MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz mniej kuropatw

ALG
Członkowie Wojskowego Koła Łowieckiego "Batalion" spotkali się w sobotę na tradycyjnym "Hubertusie". Tym razem świętowali w dworku Zbigniewa Zawady w Majkowicach.

Świętowali myśliwi

   Przymiotnik "wojskowy" w nazwie koła to już bardziej symbol przypominający o jego początkach niż odzwierciedlenie aktualnej sytuacji. Kiedy koło powstawało w końcu lat 40. ubiegłego wieku, rzeczywiście tworzyli go ludzie związani z wojskiem. W tej chwili "Batalion" zrzesza 36 osób, z czego większość stanowią cywile. Wszyscy zebrali się w sobotę, aby jak co roku uczcić dzień swojego patrona - św. Huberta - polowaniem i biesiadą myśliwską. Efektem łowów był pokot złożony z ustrzelonych bażantów. Królem polowania został Adam Durbas, z którego ręki zginęły 4 koguty. Zresztą innych trofeów raczej nie należało się spodziewać.
   - Nasz obwód łowiecki to tereny praktycznie bezleśne. Większość z czterech tysięcy hektarów stanowią pola uprawne, położone w dolinach Wisły i Szreniawy. Takie położenie sprawia, że dominuje u nas zwierzyna drobna - mówi prezes zarządu koła Jan Gorczyca.
   Obwód łowiecki "Bataliona" obejmuje miejscowości położone na pograniczu gmin Proszowice i Nowe Brzesko: Majkowice, Śmiłowice, Hebdów, Sierosławice, Kuchary, Pławowice, Wolwanowice, Czajęczyce, Koczanów. Oprócz tego koło posiada jeszcze drugi obwód łowiecki - w okolicach Łapanowa.
   Zwierzyna gruba w "proszowickim" obwodzie "Bataliona" to wyłącznie sarny. Łowną zwierzynę drobną reprezentują: bażanty, zające, kaczki, kuropatwy, lisy czy sporadycznie spotykane jenoty. Z wymienionych jednak tylko liczebność bażantów i saren można uznać za zadowalającą. Pozostałe gatunki albo w ostatnim czasie rozmnożyły się nadmiernie (jak lisy), albo ich pogłowie drastycznie maleje. Myśliwi najbardziej niepokoją się zwłaszcza liczebnością kuropatw, które kiedyś były bardzo pospolite, a teraz stają się coraz większą rzadkością.
   - Od sześciu lat nie polujemy na kuropatwy, ponieważ widzimy, że ptaki te mogą całkowicie zniknąć z naszego krajobrazu. Powodem tej sytuacji jest zmiana struktur upraw rolnych. Ptakom coraz trudniej znajdować odpowiednie miejsca lęgowe i pożywienie. Zaprzestanie polowań i dokarmianie niewiele pomaga. Kuropatwy bowiem, w odróżnieniu od bażantów, bardzo niechętnie żywią się w paśnikach - tłumaczy Jan Gorczyca. Do paśników, którymi opiekują się myśliwi, trafia w sezonie zimowym około 5 ton paszy. Jest to zwykle pszenica, kukurydza i sól pastewna. Fundusze na zakup karmy pochodzą głównie ze składek członkowskich. Dodatkowym źródłem dochodów koła jest sprzedaż upolowanej zwierzyny: to około 1/3 rocznego budżetu.
   Myśliwi obawiają się, że los kuropatw wkrótce mogą podzielić również zające, które padają ofiarą nie tylko zmieniającego się - coraz bardziej ukierunkowanego na monokultury rolnicze - środowiska, ale również nadmiernie rozmnożonych wskutek prowadzonych szczepień lisów. Osobnym problemem są kłusownicy. - Zdarza się, że natrafiamy na zaciągnięte wnyki, obok których poniewierają się już tylko resztki sierści. Znajdujemy szczątki zwierząt, które wpadły w sidła i zostały zjedzone przez zdziczałe psy. Zdarzają się też innego rodzaju wypadki. Trudno zapomnieć widok małej sarenki, która dostała się pod kosiarkę rotacyjną... - opowiadają myśliwi. Skarżą się przy tym, że choć ustawa Prawo łowieckie nakłada na nich wiele obowiązków dotyczących takiego kształtowania środowiska, aby było przyjazne dla zwierząt, w praktyce są bezsilni. - Tereny znajdujące w naszym obwodzie to w 90 procentach grunty prywatne. Jaką w tej sytuacji możemy mieć możliwość zakładania ostoi dla zwierząt, tworzenia zagajników, obszarów wolnych od prowadzenia upraw rolnych? Dzisiaj możemy obserwować odwrotne zjawiska. Rolnicy zaorują ostatnie ugory, osuszane są bagna i mokradła, plantacje - opryskiwane środkami chemicznymi, które niszczą owady, stanowiące pożywienie zwierząt. Trudno się w tej sytuacji dziwić, że zwierzyny ubywa. Po prostu nie ma warunków do bytowania - podkreśla Jan Gorczyca.
   Na koniec warto podkreślić, że sobotnie spotkanie mogło się odbyć dzięki Tadeuszowi i Annie Zawadom, którzy kilka lat temu kupili zrujnowany majkowicki dworek wraz z otaczającym go parkiem i systematycznie przywracają mu dawną świetność.
Tekst i fot.: (ALG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski