MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Debaty

Redakcja
1 stycznia. W telewizji debaty o przyszłości Polski w Unii: Oleksy, Nałęcz, wigoru dodaje Staniszkis.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Z polskich talerzy znikają ostatnie kęsy świątecznych szynek, milkną narzekania na bezrobocie młodych, kuzynostwo już wróciło Dreamlinerem do pracy na Wyspy. Ostatnie powinszowania i wracamy do swoich spraw. Jakoś tak nie sklejają się ciągle debaty ekspertów z tym, o czym ludzie gwarzą przez święta. Prawdziwy stan europejskiej debaty w Polsce: mówimy o tym, co nad Wisłą, o naszej zagrodzie, jakbyśmy obserwowali resztę świata przez szybę, jakby nas to wszystko tak w gruncie rzeczy nie dotyczyło. Dyskusje o przyszłości Unii Europejskiej ciągle brzmią obco, Polacy mało się tym interesują.

Tusk w jego ocenie zawsze ma w unijnych sprawach „sukces”. Dla liderów PiS wszystko jest zdradą haniebną. Ludzie od tej czczej gadki już są bardzo skołowani i tym gorzej posklejać im ich polskie, małopolskie czy mazowieckie bezrobocie w rodzinie z tym, o czym się decyduje w Unii. Tymczasem sprawy na kontynencie przyspieszyły: właściwie nikt nie może mieć wątpliwości, że to, co nazywamy kryzysem gospodarczym, skończy się nowym, także politycznym porozumieniem, z którego poczciwa stara Europa wyjdzie w zupełnie innej sukni balowej niż traktat lizboński. I w Paryżu, i w Berlinie jest przekonanie, że tak dłużej pociągnąć się nie da. W Londynie pierwszy raz od lat poważnie mówi się o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii lub jakiejś formie częściowego pozostawania w sojuszu, ludzie na ulicy analizują, co to dla nich oznacza.

A my? Wtedy czeka nas ustalenie się Europy dwóch prędkości. Jeśli Wielka Brytania zrezygnuje z głosu o przyszłości Unii, debata toczyć się będzie pomiędzy Berlinem i Paryżem, które nie będą miały kontrapunktu. Prawdopodobnie nie zostaniemy całkiem na boku: w kręgach niemieckiej chadecji, która rządzi i zapewne tak tymczasem pozostanie, bo osiąga w sondażach wyniki powyżej 40 proc., mówi się, że Polska dostanie ofertę uczestnictwa w nowym europejskim motorze. Jasne, że warunkiem udziału w przyspieszonej integracji może być plan wchodzenia Polski do strefy euro. Inna sprawa, na ile jest to teraz możliwe z budżetowego punktu widzenia i czy Polska jest na to przygotowana, czy to się teraz opłaca? Ale w UE rachunek ekonomiczny potrafi być na usługach polityki. Jeśli spoiwem nowego politycznego układu w centrum Unii miałaby być jedna waluta, to pewne „niedociągnięcia” zostaną nam wybaczone. Donald Tusk wraca do debaty o euro, jakby nie było już innego wyboru. Czyli co? Wchodzimy bez analizowania alternatyw?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski