Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dreszczowiec pt. „Historia teczki agenta Bolka”

Jarosław Zalesiński
Afera teczkowa. To, co działo się z aktami dotyczącymi TW „Bolka”, jest materiałem na dreszczowiec. I nie chodzi tylko o to, w jaki sposób Czesław Kiszczak uczynił z nich ozdobę domowego archiwum.

Dwóch pracowników Wydziału Studiów UOP pojawiło się w gdańskiej delegaturze 31 maja 1992 r. Wizyta miała związek z przyjętą przez Sejm 28 maja uchwałą nakładającą na rząd obowiązek podania do 6 czerwca „pełnej informacji na temat urzędników państwowych (…) będących współpracownikami UB i SB w latach 1945-1990”.

Pracownicy UOP szukali w Gdańsku m.in. materiałów związanych z TW ps. Bolek. Przekonali się jednak, że nie zachował się ani dziennik archiwalny agentury byłej Komendy Wojewódzkiej MO/MSW, ani teczki TW „Bolek”. Nie znaczy to jednak, wrócili do Warszawy z pustymi rękoma. W dokumentach pozostałych w archiwum gdańskiego UOP zachowało się kilkadziesiąt dokumentów, związanych z aktywnością „Bolka”.

Co właściwie ocalało w gdańskim UOP? Wiemy to dokładnie dzięki kwerendarskiej pasji jednego z oficerów UOP, porucznika Krzysztofa Bollina. Przy okazji szukania dokumentów związanych z Grudniem ’70, natknął się on na dziwne informacje dotyczące Lecha Wałęsy. Zszokowany tym odkryciem, zaczął prowadzić poszukiwania. Bollin natrafił na porozrzucone tam różnego rodzaju dokumenty: kserokopie doniesień „Bolka”, notatki sporządzane przez oficerów SB po rozmowach z „Bolkiem”oraz kserokopie informacji przekazywanych przez TW rezydentowi SB. W sumie 87 stron.

Dokumenty zostały przewiezione do Warszawy i w oczach ministra Macierewicza tworzyły wystarczająco podstawę do umieszczenia nazwiska prezydenta Lecha Wałesy na liście urzędników państwowych widniejących w dokumentach SB jako osobowe źródła informacji.

W nocy z 4 na 5 czerwca rząd Olszewskiego został odwołany.

Piotr Naimski zdążył jeszcze przed zwolnieniem ze stanowiska powołać komisję, która spisała dokumenty związane z Wałęsą. Same akta trafiły do sejfu w gabinecie Naimskiego. W nocy z 5 na 6 czerwca zinwentaryzował je nowy szef MSW, Andrzej Milczanowski.

Na początku czerwca umożliwiono prezydentowi Wałęsie lekturę tych akt, ale tylko w siedzibie UOP. Miesiąc bądź dwa miesiące później Wałęsa poprosił o kolejną możliwość lektury, tym razem w Belwederze. Prezydent studiował je aż do września. Gdy papiery wróciły do UOP, okazało się, że brakuje w nich niektórych kart.

W takim stanie akta przeleżały w sejfie szefa UOP aż do wyborów we wrześniu 1993 r., które oznaczały zmianę ekipy rządowej (zwycięzcami byli SLD i PSL). Nie minął tydzień, gdy prezydent Wałęsa zażyczył sobie kolejnej lektury. Dokumenty zawieźli do Belwederu Andrzej Milczanowski i Jerzy Konieczny. Prezydent Wałesa ponownie pokwitował odbiór akt

Zwrócił je po trzech miesiącach, w styczniu, zapakowane w papier z naklejonymi kartkami: „tajne specjalnego znaczenia, rozpieczętować można tylko po uzyskaniu zgody Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. Jedną z tych kartek podpisał Lech Wałęsa. Paczkę odebrali Andrzej Milczanowski i nowy szef UOP, gen. Gromosław Czempiński, który przybił na niej pieczęć UOP i schował z powrotem w sejfie gabinetu szefa UOP.

Tym razem dokumenty przeleżały w spokoju dwa lata. W 1996 r. zainteresował się nimi minister Zbigniew Siemiąt-kowski, który do prezydenta Aleksandra Kwasniewskiego zwrócił się z prośba o zgodę na rozpieczętowanie paczki i sprawdzenie jej zawartości. Specjalnie powołana komisja dokonała tego 5 czerwca. Okazało się, że w paczce brakuje kolejnych dokumentów. Przede wszystkim zniknęły raporty „Bolka”, po których pozostało jedynie, zapewne przez nieuwagę, kilka pojedynczych kartek.

Swobodne wędrówki ściśle tajnych akt stały się przedmiotem postępowania prokuratorskiego, umorzonego w 1999 r. „z powodu braku ustawowych znamion czynu zabronionego”. Kwalifikacja prawna to jedno, a ocena etyczna tej osobliwej historii to drugie. Pozostaje faktem, że za czasów prezydentury Lecha Wałęsy dokumenty dotyczące TW „Bolka” zostały zdekompletowane. To, co zaginęło, a przede wszystkim: za czyją sprawą zaginęło, jest nie mniej intrygujące i nie mniej istotne niż teczka „Bolka”, niespodziewanie zdekonspirowana w domowych pieleszach generała Kiszczaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski