Ks. Jacek WIOSNA Stryczek: WIOSNA BIZNESU
Wypowiadają się na ten temat różni ważni ludzie, a zaproponowane przez rząd stanowisko wydaje się mieć urok "salomonowego rozstrzygnięcia”. Trochę oszczędzamy, trochę się zadłużamy – oto odpowiedź na ów tajemniczy deficyt. A chodzi po prostu o to, że za dużo wydajemy w stosunku do tego, ile zarabiamy.
Nie zamierzam oceniać decyzji rządu. Raczej chciałbym odczarować owo tajemnicze słowo, za którym według mnie kryje się bezmyślność, głupota i wygodnictwo. "Deficyt” jest czymś, co dotyka wielu ludzi. Po prostu jakimś cudem za dużo wydają i im się "budżet nie dopina”. Najpierw nie mogą w to uwierzyć. Potrzebują na to trochę czasu. Potem już wiedzą, ale teraz nie wiedzą, co z tym zrobić. Wreszcie robią, ale bez przekonania. Tym bardziej że czas mijał i zwyczajowo "dziura budżetowa” w tym czasie rosła (czytaj: narosły długi).
Wygląda na to, że już pół świata nie zgadza się na oszczędzanie i sama deklaracja oszczędności jest niepoprawna politycznie. Młodzi i starzy wychodzą na ulice i protestują przeciwko oszczędzaniu. "Deficyt” wydaje się dobrym schronieniem dla nielubiących oszczędzać. Przecież to tylko "deficyt”. Lepiej brzmi niż "niespłacone długi”.
Dla mnie to jest po pierwsze: bezmyślność – bo każdy kredyt ma termin spłaty; po drugie: głupota – bo odsetki narastają i należy działać od razu; po trzecie: wygodnictwo: bo ludziom się nie chce nic zmieniać i rękami i nogami trzymają się tego, do czego się przyzwyczaili. Osobiście hołduję prostej zasadzie: kryzys należy wyprzedzać; oszczędności należy robić już wtedy, gdy widać pierwsze oznaki kryzysu. A najlepiej zawsze oszczędzać i zawsze być gotowym do samoograniczenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?