Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy piszą o swoich kotach. Brutus i Mała

Ilona Szancer, Opr. (MAT)
Fot. Archiwum autorki tekstu

Dwa porzucone kociaki. On - Brutus - duży kastrowany, biało-czarny kocurek dwukrotnie porzucony przez właścicieli. Ona, buro-biała maleńka kotka w ciąży, zostawiona na osiedlu domków jednorodzinnych. Szybko zostali nierozłączną parą, której miłość budziła zdziwienie wszystkich mieszkańców osiedla.

Choć nie mieszkali razem- kocurek przebywał w jednym z domów, a kotka z dziećmi w dziupli w ogrodzie - to wszędzie chodzili we dwójkę. Od dnia, kiedy Brutus uporczywym miauczeniem zaciągnął swoich właścicieli do drzwi wejściowych, za którymi stała młodziutka, przestraszona ciężarna kotka, został jej opiekunem. Co rano Mała pojawiała się pod drzwiami i cienkimi piskami wzywała swojego przyjaciela. On wstawał, budził domowników i razem szli nakarmić bezdomną matkę.

Potem koty znikały. Spędzały czas na wspólnych zabawach, spacerach i wzajemnym lizaniu futerka. Sąsiedzi widywali je, jak przytulone wylegują się w promieniach słońca lub buszują w świeżo ściętej trawie. Zawsze razem.

Ale Brutus nie był tylko towarzyszem małej kotki. Był także jej opiekunem i ochroniarzem. Dbał o to, by Mała dostała jedzenie i pilnował, żeby żaden z okolicznych kotów nie zabrał jej posiłku. Siadywał obok kiedy jadła, niczym ochroniarz wyglądający niebezpieczeństwa. Zawsze stawał do walki z każdym, kto ośmielił się zaczepić jego dziewczynę. Kiedy Małej udawało się dostać do domu, doskakiwała do jedzącego Brutusa i podbierała mu co smaczniejsze kąski. On wtedy przestawał jeść, kładł się z boku i czekał, aż jego przyjaciółka się naje.

Wielka wichura zakończyła tę kocią miłość, przewracając spróchniały pień, który okazał się domem kotki i jej trójki dzieci. Pracownik schroniska dla zwierząt wydobył poobijane kocięta i zabrał je razem z matką. Ta historia ma jednak szczęśliwe zakończenie. Mała kotka została przygarnięta, choć pracownicy schroniska nie dawali jej żadnych szans.

Dzikie koty nie mają dużych możliwości adopcyjnych, bo boją się ludzi i trudno je oswoić. Jednak w tym przypadku znajomość z domowym kotem okazała się zbawienna. Mała niejako udomowiła się sama. Mimo że dzika, przestała obawiać się ludzi i nauczyła z nimi komunikować, dzięki czemu, w ostatecznym rozrachunku, znalazła dom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski