Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cudowna moc bukietów

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Jeśli piszę o Matce Boskiej Zielnej, to znaczy, że zbliża się 15 sierpnia. To najpiękniejsze święto polskiego lata. Sądzę, że to również najpiękniejsze święto europejskiego lata.

Nawet się nie zastanawiamy, czy dzień to wolny od pracy ze względu na liturgiczne święto Wniebowzięcia Maryi Panny, czy z racji państwowego święta Wojska Polskiego ustanowionego pod tą właśnie datą na pamiątkę zwycięstwa nad bolszewikami. Zwycięstwa nazywanego zresztą „cudem nad Wisłą”. Tego też dnia rozmaite pielgrzymki docierają na Jasną Górę i do Kalwarii. Pośród tej obfitości zdarzeń łatwo zlekceważyć (pozornie) skromny, odwieczny zwyczaj.

Parę lat temu zachwycaliśmy się „Procesją zielną” malowaną przez Witolda Pruszkowskiego. Szkoda, że pozwalamy zmarnieć cudownej tradycji, gdy cała Europa ekscytuje się tym, czego jest kwintesencją – pomyślałam. Przecież nie może tak być, że Polak mądry zawsze po szkodzie. Impuls był radykalny. Zrodził się pomysł na zielny konkurs.

Po 5 latach „Cudowna moc bukietów”, że tak powiem, kwitnie. W Podstolicach nieopodal Wieliczki i w Krakowie, gdzie Mały Rynek pachnie aromatami stu ziół i mieni się barwami tysięcy kwiatów. Kraków polubił zielny konkurs. Włączono go w program Cracovia sacra. Każdego roku dołączają do nas nowi uczestnicy.

Stare święto odmłodniało, nabrało nowego oddechu. Nic mu jednak nie dodajemy, czego wcześniej nie zawierało, ani niczego nie ujmujemy. Odkrywamy tylko zapomniane znaczenia. Za każdym razem coś innego zachwyca. I więcej odkryć przed nami, niż za nami.

Ponieważ mamy Rok Oskara Kolberga przypomnę fragmenty tego, co pisał. „ W Święto Wniebowzięcia N.P. Maryi, czyli Matki Boskiej Zielnej, każda gospodyni znosi do kościoła snopki ziół ogrodowych i polnych (łąkowych) podówczas kwitnących: maku, piwonii, szałwii, macierzanki, wrotyczu, kopru, kminku, prosa tureckiego, końskiego szczawiu, ziela świętojańskiego, marony, lulku, bożego drzewka, rozmarynu, mięty, melisy, kwiatów większych np. georginii, dzwonków itd. ze szczerą wiarą, że poświęcenie przez kapłana powiększa ich moc uzdrawiająca i zachowawczą. (…) Zioła te przechowują się w chacie na siostrzanie, na oknie, za obrazami…”.

Tylko z tej krótkiej relacji wynika, że było tu miejsce na zjawiska dziś określane nowymi słowy, choć są stare jak świat: bioróżnorodność, duchowość, fitoterapia, dekoracja wnętrz... i wiele innych. Bo mamy do czynienia z niezwykłą i bardzo misterną pedagogiką.

Kolberg nie wspomina o sprawach w XXI wieku kluczowych. Więc dopowiem. Przychodzą na Mały Rynek single i singielki, ale też całe rodziny: matki z córkami i babcie z wnuczkami… Zdarza się, że jedna tworzy bukiet „tradycyjny”, druga – „miejski”, a najmłodsza – „mały”, bo taką kategorię utworzyliśmy dla dzieciaków. Widzę, ile się tu dzieje w materii „międzypokoleniowej wymiany wiedzy”, jak to święto łączy ludzi. O pozostałych obserwacjach opowiem innym razem. A Państwa gorąco zapraszam na Mały Rynek w piątek, około południa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski