26 maja 1906 r. wychodzący w Krakowie tygodnik "Nowości Ilustrowane" ubolewał nad trudną sytuacją materialną górników wielickich i bocheńskich.
Otóż górnicy ci, którzy "ciężką pracą w mroku podziemia wydobywają cenną sól, pracując z narażeniem własnego życia i bytu licznych swoich rodzin", znajdowali się w opłakanym położeniu materialnym z powodu niskiej płacy. W Wieliczce i Bochni pracowało ich razem około 1300, podzieleni byli na klasy, a opłacani dziennie. Najwyższe wynagrodzenie górnika wynosiło 2 korony 60 halerzy na dzień, z tym, że takich w obydwu salinach było w sumie zaledwie 61. Płace reszty wahały się między 2 koronami 50 halerzami a 1 koroną 80 halerzami dziennie.
Oczywiście najwięcej było tych pobierających po 1,80 korony. "Jeżeli się odliczy niedziele i święta, jeżeli się zważy, że w Wieliczce i Bochni panuje ogromna drożyzna, że brak jest mieszkań, tak że górnicy mieszkają w przyległych wioskach nieraz o kilka i kilkanaście kilometrów od kopalni, że prawie wszyscy mają rodziny nieraz bardzo liczne - to istotnie dola ich przedstawia się jako niesprawiedliwy wyzysk ich sił i życia" - stwierdzała słusznie gazeta. Krzywda była tym jaskrawsza, że robotnicy rządowych salin w krajach alpejskich, mimo że artykuły spożywcze są tam znacznie tańsze niż w Galicji, mieli o 10 do 15 proc. wyższe wynagrodzenie.
Wieliccy i bocheńscy górnicy od wielu lat prosili różnymi drogami swego pracodawcę, czyli rząd, o polepszenie ich doli. W 1901 r. wprowadzono nowe przepisy, które przewidywały m.in. dziewięć stopni wynagrodzenia, ale w praktyce w ogóle nie poprawiło to sytuacji. Pojawił się np. przepis głoszący, że aby górnik mógł przejść z jednego stopnia płacy na drugi i pobierać l0 halerzy więcej, musiał nienagannie pracować aż przez trzy lata.
W takiej sytuacji górnicy wnieśli zbiorową petycję do ministrów skarbu i rolnictwa w Wiedniu, przedstawiając swoje położenie. Do Wiednia udała się deputacja, która pod kierownictwem posłów dr. Bindera i bar. Battaglii, "znalazła życzliwe przyjęcie" u ministra skarbu, u szefów sekcji: Engla, Jorkascha-Kocha (notabene honorowego obywatela Bochni i Wieliczki) oraz Buszmana oraz u referenta spraw górniczych galicyjskich, nadradcy górniczego Windakiewicza (dziś jego imię nosi jedno z osiedli w Bochni). "Jest więc nadzieja, że krzywda polskich górników wkrótce choć w części usuniętą zostanie" - konkludowała gazeta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?