MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dom z innej bajki

Redakcja
To było lipcowe, późne popołudnie. Pani Melania, w kremowej sukience w drobne kwiatuszki, białym kapeluszu i białych rękawiczkach, z gracją, na jaką pozwalało skończone 90 lat, zajmowała miejsce przy kawiarnianym stoliku. Urocza, drobna staruszka, jakby przeniesiona z innej bajki. Kelner nie mógł oderwać od niej oczu. Gdy wychodziła w towarzystwie wnuczki, szarmancko wręczył jej bukiecik kwiatów...

Starość nie musi być smutna i przykra. Nawet z dala od rodziny.

- Starość nie musi być smutna i przykra. Nawet wtedy, gdy spędza się ją z dala od rodziny - mówi Anna Osieka, właścicielka podkrakowskiego prywatnego domu seniora. To ona towarzyszyła swojej pensjonariuszce - pani Melanii - podczas spotkania z wnuczką w krakowskiej kawiarni. Pani Melania uwielbia wychodzić do kawiarni, pani Katarzyna do kościoła, a pani Maria źle się czuje, jeśli nie pospaceruje po okolicy.

Leniwi się starzeją

- Znam tu każdą nową budowę, rozmawiam z każdym psem. Tyle rzeczy się wkoło dzieje. A reszta nawet latem woli siedzieć na werandzie lub w altanie, zamiast chodzić. Są leniwi. Dlatego się starzeją - uważa pani Maria i zapewne ma rację, bo jako emerytowana lekarka wie, jak duże znaczenie dla kondycji człowieka ma ruch. - Ile ja się w życiu nachodziłam. Po wojnie codziennie przez 10 lat pieszo pokonywałam trasę z Borku Fałęckiego do szpitala w Kobierzynie. Nic nie jeździło. Co najwyżej jakaś ciężarówka z zaopatrzeniem. Może właśnie dlatego do dzisiaj jestem zdrowa.
Pani Maria niedawno obchodziła swoje 90. urodziny. Każdemu życzylibyśmy takiego zdrowia w tak zacnym wieku. Trzyma się prosto, chociaż podczas spacerów pomaga sobie laską. Bystry umysł, dobra pamięć, znacznie młodsza niż metryka cera i staranna fryzura. Doskonale zna bieżące wiadomości, świetnie posługuje się telefonem komórkowym, który nosi przy sobie, bo synowie dzwonią codziennie.
- Jestem tu z własnej woli - odpowiada na pytanie, czy nie wolałaby mieszkać z rodziną któregoś z synów. - W ich domach byłabym sama od rana do wieczora. Przecież teraz pracuje się bez umiaru. Ja też miałam pracowite życie. Jeszcze w wieku 80 lat prowadziłam prywatną praktykę lekarską, ale mimo wszystko zostawało trochę czasu dla rodziny. Przed wojną, kiedy w domach była służba, starszy człowiek mógł liczyć przynajmniej na posiłki podane o systematycznych porach. A teraz? Śniadanie musiałabym sobie przygotować sama, a na obiad czekać aż do wieczora. To są inne czasy.
Emerytowana lekarka zawsze radziła sobie sama. W domu seniora specjalne nie szuka przyjaciół. - Za dużo miałam do czynienia z ludźmi. Teraz muszę od nich odpocząć.

Na wzór zachodni

Okazała rezydencja pod Krakowem jest domem seniora w zachodnim stylu. Wyłącznie jednoosobowe, komfortowe pokoje z łazienkami lub apartamenty. Wszyscy pensjonariusze poruszają się samodzielnie, ale niektórych zawodzi już pamięć. - Na coś się trzeba zdecydować. Przebywanie pod jednym dachem osób leżących, terminalnie chorych, źle wpływałoby na psychikę pozostałych. Nasi rezydenci wymagają opieki, ale są sprawni. Jeśli mają ochotę, spędzają czas z innymi, jeśli nie, przebywają w swoich pokojach, oglądają telewizję, czytają książki albo przyjmują kogoś z rodziny. Nie są skazani na towarzystwo. Latem mają do dyspozycji duży ogród z altanami użyczającymi cienia, zimą salę kominkową, dwie jadalnie i zaciszne kąciki z kanapą i fotelami - oprowadza mnie po willi jej właścicielka.
Jest też pokój telewizyjny, sala do ćwiczeń rehabilitacyjnych i kaplica. Na korytarzach aneksy kuchenne z czajnikami elektrycznymi, czystymi filiżankami, gdzie, nie czekając na obsługę, można samodzielnie dla siebie lub swoich gości przygotować kawę lub herbatę. Szerokie korytarze lśnią od lakieru. Żadnych chodników, o które mógłby potknąć się starszy człowiek.
- Gdybym dzisiaj miała budować dom na potrzeby ludzi starszych, na pewno byłby on parterowy. Ten jest tylko zaadaptowany do nowej funkcji. Pokoje znajdują się również na piętrze, dlatego przyjmujemy raczej osoby sprawne fizycznie. Korytarze, zwłaszcza na parterze, są jednak na tyle szerokie, że bez problemu przemieszcza się nimi osoba na wózku inwalidzkim. Mamy również takich podopiecznych - dodaje Anna Osieka.
Na najniższej kondygnacji znajduje się obszerna sala kminkowa z wyjściem na taras. W ubiegłym tygodniu wszyscy pensjonariusze w tym miejscu cieszyli się z prezentów wręczanych przez Świętego Mikołaja. Wcześniej obchodzili 94. urodziny pani Katarzyny.
Mieszkają tu sami rówieśnicy. Najstarszy ma 96 lat. Niektórzy na starość wrócili z zagranicy. Nie mogą nadziwić się zmianom, jakie zaszły w Polsce. Na wszelki wypadek odmawiają rozmowy z dziennikarzem. - Oni chyba do końca nie rozumieją, co stało się w naszym kraju. Niby jest podobnie jak w Anglii albo USA, ale jakoś inaczej - tłumaczy niechęć do rozmowy innych mieszkańców domu pani Maria.

Każdy ma swoje życie

Z pokoju pani Krystyny wychodzi wnuczka. Nie była u babci przez cały tydzień. - Właśnie wróciła z Grecji czy z Turcji. Mama jej zafundowała taki wyjazd w nagrodę za skończenie studiów - chwali się świeżo upieczoną absolwentką politechniki 89-letnia Krystyna.
Gdyby mogła, mieszkałaby samodzielnie, ale złamała nogę i od tego czasu wymaga opieki. Czy nie lepiej by jej było z rodziną któregoś z trójki dzieci? - E, tam. Każdy ma swoje życie. Dla babci dziś nikt nie ma czasu. Tu jest mi dobrze. Cisza. Spokój. A jakie dobre jedzenie. A poza tym codziennie mnie ktoś odwiedza.
Pani Krystyna unika towarzystwa sąsiadów: - Jestem odludkiem. Jak mam chandrę, czytam książki.
Pozostali mieszkańcy domu seniora mają inne sposoby na zły nastrój. - Umawiamy się na wizytę u fryzjera albo u kosmetyczki. Taki wyjazd to dla naszych pań ważne wydarzenie. Widzę, że świetnie działa na ich psychikę - zdradza właścicielka. Czasami fryzjerka, manikiurzystka albo pedikiurzystka przychodzą do swoich klientek. Niektóre zabiegi mogłyby wykonać zatrudnione na stałe pielęgniarki, ale starsze panie życzą sobie fachowych usług. Kobieta chce pięknie wyglądać w każdym wieku. A potem może się już pokazać w kawiarni albo na rodzinnym spotkaniu. I zachwycić swoim wyglądem i samopoczuciem wszystkich dookoła. Łącznie z kelnerem. Bo starość też może być piękna.
A także pogodna i godna. Tylko dlaczego te pomarszczone dłonie tak kurczowo ściskają telefony komórkowe podarowane im przez dzieci? Czemu stare oczy ciągle patrzą na parking przed domem, a serce przyspieszonym biciem reaguje na każdy podjeżdżający samochód? EWA PIŁAT
Wkrótce na naszych łamach napiszemy o innych domach seniora, niekoniecznie tak luksusowych jak przedstawiony powyżej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski