MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy państwo zdało egzamin?

Redakcja
Trudno policzyć ile razy słyszeliśmy pytanie "czy państwo zdało egzamin”. Równie niemożliwe jest określenie, ile razy padała dumna odpowiedź "zdało”. Pyszne miny, pewność siebie polityków rządowych i niektórych komentatorów jak za późnej sanacji.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Politycy przekonani o wielkości swojego obozu i pewni, że nic nam nie grozi. Są jak oficerowie do ostatniej niedzieli sierpnia, emablujący damy, spacerujący po ulicach polskich miast w słoneczne popołudnie. Wystarczy pokolorować stare kroniki filmowe, inaczej ubrać bohaterów, dać lepszy dźwięk i mamy relację jak najbardziej współczesną.

Na szczęście nie zawsze przychodzi wojna, chociaż i w dzisiejszych czasach wojny się zdarzają. Z gen. Gągorem, który zginął w katastrofie smoleńskiej, mieliśmy taki temat do rozmowy: wyobrażaliśmy sobie różne nieoczekiwane sytuacje na Białorusi i zastanawialiśmy się, co by było, gdyby przekroczyły Bug białoruskie dywizje. Nawet wskutek czyjegoś błędu, nieporozumienia czy w końcu szaleństwa. Jak długo czekalibyśmy na wsparcie sojuszników?

Państwo zdaje egzamin, gdy dobrze reaguje na kryzysy, gdy ma odpowiednie regulacje prawne, które w kryzysowych sytuacjach może stosować i gdy potrafi szybko odpowiedzieć na zagrożenie. W tym sensie państwo naszej dumnej sanacji (na miarę czasów oczywiście) się nie sprawdziło i żadne defilady i przemówienia tego nie zmienią.

Owszem, pewne elementy zadziałały dobrze, ale generalna ocena nie zadowala: począwszy od działania wymiaru sprawiedliwości a skończywszy na nieprawdziwych deklaracjach członków rządu ("miejsce przekopane na metr”). Brak koordynacji, niedoinformowanie społeczeństwa, brak ekspertyzy prawnej. Komisja Millera jedno, prokuratura drugie. Smoleńska indolencja i pewność siebie wyszły przy tzw. Jamale II – spółka negocjuje od listopada, a minister, który ją nadzoruje, nic o tym nie wie, inni członkowie rządu są zaskoczeni i w różny sposób przykrywają swoje zadziwienie.

Swoją drogą to nic nowego. Polska nie korzysta z wydobywania łupków, bo rząd nie może ustalić, w jaki sposób mogą być eksploatowane. Inwestorzy wynoszą się z Polski, bo nie wiedzą, jak mają się rozliczać ani co będzie, gdy zainwestują pieniądze i technologie. Nie mają pewności czy gdy przyjdzie inny rząd wszystko nie weźmie w łeb. Piłka od czterech lat jest odbijana pomiędzy ministerstwami skarbu, gospodarki i spraw zagranicznych oraz Kancelarią Premiera.

Gdy nie chodzi o przemówienie na święto narodowe lub wywiad ze słowem-kluczem "sukces”, państwo nie koordynuje strategicznych działań i nie potrafi zarządzać kryzysami. Zaczyna się problem z podatnością na teorie spiskowe, rzekome sprzysiężenie przeciw Polsce. Dotyczy to tak samo PO jak PiS. Społeczeństwo niedoinformowane, ale rozemocjonowane jest łatwiejsze do kierowania. To w takich warunkach obywatele zwracają się ku różnym "wiarom”. "Wierzą w Laska lub w Macierewicza” i kłócą się o to na spotkaniach rodzinnych. Dziennikarze omawiają najważniejsze dogmaty każdej z wiar i szukają ratunku u ekspertów z Pentagonu. Choćby z innej dziedziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski