MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz mniej kierowców żąda odszkodowań za dziury w drodze

Arkadiusz Maciejowski
Uszkodzenia pojazdów na dziurawej jezdni są w Krakowie coraz rzadsze
Uszkodzenia pojazdów na dziurawej jezdni są w Krakowie coraz rzadsze Tomasz Hołod
Drogi. Krakowscy radni nie widzą jeszcze powodu do zbytniego entuzjazmu i przypominają, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Wskazują ulice z fatalną nawierzchnią i chcą, aby prezydent zabrał pieniądze z tzw. rezerwy celowej i przeznaczył je na modernizacje jezdni

Urzędnicy miejscy chwalą się, że stan krakowskich dróg w ostatnich latach zdecydowanie się poprawił. Na dowód pokazują statystyki, z których jasno wynika, że o ponad połowę spadła liczba osób ubiegających się o odszkodowanie za uszkodzenie pojazdu na dziurawej jezdni.

Tymczasem radni miejscy jak i eksperci od transportu twierdzą, że nie ma jeszcze powodów, aby popadać w zbytni entuzjazm, bo do zrobienia pozostaje wiele.

Również sami kierowcy uważają, że obok części odnowionych ulic, wciąż mnóstwo dróg w stolicy Małopolski jest w fatalnej kondycji technicznej.

Czar remontów nakładkowych
Michał Pyclik z biura prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu podkreśla, że w latach 2009-2013 każdego roku do jego jednostki zgłaszało się ponad 700 osób żądających odszkodowania za uszkodzenie pojazdu w skutek złego stanu jezdni. W 2009 roku było takich osób 845, w 2011r. - 916, w 2012 - 787 a w 2013 r. - 763. Wyjątkowy był zaś rok 2010, gdy ze względu na powódź, która spowodowała wiele zniszczeń w krakowskiej infrastrukturze, do ZIKiT zgłosiło się ponad 1900 kierowców.

Tymczasem w dobiegającym właśnie końca 2014 roku urzędnicy zanotowali zdecydowany spadek wniosków o odszkodowanie. Do końca listopada było ich tylko 345, czyli o około połowę mniej niż w tym samym okresie poprzednich lat.

Automatycznie spada więc także kwota, jaką miasto musi przeznaczać na odszkodowania. W 2013 roku z 763 wniosków uznano i wypłacono 258 odszkodowań na łączną kwotę 270 tys zł. W tym roku uznano i wypłacono 148 odszkodowań na kwotę 146 tysięcy.

Według Michała Pyclika jest to w głównej mierze efekt szybkich tzw. remontów nakładkowych krakowskich ulic. Stosuje się je tam, gdzie wymiany wymaga tylko wierzchnia warstwa asfaltu - tzw. ścieralna. Dzięki temu, że nie trzeba robić od nowa podbudowy jezdni, prace mogą być wykonane bardzo szybko - w zależności od długości odcinka nawet w ciągu mniej więcej trzech dni. Pierwsze tego typu prace zostały przeprowadzone w Krakowie blisko trzy lata temu.

W 2012 roku dywanik asfaltowy ułożony został na ul. Opolskiej. Szybko okazało się, że nowa technika jest dużo skuteczniejsza niż zwykłe łatanie dziur w jezdniach i dlatego podjęta została decyzja o rozpoczęciu, wzorem Warszawy całego programu remontów nakładkowych.

Jak już informowaliśmy w 2013 i 2014 r. Kraków wydał już ponad 20 mln zł na takie szybkie i skuteczne modernizacje. Tylko w tym roku wyremontowanych zostało blisko 17 kilometrów ulic - m.in. fragmenty ul. Wielickiej, Witosa, Powstańców, Andersa, Łokietka, Stelmachów, Przybyszewskiego, Leśmiana, Pilotów - o łącznej powierzchni 116 tys. metrów kwadratowych. To powierzchnia odpowiadająca dziesięciu boiskom piłkarskim.

Za rok jeszcze lepiej
- Pierwsze efekty zauważyliśmy już po poprzedniej zimie, bo pojawiło się zdecydowanie mniej ubytków w jezdniach. W przyszłym roku powinno być jeszcze lepiej. Warto podkreślić, że jeśli mamy oszczędności po przetargach to przeznaczamy je właśnie na remonty dróg - twierdzi Michał Pyclik. - Nie ma też niekorzystnych zjawisk, jak właśnie powódź w 2010 roku, która nam pogorszyła drogi i było dużo szkód - dodaje urzędnik.
Również Witold Norek, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Krakowie zauważa, że faktycznie stan wielu krakowskich ulic zdecydowanie się poprawia.- Sami mieliśmy wiele telefonów od kierowców dotyczących m.in. fatalnego stanu al. 29 listopada. Apelowaliśmy do ZIKiT i zostały tam wykonane prace - mówi asp. sztab. Witold Norek. - Widzimy, że dużo się zmienia na lepsze, bo też opiniujemy nowe organizacje ruchu podczas remontów - dodaje Norek.

Najgorzej poza centrum
Mniej optymistyczny jest natomiast Edward Porębski, radny PiS, przewodniczący komisji infrastruktury Rady Miasta Krakowa. Podobnie jak Stanisław Albricht, ekspert od transportu z Pracowni Projektowej Altrans, zwraca uwagę, że choć odnowionych zostało wiele głównych miejskich ulic, takich jak chociażby część al. Słowackiego, to wciąż fatalnie jeździ się po oddalonych od centrum jezdniach.

- Mogę długo wymieniać ulice chociażby w Nowej Hucie jak np. aleja Solidarności od pl. Centralnego, po której momentami strach jeździć. W tragicznym stanie są ulice Orkana, Żeromskiego itd. Słyszę, co mówią mieszkańcy na moich dyżurach, więc nie można powiedzieć, że jest już dobrze - mówi radny Porębski.

Podobne opinie usłyszeliśmy od samych kierowców oraz pasażerów komunikacji miejskiej.

- Od lat nie możemy doczekać się gruntownego remontu np. ul. Cechowej, która jest tak nierówna, że jadąc autobusem linii 133, można powybijać sobie zęby - wymienia Roman Turek, mieszkaniec Podgórza.

Właśnie dlatego Edward Porębski nie wyobraża sobie, aby w przyszłym roku na remonty nakładkowe przeznaczonych było mniej pieniędzy niż w 2014 roku (około 16 mln zł). Jak przyznają urzędnicy, w projekcie przyszłorocznego budżetu na wszystkie zadania związane z drogami zapisano ok. 63 mln zł, czyli ok. 4 mln więcej niż przed rokiem. Dopiero jednak po ostatecznym zatwierdzeniu budżetu (na początku stycznia) ustalone zostanie, ile trafi pieniędzy właśnie na szybkie weekendowe remonty.

- Warto pamiętać, że miasto ma około 90 mln tzw. rezerwy celowej. Będę zabiegał o to, aby trochę ją "uszczuplić" i dodać jeszcze więcej właśnie na drogi. Prezydent Majchrowski sam powiedział, że czas teraz, aby skupić się na inwestycjach, które poprawią taki codzienni komfort życia mieszkańców. Remonty ulic to klucz - dodaje przewodniczący komisji infrastruktury Rady Miasta Krakowa.

Wycena szkód
W 2013 roku Kraków jako pierwsze miasto w Polsce zrezygnowało z polisy na rzecz samodzielnego rozliczania szkód do 10 tys. zł - z wykorzystaniem profesjonalnych firm, z których korzystają też ubezpieczyciele. Śladem Krakowa poszedł już m.in. Gdańsk. System jest zoptymalizowany i daje miastom oszczędności. ZIKiT zleca profesjonalnej firmie ocenę szkód, jakie powstały w danym samochodzie i sam wypłaca odszkodowanie. W 2013 roku ocena jednego zgłoszenia przez firmę kosztowała 750 zł. W 2015 ZIKiT zapłaci za to już mniej - dokładnie 590 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski