Oddał też szacunek wszystkim posłom, dowartościowując ich słowami: „Nie mam wątpliwości, że wszyscy tu jesteśmy patriotami”.
To bez znaczenia, czy w głębi duszy Andrzej Duda naprawdę tak uważa. Ważne jest, że w tym pełnym emocji czasie, w którym przez wiele tygodni z każdej ze stron padały słowa skażone żółcią, prezydent potrafił zachować się jak mąż stanu. Zapewne to tylko chwilowa łaskawość ze strony przedstawiciela zwycięskiego obozu, który litościwym wzrokiem spojrzał na stłamszoną opozycję.
Widać to było zresztą już wczoraj po posłach PiS, którzy zabrali PSL wicemarszałka. A wcześniej protestowali przeciwko mówieniu „pan Macierewicz” zamiast „pan poseł Macierewicz”, choć nigdy nie mieli problemu z faktem, że ich prezesowi jakoś nie przechodziło przez gardło słowo „prezydent” przed nazwiskiem Komorowski.
To jednak dziś nieważne. Dzięki Andrzejowi Dudzie PiS zyskało wczoraj parę punktów. A właściwie to dzięki Dudzie i Ewie Kopacz, którą cała Polska obejrzała w Sejmie w znanej roli. Kolejny raz mieliśmy popis frustracji, podszyty agresją i zawoalowanymi groźbami, które wypadły wręcz kabaretowo. I najbardziej ucieszyły, co otwarcie przyznał sam zainteresowany, Ryszarda Petru, walczącego o podobny elektorat.
Jednym słowem, Ewa Kopacz nawet 18 dni po wyborczej klęsce dalej ciągnie Platformę w dół. Na ile powołanie nowych władz klubu PO oznacza zmierzch grupy Tuska i Kopacz? Niektórzy już widzą w fotelu szefa partii Grzegorza Schetynę. Wcale jednak nie jest pewne ani to, że ma on wystarczającą liczbę szabel potrzebnych do zwycięstwa, ani to, czy jego przywództwo dałoby aż tak głęboki oddech Platformie, jak myślą życzliwi jej komentatorzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?