Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dumni Brazylijczycy otwierają oczy

Rozmawiał Remigiusz Półtorak
FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Rozmowa z Moniką Sawicką, doktorantką w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, prowadzącą badania na temat polityki zagranicznej Brazylii – o protestach przed mundialem.

- Patrzymy na kraj futbolu, marzący od lat o mundialu i pytamy co się dzieje. Dziwi Panią to, że Brazylijczycy wychodzą na ulice?

- Kiedy przed rokiem zaczęły się pierwsze protesty, pomyślałam sobie: nareszcie! Przez lata słyszeliśmy, że Brazylia bardzo szybko się rozwija, że 36 mln osób wyszło z biedy, ale znacznie ciszej było o tym, że ten rozwój nie idzie w parze z poprawą jakości usług publicznych.

Funkcjonuje u nas pewien stereotyp Brazylijczyka – osoby ciągle uśmiechniętej, która żyje w nieustającym karnawale. Taki obraz jest jednak uproszczony. Dzisiejsze niezadowolenie nawarstwiało się od dawna.

- Dlaczego? To jest kluczowe pytanie.

- Przyczyn jest co najmniej kilka. Mówimy o kraju, który ma rozmiar kontynentu większego niż cała Europa. A to oznacza, że relatywnie niewiele osób wyjeżdża zagranicę i ma jakiś punkt odniesienia. Gdy zwiększył się dostęp do edukacji i do wyższych uczelni, Brazylijczykom otworzyły się oczy. Nie bez znaczenia jest rola mediów społecznościowych, które ułatwiały dostęp do informacji o planowanych protestach Na pewno ci, którzy wyszli na ulice przed rokiem i ci, którzy protestują teraz, mają większą świadomość tego, że usługi publiczne powinny być na wyższym poziomie.

- Mówiąc wprost, Brazylijczycy – a przynajmniej bardzo szybko rozwijająca się klasa średnia - zobaczyli, że mogą mieć większe aspiracje.

- Dokładnie. W sytuacji, kiedy wiele osób rzeczywiście wyszło z biedy i chce korzystać z dostępu do edukacji, służby zdrowia czy porządnego transportu publicznego, nagle widzi, że ten system nie działa; że postęp jest bardzo powolny.

Byłam w Brazylii kilka miesięcy przed pierwszymi protestami i pamiętam znamienną scenę, szeroko komentowaną w telewizji. Kobieta w zaawansowanej ciąży została brutalnie zaatakowana przez napastników, bo nie chciała oddać torebki. Kiedy rozmawiałam na ten temat z innymi kobietami, widziałam jak otwierały im się oczy, że gdzie indziej, w Europie, to wcale nie musi być standard. Pierwszy raz tak dobitnie uświadomiłam sobie wtedy, że dla większości z tych ludzi codzienne obcowanie z przestępczością jest czymś normalnym.

- Czyli te słynne 20 centavos, o które władze w Sao Paulo chciały podwyższyć bilety w komunikacji miejskiej to była tylko iskra zapalna?

- Protesty, trwające tak naprawdę z przerwami od czerwca ubiegłego roku odczytuję w taki sposób: demokracja, która powoli konsoliduje się od upadku dyktatury w połowie lat 80. weszła w nowy etap. Przejawem tego jest również narastające od dawna przekonanie, że politycy nie reprezentują swoich wyborców.

Transport publiczny jest rzeczywiście skrajnie nieefektywny, co widać zwłaszcza w ponad 11-milionowym Sao Paulo i szczególnie teraz, gdy strajkują pracownicy metra. Skumulowane korki sięgają kilkudziesięciu kilometrów.

- Nie jest paradoksem to, że były prezydent Lula tak naprawdę „obudził” społeczeństwo – przez różne programy socjalne, choćby Bolsa Familia - które teraz zwraca się przeciwko jego następcom i sojusznikom? Bo wbrew pozorom, to nie biedota stoi za tymi protestami, ale szybko powiększająca się klasa średnia.

- Według mnie, to potwierdzenie, że społeczeństwo dojrzało już na tyle, iż coraz bardziej świadomie jest w stanie obserwować, jak zachowuje się władza, federalna czy lokalna. Ludzie zaczęli patrzeć rządzącym na ręce. A zapowiedź organizacji wielkich imprez – teraz mundialu, a za dwa lata igrzysk w Rio – tylko przelała czarę goryczy. Bo przekonanie, że wydawanie publicznych pieniędzy jest nieefektywne istnieje w Brazylii od dawna. Ludzie byli przyzwyczajani do tego, że koszty finalne inwestycji pochłaniały dwa razy tyle, ile planowano. Nie potrafili jednak zamienić tego w zorganizowany sprzeciw.

Przykładem jest stolica Brasilia, modernistyczne miasto zbudowane na planie samolotu. Jego „skrzydła” to dzielnice mieszkalne. Idea była taka, że metro przejdzie przez obydwa skrzydła, były już zaplanowane pieniądze. Środków starczyło na jedno z nich.

- Tu dochodzi nam kolejny, istotny element – korupcja.

- To nie jest przypadek, że od tygodni słyszymy, jak jeden czy drugi obiekt nie jest do końca przygotowany na mistrzostwa. Najnowsze szacunki wskazują, że koszty mundialu wyniosą ok. 11 mld dolarów. To kolejna iskra, która przyczyniła się do wybuchów społecznych.

Zgodnie z pierwotną obietnicą, na mundial miały być wykorzystane środki prywatne, które tylko w niewielkim stopniu miały być uzupełnione pieniędzmi z budżetu. Stało się dokładnie odwrotnie. Według dzisiejszych danych w 90 proc. inwestycji wykorzystano fundusze publiczne.

- No dobrze, ale kiedy przed siedmioma laty Brazylia dostawała organizację mundialu, społeczeństwo ani myślało protestować. Przeciwnie, Brazylijczycy byli w siódmym niebie. Co się zmieniło?

- To prawda, ale wtedy wzrost gospodarczy wynosił 6 proc. Dzisiaj nie ma nawet połowy z tego. Mieszkańcy przyzwyczaili się do szybkiej dynamiki rozwoju, tymczasem gospodarka znacznie zwolniła. Efekt jest taki, że inflacja wynosi ponad 6 procent, a rząd nie nadąża z wymaganiami społecznymi.

To jedna strona medalu, negatywna. Gwoli sprawiedliwości, trzeba jednak zauważyć też postęp, który się dokonał w ostatniej dekadzie. Większość Brazylijczyków może dzisiaj iść do sklepu i spokojnie kupić – choćby na raty – sprzęty codziennego użytku.

- W wielu filmach dokumentalnych o Brazylii, szczególnie z faweli, często rzuca się w oczy taki obrazek: sam domek jest może sklecony byle jak, ale w środku wszystko co potrzeba. Jak dwa odmienne światy obok siebie.

- Bo ludzie rzeczywiście mogą sobie pozwolić na coraz więcej. Także ci, którzy jeszcze do niedawna żyli na granicy nędzy.

- Program Bolsa Familia, który przewiduje od 10 do kilkudziesięciu 30 euro dla rodziny wyciągnął trochę ludzi z biedy, ale są też jego krytycy. Mówią, że rozleniwia społeczeństwo. Takie rozdawanie pieniędzy nie jest ryzykowne?

- Czytałam różne analizy ekonomiczne, które wskazywały, że państwo nie powinno aż tak skupiać się na likwidowaniu nierówności społecznych, ale przede wszystkim na rozwoju gospodarczym. Obserwując sytuację w Brazylii, mam inne zdanie.

W czasach dyktatury, w latach 60. i 70. wojskowi skierowali wszystkie wysiłki na wzrost ekonomiczny, zapominając o nierównościach. Co odbiło się czkawką. Pod koniec rządów wojskowych Brazylia zajmowała trzecie miejsce w rankingu państw o największych nierównościach społecznych.

Bolsa Familia kosztuje ok. 0,5 proc. brazylijskiego PKB. To nie są sumy, które załamią budżet, natomiast efekty – mimo pewnych nadużyć – są widoczne, a mają być jeszcze bardziej za kilka lat. Dlatego, że otrzymanie wsparcia jest obwarowane pewnymi warunkami, np. pójściem dziecka do szkoły. Czy bez tego programu Brazylia byłaby w miejscu, w którym jest obecnie? Wątpię.

- Myśli Pani, że podobne programy społeczne, wyciągające ludzi z biedy mogą stać się brazylijską marką eksportową, tak jak okazał się nią futbol albo telenowele?

- To całkiem prawdopodobne. Powiem więcej, brazylijska administracja dąży do tego, a odpowiednie agendy ONZ są zainteresowane takimi rozwiązaniami. Jakkolwiek to zabrzmi, Brazylijczycy są dumni, że posiadają w tej sprawie know-how. W zasadzie zaczęli traktować programy społeczne jako kolejny element polityki zagranicznej. Stąd znacznie bliższa współpraca w ostatnich latach z państwami afrykańskimi.

- A może jeszcze za wcześnie dla Brazylii na organizację dwóch tak dużych imprez?

- Przywołam dość znane powiedzenie, którego się w ostatnich latach często używa, że „Brazylia to kraj przyszłości”. Sceptycy dodają jednak: „…i nim pozostanie”. Wielkim zwolennikiem mundialu i igrzysk był prezydent Lula. Chciał pokazać, że Brazylia jest już mocarstwem. Przemówiła duma.

- Czyli może pozostać niedosyt.

- Niekoniecznie. Protesty mogą mieć pozytywny efekt. Na pewno wielu Brazylijczyków na to liczy i mam nadzieję, że coś się zmieni.

Bo przecież cały świat patrzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski