MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Doping chodzi po narodach

Ryszard Niemiec
Preteksty. Jak słusznie zauważył prezes PZLA Jerzy Skucha, nasi zawodnicy stali się potęgą w konkurencji rzutów, albowiem dotychczasowych monopolistów w miotaniu kulą i młotem wykosiły antydopingowe badania.

Mówimy o zawodnikach Federacji Rosyjskiej - państwa, które za cholerę nie odcięło pępowiny od dopingowego szaleństwa, zaprowadzonego dawno temu w ZSRR. O ile NRD i Bułgaria, które stworzyły przemysł wspomagania wyczynu reprezentacyjnego, po „jesieni ludów” w 1989 roku, wycofywały się zwolna z procederu, w Petersburgu i Moskwie laboratoria koksownicze pracowały na cały regulator.

Putinowska Rosja poszła nawet dalej w haniebnym oszustwie. Nie tylko rozwinęła system krycia naszprycowanych reprezentantów, ale uruchomiła fundusze pozwalające na przekupywanie sterników światowej lekkoatletyki. Dziś maskarada dobiegła końca: rosyjscy lekkoatleci zostali wyproszeni z salonów królowej sportu i odesłani tam, gdzie ich miejsce, czyli na margines. Świat odetchnął z ulgą, ale ta ulga wcale nie zamyka sprawy…

Zagrożenie ma charakter globalny i interdyscyplinarny! Co bardziej cwani koksiarze omijają konfrontację z nalotami funkcjonariuszy antydopingowych służb, celowo unikając startów np. w latach nieolimpijskich, przez co wypadają z list rankingowych i unikają obowiązkowych kontroli. Eksplodują formą na tzw. imprezach głównych, zbierając medalowe żniwo.

Całkiem niedawno padł stereotyp, mówiący o niezwyciężoności biegaczy afrykańskich, którzy od maleńkości są zaprawieni do życia w biegu. Oni, którzy uchodzili za kwintesencję uprawiania sportu w naturze, przypominający starożytnych olimpioników, też stają się ofiarami chemicznej zarazy.

Tym większe zdumienie budzi niefrasobliwa, a nawet triumfalistyczna atmosfera na szczytach naszego wyczynu. Wielu prezesów federacji pręży muskuły, dając do zrozumienia, że polski wyczyn był i jest sterylnie czysty, jak kryształy ze Stronia… Kompletnie bez echa przechodzi, „pionierski” poniekąd, występek piłkarza Cracovii Dawida Nowaka. Jego wina została potwierdzona i w ten sposób mamy do czynienia z wkroczeniem dopingu do najpopularniejszej dyscypliny. Zawodnika przedstawia się jako samotnego szeryfa, który metodami chałupniczymi starał się zapobiegać prześladującym go kontuzjom, majstrując na własnym organizmie. W tę wersję akurat trudno uwierzyć, albowiem szarlataneria medyczna wymaga znacznie większej wiedzy, aniżeli posiada prosty piłkarz, choćby z klubu ekstraklasy.

A wracając do sportów indywidualnych, warto opinii uświadomić wciąż „przodującą” rolę polskich ciężarowców w niecnym procederze. Kadrowiczom zdarzało się mylić pogonie antydopingowe, zacierać ślady, organizując obozy w kaukaskich aułach, nieobecnych nawet na mapach sztabowych rosyjskiej armii. Niewiele to dało: nasza sztanga wciąż uchodzi za kontynuatora sterydowych manipulacji, odkrytych podczas olimpiady w Montrealu. Byłoby zatem uczciwiej, aby dostrzegając źdźbło w ruskim oku, zobaczyć również belkę w oku własnym…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski