MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Droga przez megabajty

Redakcja
W Internecie można znaleźć wszystko - nawet pracę Osoby posługujące się Internetem w poszukiwaniu pracy nie znajdują się automatycznie na uprzywilejowanej pozycji. Sam fakt wykorzystywania tego medium niewiele jeszcze znaczy. Jednak jeśli będą konsekwentne (albo zdesperowane), wówczas ich szanse wzrosną, a Internet przybliży je do upragnionego celu. Jak szybko? Jak skutecznie?

Droga przez megabajty

Droga przez megabajty

W Internecie można znaleźć wszystko - nawet pracę

Osoby posługujące się Internetem w poszukiwaniu pracy nie znajdują się automatycznie na uprzywilejowanej pozycji. Sam fakt wykorzystywania tego medium niewiele jeszcze znaczy. Jednak jeśli będą konsekwentne (albo zdesperowane), wówczas ich szanse wzrosną, a Internet przybliży je do upragnionego celu. Jak szybko? Jak skutecznie?

Nowoczesna ścieżka

 Pytanie to ta nurtuje w takim samym stopniu szukających, jak i oferujących zatrudnienie. Tymczasem trudno jest udzielić nań jednoznacznej odpowiedzi. Zjawisko jest stosunkowo nowe, zwłaszcza w Polsce. Nikt nie dysponuje długofalowymi badaniami, opartymi na dużej grupie respondentów. W rezultacie, obie strony, wprawdzie intuicyjnie traktują sieć jako intrygującą formę nawiązania kontaktu, jednocześnie zdają sobie sprawę z tego, że nie może być ona jedyną.
 Wyniki ankiety ogłoszonej przez polski portal internetowy O2 pokazały, że "internetowa" ścieżka do pracodawcy nie jest tak popularna, jak można by przypuszczać. Większość osób nadal pod uwagę bierze przede wszystkim ogłoszenia prasowe. Tak czyni 53,85 proc. ankietowanych. Sieć preferuje zaledwie 28,21 proc. respondentów. Tylko 12 proc. poszukuje pracy przez znajomych, przyjaciół, ale prawdopodobnie czyni to w przeświadczeniu, że bez znajomości ani rusz. Reszta, niewiele ponad 5 proc. respondentów na zadane pytanie odpowiada niezwykle zagadkowo: pracę znajduję w inny sposób.

Gdzie te oferty?

 Odpowiedź nie należy do prostych. Z pewnością niezbędna jest dobra wyszukiwarka. Nie w mniejszym stopniu także cierpliwość. Altavista, Hotbot lub jakikolwiek inny serwer, zazwyczaj kieruje do ponad 100 stron WWW. A każda z nich, przynajmniej potencjalnie, może być interesująca. Jednak taki styl szukania, nie dość, że jest pracochłonny, bywa mało efektywny.
 Znając konkretne adresy warto od razu skierować się w stronę wyspecjalizowanych portali, obliczonych na kojarzenie pracowników i pracodawców. Ich niepodważalnym atutem jest to, że zwykle są własnością instytucji, zajmujących się tą działalnością, niekoniecznie jednak tylko w wirtualnym świecie.
 W polskich zasobach Internetu nie ma ich wiele. Spośród nich - biorąc pod uwagę skuteczność i zasób ofert na powszechnie akceptowanym poziomie - liczy się maksimum 10 witryn. Są wśród nich
- zestawione w kolejności
alfabetycznej - , , , i .
 Poza tą listą można dodatkowo zestawić kilka innych stron, które mają charakter specjalistyczny. Obliczone są one na konkretne grupy zawodowe, przede wszystkim wywodzące się z branży IT. Jednak do tego zjawiska wiele osób podchodzi z rezerwą. Według nich powód jest prosty: jeśli przeanalizować strukturę ofert umieszczonych w zwykłych, ogólnych serwisach, wówczas widać, że specjaliści - informatycy, znajdują się w sytuacji uprzywilejowanej. Formułowane pod ich adresem propozycje zatrudnienia są po prostu wszędzie: w dowolnym serwisie i w bogatym wyborze. Niekoniecznie trzeba zatem sięgać po narzędzia specjalistyczne. Z drugiej jednak strony można zakładać, że niektórzy informatycy będą skłonni preferować takie właśnie miejsca, w przeświadczeniu, że znajdą tam oferty bardziej atrakcyjne i bardziej intratne. Jeśli tak, to kwestia specjalizacji portali niewątpliwie jest otwarta.
 Warto jednak pamiętać o jednym jeszcze zjawisku. Strefy "szukam pracy - dam pracę" pojawiają się także w obrębie niemal wszystkich portali ogólnotematycznych. Ma to głębsze uzasadnienie. Z punktu widzenia właścicieli portalu są cenne, gdyż tworzą ruch, a ten ułatwia dyskusję z reklamodawcami. Mogą jednak okazać się cenne także dla szukających. Można przypuszczać, że chętnie zainteresują się nimi ci pracodawcy, którzy nie chcą lub nie mogą być partnerem dla potentatów. W rezultacie właśnie tu mogą znaleźć się oferty ze "środkowej" półki. Mniej atrakcyjne, ale i dostępne dla większej rzeszy szukających.
 Istniejące serwisy komercyjne, siłą rzeczy, nie spełniają wszystkich pokładanych w nich nadziei. Z ich wsparcia i baz danych zbyt często jeszcze korzystają tylko albo potentaci rynkowi, albo też firmy dopiero lokujące się na rynku. Z jednej strony jest to zaletą, z drugiej - wadą. Jeśli jednak jest to traktowane jako zaleta, to przede wszystkim przez osoby "agresywne", szukające wysokich zarobków. A co z resztą?
 Stąd popularność "pracowniczych" kącików informacyjnych dla absolwentów, prowadzonych przez studenckie biura karier, zintegrowanych ze stronami WWW szkół wyższych. Dość często, stylem funkcjonowania i dostępnymi funkcjami nie ustępują one przedsięwzięciom komercyjnym. Oferują niemal te same mechanizmy, ale cierpią również na podobne dolegliwości. Przekonuje zaś o tym niekiedy lista wpisów dostępna dla gości odwiedzających poszczególne strony. "Dobrze, że jesteście, ale czemu tak mało ofert?", "Wspaniała szata graficzna, a gdzie oferty....!". Tak właśnie przedstawiają się najczęściej spotykane komentarze.

Wiele pomysłów - jeden schemat

 Struktura organizacyjna wszystkich serwisów jest bardzo podobna. Nie może być inaczej, jeśli mają one być efektywną pomocą dla "internetowych karierowiczów".
 Za ich pośrednictwem można więc złożyć swój anons, można też - posługując się mechanizmem wyszukiwawczym - przeglądnąć bazę ofert. W takiej sytuacji najczęściej definiuje się typ zajęcia, region, niekiedy również spodziewane wynagrodzenie. System, biorąc pod uwagę te uwarunkowania, wyświetla dłuższą lub krótszą listę ewentualnych pracodawców. Z reguły nie podaje adresów konkretnych instytucji, wzbogaconych np. o dane teleadresowe, lecz przede wszystkim informacje o pośredniku gotowym sfinalizować przedsięwzięcie.
 Konkretne rozwiązania różni proponowana otoczka informacyjna. Strony są wzbogacane serwisami informacyjnymi, konstruowanymi czasem na wzór magazynów: trochę ciekawostek, trochę wiadomości, segment porad. To jest standard. Wyjście poza jego ramy przejawia się np. możnością otrzymywania ofert za pośrednictwem poczty elektronicznej lub dostosowaniem serwisu do standardów WAP. To zaś przekłada się na możność penetrowania jego zasobów za pośrednictwem telefonu komórkowego.

Teraz, albo w przyszłości...

 Szukając alternatywy, można swój los wziąć w swoje ręce, ale wówczas należy być cierpliwym, mieć trochę wolnego czasu i szybkie łącze.
 Reguła wygląda tak. Każda duża firma ma swoją stronę internetową. W zdecydowanej większości przypadków integralnym elementem takiej strony jest dział "oferty pracy". Nigdy nie jest on bardzo rozbudowany, mało kto też nim się afiszuje. Ale nie mniej on istnieje. Najczęściej sprowadza się do listy profesji poszukiwanych przez konkretną instytucję. Szczegółowo opisane są wymagania i enigmatycznie ewentualne profity. Jest też adres e-mailowy, rzadziej telefon. "Skontaktuj się z nami, z pewnością odpowiemy. Teraz, albo w przyszłości" - czytam.

Cichociemni w Internecie

 Argumentem internetowych poszukiwaczy pracy jest anonimowość takich działań. Nie trzeba jednak być sieciowym specjalistą, by podpowiedzieć im, że z anonimowścią w sieci bywa różnie. Stąd kilka podstawowych rad. Na anonimowość musisz zapracować. Nie korzystaj więc raczej z serwera pocztowego, ani stron WWW w tymczasowym miejscu pracy. Pracodawca, o ile ma na to ochotę, może czasem nawet bardzo szczegółowo śledzić Internetowe spacery swoich pracowników. Istniejące oprogramowanie, umożliwiające tego rodzaju operacje, jest łatwo dostępne, nie jest też drogie. Aby je zainstalować, trzeba tylko tego chcieć.
 Na szczęście ewentualne problemy kończą się w właśnie w tym miejscu. Druga strona przedsięwzięcia zazwyczaj dokłada wszelkich starań by informacje o poszukującym były niejawne i by miała doń dostęp możliwie najmniejsza grupa osób. Nie można oczywiś-
cie wykluczyć spektakularnej wpadki, w ramach której taka lista stanie się ogólnie dostępna. Na szczęście jednak prawdopodobieństwo jej zaistnienia jest raczej nikłe. Osoby szczególnie uwrażliwione na tym punkcie mogą spróbować pierwszy etap pertraktacji prowadzić zupełnie anonimowo, ujawniając się dopiero na etapie konkretyzowania szczegółów. Oczywiście trzeba jednak wówczas wziąć pod uwagę, że nie wszyscy zechcą w ten sposób rozmawiać. Mówiąc inaczej, by coś zyskać, warto ryzykować.

Narzędzie agend

 Z publikacji w pismach specjalistycznych wynika, że sieć stała się ulubionym narzędziem europejskich agend państwowych, poszukujących wykwalifikowanej kadry roboczej. Więcej: nie tylko ulubionym, ale i sprawnie wykorzystywanym. Czy podobne rozwiązanie sprawdzi się kiedyś także w Polsce? Tego oczywiście nie wie nikt, choć zapewne dobrze by było, aby stało się przynajmniej inspiracją. Jednak jak dotąd ten obszar sieci został dokładnie spenetrowany niemal wyłącznie przez firmy prywatne.
TOMASZ DZIKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski