MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy szpital zbankrutuje?

Redakcja
Teresa Kopczyńska FOT. ARCHIWUM
Teresa Kopczyńska FOT. ARCHIWUM
"Niemożliwe jest prawidłowe zabezpieczenie dostępu do publicznej służby zdrowia mieszkańcom naszego regionu bez zapewnienia prawidłowego funkcjonowania szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej, będącego największym podmiotem świadczącym usługi medyczne w powiecie dąbrowskim" - to fragment listu otwartego wystosowanego przez związki zawodowe funkcjonujące w placówce do starosty, burmistrza Dąbrowy Tarnowskiej oraz radnych powiatu i gminy.

Teresa Kopczyńska FOT. ARCHIWUM

DĄBROWA TARNOWSKA. Związki oskarżają dyrekcję o wypłacanie głodowych pensji i łamanie praw pracowników

Żal do dyrekcji ma szczególnie Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, jedyny reprezentatywny związek w szpitalu, z którego zdaniem jednak, według jego członkiń, dyrekcja nie liczy się w ogóle.

W powiatowym szpitalu pracuje około 240 pielęgniarek i położnych. W liście otwartym piszą, że dyrekcja traktuje je jak "zło konieczne", a na potwierdzenie tych słów przytaczają liczby, zwłaszcza wysokość pensji, jaką wypłaca im dyrekcja. Prawie 20 proc. pracowników najniższego szczebla nie otrzymuje nawet najniższej płacy krajowej. By osiągnąć ten poziom, dostają dopłaty w postaci dodatków.

- Zdaję sobię sprawę z tego, że pielęgniarki w moim szpitalu zarabiają bardzo mało, ale są szpitale w Małopolsce, które płacą jeszcze mniej - przyznaje Teresa Kopczyńska, dyrektorka szpitala w Dąbrowie.

Dla porównania - sprawdziliśmy zarobki tej grupy zawodowej w Szpitalu im. św. Łukasza w Tarnowie. Tam średnia pensja pielęgniarki wynosi ok. 3 tys. zł brutto.

Zarzutów dotyczących dyrekcji szpitala jest więcej.

- Nie dość że zarabiamy tak mało, to jeszcze dyrekcja nie przekazuje pieniędzy na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych. Za rok 2012 i 2013 nie przekazano w sumie 780 tys. zł. Potwierdziła to Państwowa Inspekcja Pracy. Nie przekazano też któryś raz z rzędu ekwiwalentu za odzież roboczą - mówi Bożena Kolarczyk, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych w szpitalu.

W spór zbiorowy ze szpitalem związek wszedł w maju zeszłego roku. Pomimo mediacji i rozmów, jak dotąd nie udało się osiągnąć kompromisu. Nie widać też możliwości szybkiego rozwiązania konfliktu.

Związek chce, żeby pielęgniarki i położne oraz personel najniższego szczebla otrzymali średnio 800 zł podwyżki.

- W tej sytuacji finansowej, w jakiej jesteśmy, jest to absolutnie niemożliwe. Nawet 50 zł podwyżki dla każdego z tych pracowników oznaczałoby, że szpital zbankrutuje - mówi Teresa Kopczyńska.

Niewypłacenie ekwiwalentów i nieprzekazanie pieniędzy na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych tłumaczy brakiem płynności finansowej i zobowiązaniami, jakie szpital ciągle spłaca. Jest w tym między innymi kredyt w wysokości 5 mln zł, który zaciągnięto na budowę nowoczesnego bloku operacyjnego. W sumie jego całkowity koszt wyniósł blisko 15 mln zł i jest to jeden z najnowocześniejszych bloków w regionie.

Niestety, niski kontrakt z NFZ powoduje, że szpital na nim nie zarabia. Wprost odwrotnie, notuje straty z powodu wysokich kosztów amortyzacji i utrzymania.

- Ten blok wybudowano, zanim jeszcze zostałam dyrektorem tego szpitala - broni się Teresa Kopczyńska. - Teraz widać, że przy obecnym finansowaniu z funduszu po prostu nas nań nie stać. Korzystamy z niego sporadycznie i z przykrością stwierdzam, że wysokiej klasy sprzęt jest momentami bezużyteczny. Gdybym to ja miała podjąć decyzję o jego budowie, na pewno by nie powstał.
Jedynym ratunkiem dla szpitala na odzyskanie względnej płynności finansowej jest kredyt konsolidacyjny z możliwością odroczenia spłaty na dwa lata. Zgodę na zaciągnięcie takiego zobowiązania musi jednakże wyrazić rada powiatowa, ponieważ to Starostwo Powiatowe w Dąbrowie Tarnowskiej jest organem założycielskim.

Podczas spotkania rady społecznej szpitala padło zapewnienie, że taka propozycja zostanie przedstawiona na najbliższej sesji rady powiatowej. Żadnych zapewnień nie uzyskały pielęgniarki i położne, ponieważ zdaniem dyrekcji nawet uzyskanie kredytu nie pozwoli przewidzieć, jak dokładnie będzie wyglądała sytuacja finansowa; choćby dlatego, że nie wiadomo ile pieniędzy zakontraktuje dąbrowskiej placówce NFZ.

- Jest światełko w tunelu, ale to naprawdę nic nie oznacza. Nie powiem teraz kto, kiedy i ile podwyżki dostanie - mówi dyr. Kopczyńska.

Julita Majewska

Bardzo brakuje nam gotówki

Rozmowa z dyrektor Teresą Kopczyńską

- Jak odniesie się Pani do zarzutu, że nie potrafi Pani zarządzać szpitalem?

- To nieprawda. Jesteśmy od 3 lat w procesie restrukturyzacji i niestety wciąż nasza sytuacja finansowa nie jest w żaden sposób płynna. Brakuje nam gotówki.

- Związkowcy mówią, że proponują Pani pewne rozwiązania, ale Pani ich po prostu nie chce słuchać.

- Moim zadaniem w tej chwili nie jest słuchanie, czy niesłuchanie kogokolwiek. Ja muszę uratować szpital. Mogę dać podwyżki, tylko że to oznacza, że placówka zbankrutuje. Nie wiem, czy taki scenariusz zadowoli kogokolwiek.

- To prawda, że pielęgniarki to w szpitalu "zło konieczne"?

- Nie faworyzuję żadnej grupy zawodowej i nie zgodzę się z takimi zarzutami. Chciałabym, żeby w mojej placówce wszyscy dobrze zarabiali, począwszy od osób, które sprzątają czy koszą trawniki. Żeby do tego dojść, potrzebuję trochę czasu i pieniędzy, o które właśnie się staram.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski