Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Andrzej Duda chce zostać premierem [WIDEO]

Włodzimierz Knap
Atutem kandydata PiS w kampanii ma być jego rodzina
Atutem kandydata PiS w kampanii ma być jego rodzina Piotr Smoliński
Wybory. Kandydat PiS zaprezentował taki program, jakby miał zostać prezydentem USA

Sztabowcy PiS zorganizowali Andrzejowi Dudzie konwencję, której scenariusz został żywcem ściągnięty z batalii politycznych w USA. Pełno było baloników, tabliczek, konfetti, owacji. Brawa biło mu ok. 3 tys. osób. Wspierali go piosenkarze, aktorzy, kabareciarze, m.in. Jerzy Zelnik i Janusz Rewiński.

Źródło: AIP

Konwencję prowadził krakowski radny Rafał Bochenek, a laudację wygłosiła Beata Szydło, wiceprzewodnicząca PiS. Spotkanie odbyło się w studiu filmowym ATM, w którym istotne udziały mają firmy powiązane z właścicielem Polsatu Zygmuntem Solorzem.

Sztabowcy napisali też Dudzie przemówienie. Kandydat PiS zaprezentował się w nim, jakby prezydent Polski miał uprawnienia równe swemu odpowiednikowi w Waszyngtonie. Zapomnieli jednak, że prezydent RP zobowiązany jest do "wykonywania swoich zadań w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji".

- Poza te zasady nie może wyjść, bo jest strażnikiem konstytucji, ale też urzędnikiem, a jako taki musi działać wyłącznie w granicach zakreślonych przez prawo - przypomina prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z UW. Zwraca też uwagę, że uprawnienia głowy państwa są dużo słabsze niż premiera. Prezydent ma obowiązek współdziałania z premierem i szefem dyplomacji na polu polityki zagranicznej, musi być też aktywny w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa państwa (prezydent jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych).

O pomysłach na prowadzenie polityki zagranicznej oraz obronnej kandydat PiS praktycznie nic nie mówił. Za to deklarował bez pokrycia w realnych uprawnieniach głowy państwa, że przywróci poprzedni wiek emerytalny, zadba o miejsca pracy, o każdą grupę zawodową, każdego człowieka.

Zapowiedział, że będzie walczyć w Brukseli, by ceny zbóż, mleka, mięsa były na poziomie satysfakcjonującym polskich rolników. Nie dopuści, by stała się im krzywda, gdy Rosja nałoży embargo na nasze produkty. Zgłosi projekt ustawy o ochronie gruntów, choć taki jest już w Sejmie.

Źródło: AIP

Konwencja jest zgodnie oceniana przez ekspertów jako przedsięwzięcie przeprowadzone z rozmachem. Na niej kandydat PiS zaprezentował hasło "Przyszłość ma na imię Polska". Zaprezentował się na tle rodziny: żony, córki, rodziców. Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego, podkreśla: - Konwencja była na bardzo wysokim poziomie pod względem organizacyjnym. Identyczną ocenę wystawia jej dr hab. Ewa Marciniak, politolog z UW.

Jednak samo wystąpienie Dudy jest biegunowo różnie oceniane. - Z tej klasy przemówieniem polityka nie mieliśmy do czynienia w całych dziejach III RP - mówi prof. Andrzej Nowak, historyk z UJ, który był wymieniany wśród potencjalnych kandydatów PiS na fotel prezydenta; on sam zresztą przyznał, że gdyby taka była wola prezesa Jarosława Kaczyńskiego, wystartowałby w wyborach.

Prof. Paweł Śpiewak, socjolog z UW, tak charakteryzuje przemówienie kandydata PiS: - Słowa spadały z siłą wodospadu, ale na kroplę sensu daremnie czekałem. W ocenie Śpiewaka Dudzie nadal brakuje charyzmy, wizji i rzetelnego programu.

Na marginesie warto przypomnieć, że prezes PiS na konwencji Dudy głosu nie zabrał. Kilka tygodni temu powiedział: - W tej chwili numerem jeden w partii nie jestem ja, tylko właśnie Andrzej Duda. Jednak chyba nikt na te słowa prezesa PiS nie zwrócił uwagi. Zapewne dlatego, że na razie nie zagraża on pozycji Kaczyńskiego w partii, bo nie ma w niej żadnego zaplecza.

Intelektualnie również nie jest ponad prezesem. W przemówieniu Duda chętnie wspominał o swojej akademickiej karierze w Katedrze Prawa Administracyjnego UJ, mówił o aspiracjach profesorskich, ale po blisko dwóch dekadach pracy na uczelni nadal jest asystentem.

Zdaniem dr. Wojciecha Jabłońskiego, wykładowcy reklamy politycznej na UW, sobotnie wystąpienie Andrzeja Dudy musiało być agresywne, bo najpierw kandydat PiS ma zadbać, by spora część Polaków dowiedziała się o jego istnieniu i przestała go mylić z Piotrem Dudą, szefem "Solidarności". Musiał też pokazać się jako człowiek energiczny, ambitny, na tle niemrawego prezydenta Komorowskiego.

Andrzej Duda często powoływał się na Lecha Kaczyńskiego. Zapewniał, że dzieło zmarłego prezydenta podejmie na nowo. Według dr Olgierda Annusewicza, politologa z UW, to dobre rozwiązanie. - Polacy, jak pokazują badania, zapominają o wadach Lecha Kaczyńskiego, a pamiętają tylko najlepsze jego cechy - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski