonariuszy, którzy najzwyczajniej boją się, że spór z wpływowym i agresywnym lobby „antydyskryminacyjnym” wywoła tylko kłopoty dla ich dalszej kariery. W ciągu poprzednich sześciu lat dyrektywa nie została uchwalona, pomimo wniosku komisji, entuzjastycznego poparcia Parlamentu Europejskiego oraz wielokrotnych zapewnień prezydencji litewskiej, greckiej i włoskiej o „priorytetowym traktowaniu”.

Fakt ten wskazywałby raczej na to, że w Unii tlą się ciągle ogniska zdrowego rozsądku, ukryte pod oportunistycznymi i pełnymi hipokryzji deklaracjami. Istnieje więc jakaś szansa, że i tym razem owa hipokryzja europolityków ocali nas przed prawem nieobliczalnym i zagrażającym wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski