Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dekalog, który nic nie mówi

Łukasz Gazur
Ciekawy punkt wyjścia nie wystarczył, by stworzyć dobry spektakl
Ciekawy punkt wyjścia nie wystarczył, by stworzyć dobry spektakl fot. Michał Gąciarz
Spektakl „Dekalog” w reżyserii Tiana Gebinga w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie miał być współczesną konfrontacją z dziesięcioma przykazaniami, próbą odczytania ich w dzisiejszym kontekście. Problem w tym, że na scenie panuje chaos. Tak w formie, jak i w treści. I trudno ten spektakl polecić.

Tian Gebing to twórca eksperymentator z Chin, który na scenę przenosi teksty „nieteatralne”, jak instrukcje obsługi lub fragmenty ustaw. Nie inaczej jest w tym przypadku. Reżyser miksuje więc dekalog z zapisami na przykład o ustawowym dniu wolnym od pracy, ale i naukowe opracowania dotyczące odruchu Pawłowa. Ale cóż z tego, skoro nic nowego o dziesięciu przykazaniach się nie dowiadujemy. Te niepełne dwie godziny błądzenia po obcym dla reżysera kulturowo terenie skończyły się źle. Trudno właściwie wyłuskać znaczenia z tego spektaklu, trudno rozstrzygnąć, czemu to przedstawienie ma służyć i o czym opowiadać.

„Dekalog” w tym przypadku to zbiór luźnych, niepowiązanych ze sobą cytatów. Narracja wciąż się urywa, łamie, nie skleja w całość. Oczywiście kilka scen zapada w pamięć - jak finałowe mierzenie się zespołu aktorskiego z możliwościami i ograniczeniami ludzkiego ciała. Aktorzy wpadają niemal w trans. Ale to za mało, by uznać ten spektakl za udany. Szkoda, bo punkt wyjścia był ciekawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski