MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czerwcowa noc

Redakcja
Tej nocy miasto nie spało. Śpiewem buchały kościoły, otwarte były kawiarnie. Młodzi ludzie obsiedli pomnik Mickiewicza i śpiewali "Czarną Madonnę"

Nigdy nie zapomnę tamtej czerwcowej nocy sprzed trzydziestu lat.

Była gorąca, nastąpiła po upalnym dniu, który zawiesił nad Krakowem błękitny baldachim bezchmurnego nieba. Pachniało świeżą, jeszcze wiosenną zielenią, pachniało zdeptaną trawą. Na Franciszkańskiej stał zbity tłum, wpatrzony w okno, które wkrótce miało się stać najsławniejszym polskim oknem. Tłum rozśpiewany, tłum wniebowzięty, tłum bezwzględny w swej miłości, pragnący, aby On znów stanął w oknie, które miało się stać najsławniejszym polskim oknem, i powiedział kilka słów.
Tej nocy miasto nie spało. Śpiewem buchały kościoły, otwarte były kawiarnie. Ulicą św. Jana przechadzali się kardynałowie w purpurze, biskupi w fioletach. Młodzi ludzie obsiedli pomnik Mickiewicza i śpiewali "Czarną Madonnę". A Plantami ciągnęły tłumy przybyszów. Bielały niedzielne koszule, niedzielne chłopskie garnitury majaczyły niewyraźnie w ciemnościach. Przybysze pytali o drogę na Błonia i szli - powoli, już przejęci, już uroczyści i sztywni, hieratyczni - tak jak potrafią tylko chłopi.
Włóczyliśmy się z Józkiem B., poetą, po czerwcowym nocnym Krakowie i byliśmy pijani. Nie od wódki, której tej nocy nikt nie pił, ale pijani zapachem zieleni, entuzjazmem tłumu na Franciszkańskiej. Byliśmy pijani wielkością chwili i jeszcze mglistym, jeszcze niedoprecyzowanym przeczuciem, iż oto jesteśmy świadkami narodzin czegoś nowego. Nie przypuszczaliśmy wtedy, że już wkrótce, za kilkanaście miesięcy, to nowe wybuchnie z ogromną siłą, a po dziesięciu latach buntu i stagnacji, nadziei i rezygnacji narodzi się nowa Polska, zmieni się Europa, zmieni się świat.
Następnego dnia rano Franciszkańską, Straszewskiego, Manifestu Lipcowego znów wypełniły tłum. Jezdnią ciągnęły się wstęgi usypane z kwiatów - z bujnych piwonii, skromnych rumianków, irysów. Jeszcze wtedy nie jeździł w klatce, w której zamknięto Go po majowym zamachu - stał wyprostowany w otwartym białym samochodzie i kiedy samochód ruszył w ryku tłumu, kiedy pęd powietrza uniósł czerwony płaszcz, wszyscy zrozumieli, że oto widzą prawdziwego władcę tego narodu, rządzącego sercami Polaków. A kiedy samochód łagodnie brał zakręt przy wielkim gmachu Filharmonii, z jej okien buchnęła muzyka, mosiężne dźwięki wzbiły się ponad głowami tłumu, na chwilę zagłuszając okrzyki i oklaski.
Zawsze gromadził tłumy, nawet w miejscach, w których Go nie było. Po zamachu na Niego przez Kraków przeciągnął słynny Biały Marsz, a kiedy Go zabrakło, kiedy odszedł do domu Ojca, ulicami miasta ruszył olbrzymi pochód. Na Franciszkańskiej, pod pałacem krakowskich biskupów, na Plantach zapłonęły tysiące zniczy. Na Błoniach, gdzie przybyło kilkaset tysięcy ludzi, płonęły już nie tylko znicze, od żaru pękały szklane naczynia i płomienie rozlewały się szeroko - płonęła ziemia, a ludzie gromadzili się wokół tych płomieni, grzali się przy nich, niczym ich praprzodkowie przy koczowniczych ogniskach, w milczeniu dzielili się smutkiem.
Fenomenem tych dni, milczącego marszu przez ulice miasta, był fakt, iż nikt go nie organizował - ani kościelne, ani świeckie władze. Po prostu ludzie skrzyknęli się przy pomocy SMS-ów i e-maili.
Po pierwszej pielgrzymce do rodzinnego kraju nastąpiły kolejne, wśród nich ta, podczas której powiało grozą. Nie pojawił się wówczas na Błoniach, nie odprawił mszy - zabronili Mu lekarze. Kolejne pielgrzymki i ciągle On - kochany, uwielbiany, chociaż nie zawsze rozumiany. Coraz starszy, coraz bardziej schorowany. Jednak ja najmocniej zapamiętałem pierwszą pielgrzymkę - może dlatego że najlepiej wspominamy to, co się wydarzyło po raz pierwszy. Może dlatego że byliśmy wtedy młodzi - ja, moi przyjaciele, Józek, z którym wędrowałem przez nocny czerwcowy Kraków. A może z jeszcze innego powodu - bo, chociaż tego nie przewidywaliśmy, bardziej czując niż rozumiejąc - pielgrzymka sprzed trzydziestu lat dodała ludziom sił, aby zmienili to, co wydawało się nie do zmienienia.
Andrzej Kozioł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski