Człowiek prezydenta dostał pracę w miejskiej spółce

Radny i szef klubu prezydenta Jacka Majchrowskiego „Przyjazny Kraków” został zatrudniony na stanowisku kierowniczym w nowo powstałej spółce miejskiej „Miejska Infrastruktura” na początku czerwca tego roku.

Mimo że wszystko jest zgodne z prawem, pojawia się pytanie czy Adam Migdał powinien łączyć mandat radnego z pracą w spółce powołanej przez prezydenta Krakowa. Tym bardziej jeśli jest jego bliskim współpracownikiem.

Konflikt interesów

Zdaniem Grażyny Kopiń- skiej z Fundacji im. Stefana Batorego sytuacja, w której radny zostaje zatrudniony w instytucji powołanej przez samorząd jest zawsze niepokojąca.

– Radny jest głosem nas - mieszkańców i powinien być niezależny. Jeśli pracuje w spółce powołanej przez prezydenta miasta, to nawet jeśli nie doszło do złamania prawa, pośrednio jest od niego zależny. Zawsze w takich sytuacjach pojawia się pytanie o konflikt interesów – tłumaczy.

Adam Migdał w pracy dla miejskiej spółki nie widzi nic złego. – Nie jestem prezesem, ani wiceprezesem, nie mam wpływu na decyzję władz spółki. Zajmuję się inwestycjami od 20 lat, posiadam również uprawnienia budowlane do kierowania i nadzorowania prac – odpowiada.

Radny w „Miejskiej Infrastrukturze” jest odpowiedzialny właśnie za inwestycje. Zarząd spółki tłumaczy, że poszukiwał osoby posiadającej wiedzę i doświadczenie na temat inwestycji. Dlatego prowadzenie spraw związanych z przygotowaniem i realizacją inwestycji zaproponował Adamowi Migdałowi.

Również prezydent Jacek Majchrowski nie widzi nic złego w decyzji spółki kierowanej przez prezesa Piotra Kąckiego. – Pan Adam Migdał nie zasiada we władzach spółki, tylko na stanowisku kierowniczym, dlatego też nie ma wpływu na decyzje zarządu – mówi Monika Chylaszek rzeczniczka prezydenta Krakowa. – Prezydent nie decydował o zatrudnieniu pana Migdała, dlatego też nie będzie oceniał jego kompetencji. Nie ma tu konfliktu interesów – dodaje.

Wizerunkowa porażka

Politolog dr Łukasz Stach z Uniwersytetu pedagogicznego zwraca uwagę, że zatrudnienie szefa klubu radnych prezydenta w miejskiej spółce, to dla Jacka Majchrowskiego wize­runkowa porażka. – Większość badań wskazuje, że Polacy bardzo nisko oceniają klasę polityczną. W tym polityków samorządowych. Wyborcy twierdzą, że dbają oni głównie o własne interesy. Takie decyzje tylko utwierdzają społeczeństwo w tym przekonaniu – twierdzi.

To nie pierwszy przypadek, kiedy radny otrzymuje pracę w miejskiej spółce. Wcześniej Wojciech Wojtowicz z Platformy Obywatelskiej, przewodniczący Komisji Infrastruktury, rozpoczął pracę na stanowisku Inspektora Nadzoru Inwestorskiego w Zarządzie Infrastruktury Sportowej.

Zarząd „Miejskiej Infrastruktury” informuje, że zatrudnienie Adama Migdała było podyktowane przystąpieniem do realizacji procesu inwestycyjnego polegającego na budowie parkingów w systemie „Parkuj i Jedź”.

Przypomnijmy, „Miejska Infrastruktura” została powołana decyzją prezydenta Jacka Majchrowskiego w kwietniu tego roku. Ma być odpowiedzialna za budowę nowych parkingów. Od czerwca przejęła opiekę nad strefą płatnego postoju.

Problem w tym, że spółka nie rozpocznie w tym roku żadnej nowej budowy, gdyż radni nie przewidzieli w tegorocznym budżecie jej dokapitalizowania.

Miliony na pensje

5 mln złotych, które zostaną do końca roku przekazane na konto „Miejskiej Infrastruktury”, trafi głównie na pensje pracowników oraz na funkcjonowanie biura i naprawę parko­matów.

Od połowy marca były w niej zatrudnieni jedynie czterej pracownicy: prezes Piotr Kącki, wiceprezes Zbigniew Putaj, główna księgowa i osoba „od spraw personalnych”. Urzędnicy tłumaczyli wtedy, że ta czwórka jest odpowiedzialna za rozruch spółki.

Później do „Miejskiej Infrastruktury” przeszło 15 pracowników Zarządu Infrastruktury i Komunikacji Miejskiej, którzy nadzorują strefę płatnego parkowania. Czyli robią to samo, co wcześniej w ZIKiT.

[email protected]