Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym żył Kraków

(PS)
Archiwum
Kraków głodny i zabity deskami

21 stycznia 1918 r. "Ilustrowany Kurier Codzienny" opisywał trudną sytuację aprowizacyjną w wojennym Krakowie.

Od kilku dni w mieście odbywały się demonstracje uliczne, wywołane niedoborem żywności. Robotnicy i kobiety gromadzili się w różnych częściach miasta, głównie przed magistratem i namiestnictwem. 17 stycznia delegacje robotników, posłowie, "przedstawiciele obywatelstwa" oraz prezydium miasta udali się do namiestnika hr. Karla Huyna i przedłożyli mu skargi z powodu braku mąki i chleba w Krakowie. Namiestnik przyrzekł m.in. zorganizowanie wolnego dowozu żywności z sąsiednich powiatów oraz przeprowadzanie systematycznej kontroli osób i pociągów ciężarowych na linii Kraków - Dziedzice, by powstrzymać wywóz środków spożywczych z Galicji.

Podczas posiedzenia rady miejskiej przed salą obrad zebrały się tłumy ludzi, a deputacje robotników przedłożyły prezydium miasta swoje skargi. Udzielono im informacji, że węgierski minister żywnościowy nadesłał telegram donoszący o wysyłce 50 wagonów mąki do Krakowa. W związku z sytuacją dyrekcja policji zarządziła zamykanie wszystkich sklepów o godz. 16, a od godz. 18 wieczorem nie wolno było nikomu wychodzić na ulicę.

Do namiestnika udała się też delegacja obywatelska pod przewodnictwem biskupa Adama Sapiehy, aby przedstawić mu rozmiary klęski głodowej panującej w Krakowie. Biskup wysłał telegram do cesarza z prośbą o uwzględnienie potrzeb żywnościowych Galicji, a zwłaszcza Krakowa. Tak wyglądało miasto w dziennikarskim opisie "Ikaca": "Po obu stronach każdej niemal ulicy rzucają się w oczy nieheblowane ordynarne deski zastępujące dziś miejsce lśniących lustrzanych szyb wystawowych…

«Trumienne deski dawnego ładu i porządku», jak nasz genialny reporter skreślił wrażenie kotłujące w wrażliwym jego mózgu. Esplanada» i «Bisanz», «Teatralna», «Grand» i «Francuski» patrzą bezmyślnie temi deskami, jakby nie mogły się zoryentować co się stało właściwie. Najbardziej ucierpiały stosunkowo ulice Floryańska, św. Marka, Grodzka, Szewska. Kawalerzy, rozwodowcy i inne samotniki chodzą struci, głodni i trzeźwi po ulicach, a w ich rozpaczliwem spojrzeniu można wyczytać denerwujące pytanie: «Co to będzie, co to będzie!?». Miejmy jednak nadzieję, że sytuacja się polepszy i za drewnianemi szybami kawiarń zasiądą znowu stali goście i amatorzy surogatów kawy z sacharyną"…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski