Tych wjazdówek jest z roku na rok coraz więcej. Obecnie ma je ponad 1300 osób. A urzędnicy mają problem z wyjaśnieniem, na jakiej podstawie wydają takie przywileje.
Kiedy o to pytamy, zbywają nas ogólnikami: „Identyfikatory są wydawane zgodnie z uprawnieniami przysługującymi zarządzającemu ruchem. Za podstawę prawną można wskazać ustawę Prawo o ruchu drogowym”. Trudno im jednak wskazać konkretny zapis, paragraf.
Nie można się też doprosić listy z wykazem osób, którym przywileje wydano. Zasłaniają się ochroną danych osobowych. Na początku nie przekazali nam nawet listy uprzywilejowanych pełniących funkcje publiczne. Po tym, jak z pomocą prawników zredagowaliśmy odwołanie, po czterech miesiącach nagle zmienili zdanie. Wciąż jednak nie możemy się dowiedzieć, kto z osób prywatnych i dlaczego otrzymał przywilej wjazdu do centrum.
Takie postępowanie rodzi podejrzenia, że urzędnicy ukrywają informacje, gdyż nie chcą aby wyszło na jaw, jak duże jest w magistracie kolesiostwo, rozdawnictwo wjazdówek po znajomości. Dzięki temu niektórzy mogą skracać sobie przejazd przez centrum i machać ręką tysiącom krakowian tracącym czas i nerwy w gigantycznych korkach. Ostatnio urzędnicy w ramach eksperymentu zafundowali tydzień bez przejazdu samochodem przez ul. Podzamcze i badali, jak krakowianie to wytrzymują, stojąc w korkach w innych rejonach miasta.
Takie doświadczenia powinni zacząć od siebie. Proponuję, aby teraz w ramach podobnego eksperymentu unieważnić wjazdówki. Może dzięki temu urzędnicy, którzy też z nich korzystają, w końcu zejdą na ziemię i zaczną patrzeć na świat z pozycji mieszkańca bez przywilejów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kraków ze strefą patologii skrywaną przez urzędników
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?