Dwa miliony wątpliwości [WIDEO]

Sprawa dotyczy dofinansowania dla Fundacji Aktywnej Ochrony Zabytków Techniki i Dziedzictwa Kulturowego „Janus”, której Urząd Marszałkowski udzielił przed pięcioma laty dwumilionowej dotacji. Miała ona zostać wydana na program „Otwarta twierdza”. Zakłada on rewitalizację fortu 44 Tonie w Krakowie, który po zakończeniu tych prac planowano otworzyć dla zwiedzających. Tak się jednak nie stało.

Autor: Piotr Drabik

- Według naszych ustaleń projekt został zrealizowany bez pozwolenia na budowę, wydatki były ponoszone niezgodnie z obowiązującymi procedurami oraz w niepełnym zakresie - tłumaczy Piotr Kaczorek z CBA. Według funkcjonariuszy, Urząd Marszałkowski nie wywiązał się m.in. z obowiązku kontrolowania i rozliczenia dofinansowania.

CBA złożyło do Prokuratury Okręgowej w Krakowie wniosek o prowadzenie śledztwa pod kątem ewentualnych nieprawidłowości. Zawiadomienie jest efektem kontroli, którą od czerwca we wszystkich 16 urzędach marszałkowskich w Polsce prowadzą funkcjonariusze CBA. Do tej pory do złożenia wyjaśnień zostało wezwanych ośmiu pracowników urzędu z Krakowa.

Marszałek województwa małopolskiego uważa zarzuty CBA za bezzasadne. - Nie mam przesłanek do tego, by twierdzić, że pracownicy urzędu marszałkowskiego dopuścili się nieprawidłowości - zapewnił wczoraj Jacek Krupa. Dodał, że projekt utworzenia rozproszonego muzeum Twierdzy Kraków został wysoko oceniony przez ekspertów i spełnił wszystkie wymogi formalne. Jednocześnie marszałek przyznał, że kontrola urzędu z października 2014 r. ujawniła brak pozwolenia dla fundacji „Janus” na budowę w forcie Tonie.

- Jednak nadzór budowlany w czerwcu 2015 r. zalegalizował prowadzone prace - dodał Jacek Krupa.

Kolejne problemy pojawiły się w sierpniu ub. roku, gdy urząd marszałkowski wstrzymał „Janusowi” wypłatę ostatniej transzy dotacji (ok. 190 tys. zł). Powodem było śledztwo prokuratorskie wszczęte na wniosek Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Toń. Jego członkowie (wśród nich znaleźli się m.in. deweloperzy, którzy przed laty chcieli inwestować na terenie zabytkowego fortu) zarzucali Fundacji „Janus” sprzeniewierzenie publicznych dotacji, pochodzących nie tylko z samorządu wojewódzkiego. - Przez rok nikomu nie postawiono zarzutów, dlatego nie było podstaw do nierozliczenia projektu - twierdzi Jacek Krupa.

Szczegółów trwającego od ponad roku śledztwa prokuratura nie ujawnia. - Postępowanie jest nadal prowadzone i wykonywane są czynności dowodowe - mówi lakonicznie prokurator Janusz Hnatko.

Fundacja „Janus” poza fortem Tonie dzierżawi jeszcze cztery inne fortyfikacje Twierdzy Kraków: Dłubnia, Rajsko, Winnica i Bielany. Za projektem utworzenia w tych miejscach tzw. rozproszonego muzeum stoi Janusz Leśniewicz. Gdy w 2008 r. krakowski Zarząd Budynków Komunalnych podpisywał z jego fundacją umowę o dzierżawie zabytkowych obiektów, Agencja Mienia Wojskowego wypowiedziała jej najem fortu Werner w Przemyślu. Powód? Gromadzenie elementów zabytkowych i składowanie w nim materiałów niebezpiecznych z terenu obiektu. Jednak podkarpacki konserwator zabytków nie stwierdził nieprawidłowości.

Pomimo upływu lat, fort Tonie nadal nie jest ogólnodostępny dla turystów. Janusz Leśniewicz tłumaczył, że ze względu na zakres prac konserwatorskich na terenie obiektu, stanie się to nie wcześniej niż w 2020 r. Fort jest otwierany okazjonalnie i praktycznie tylko dla zorganizowanych wycieczek.

Do podobnych wniosków doszło również Biuro Kontroli Wewnętrznej krakowskiego magistratu. W ub. roku stwierdziło ono, że „sporadyczne udostępnianie obiektu do zwiedzania nie spełnia kryterium ogólnej dostępności fortu”.

Janusz Leśniewicz nie chce na razie komentować zarzutów CBA dotyczących przyznanego jego fundacji dofinansowania z urzędu marszałkowskiego. - Wydam w tej sprawie oświadczenie - zapowiada.