MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co za dzieciaki! Wyrosną z nich świetni dziennikarze

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Wspólnie ze stowarzyszeniem "Siemacha" i jej sponsorami zabraliśmy 43 nastolatków na warsztaty dziennikarskie do Krynicy.

Co jest ważniejsze w pracy dziennikarza prasowego: talent do pisania, czy talent do rozmów z ludźmi?
- Czy w prasie lokalnej i regionalnej jest miejsce na tematy ogólnopolskie i światowe?
- Co, jeśli dziennikarz z jakichś względów, na przykład światopoglądowych, nie chce zrealizować tematu, który zleca mu redaktor naczelny?
- Badania pokazują, że ludzie coraz mniej ufają dziennikarzom. Z czego to wynika?
- Czy dziennikarz czasem się boi?
- Czy ta praca wiąże się z ryzykiem spraw sądowych?

Te pytania mogliby zadać studenci dziennikarstwa (ci zdolniejsi) albo początkujący dziennikarze. Świadome, mądre, świadczące o zainteresowaniu tematem. A zadały je dzieci (choć starsze i bardzo rezolutne): podopieczni stowarzyszenia „Siemacha”, z którymi pojechaliśmy do Krynicy na obóz o tematyce dziennikarskiej.

Pociąg

Ale po kolei. Może zauważyliście Państwo w ostatnich miesiącach na naszych łamach tajemniczy, kolorowy pociąg z logo różnych firm (na szczęście było ich wiele - dziękujemy!). „Jeździł” po dolnych częściach naszych stron, prezentując firmy, które włączyły się do naszej akcji.

Nazwaliśmy ją „pociągiem marzeń”. Chodziło o to, aby wspólnymi siłami wysłać na tygodniowy obóz w polskie góry dzieciaki, które marzą o karierze dziennikarskiej - czy to w mediach drukowanych, czy w telewizyjnych, radiowych, internetowych i tak dalej.
Z jednej strony: zapewnić im wakacje marzeń. W górach, ciekawe, kolorowe, pełne aktywności. Z drugiej: odsłonić przed nimi kulisy naszego zawodu.

I tak zaczęła się przygoda z presscampem „Wgryź się w temat. Nie oceniaj”.
Nie byłaby ona możliwa bez wszystkich firm, które dołożyły się do tego wydarzenia (firma Aspergo, oprócz tego, że dorzuciła się do wyjazdu, to jeszcze ubezpieczyła wszystkie dzieciaki). Ich loga prezentujemy raz jeszcze pod artykułem.

Siemacha

W tym projekcie mieliśmy szczęście współpracować ze stowarzyszeniem „Siemacha”, które robi rzeczy absolutnie niesamowite i zrzesza niesamowitych ludzi.

Siemacha (a w zasadzie, operując pełną nazwą, Stowarzyszenie u Siemachy) powstało w 2003 roku w Krakowie. Nazwą nawiązuje do księdza Kazimierza Siemaszki (na którego mówiono właśnie Siemacha), który żył w XIX wieku. Siemaszka przybył z Lwowa do Krakowa, aby opiekować się ubogimi, osieroconymi chłopcami. Dom schronienia otworzył - jeszcze w XIX wieku! - przy ulicy Długiej.

Dokładnie w tym samym miejscu, prawie 90 lat po jego śmierci, w 1993 roku, kardynał Franciszek Macharski poświęcił placówkę dla potrzebujących pomocy dzieciaków (tym razem i chłopców, i dziewcząt). Dzieciaki mogły tam zjeść ciepły posiłek, pouczyć się, otrzymać wsparcie psychologiczne.

W 2003 roku z kolei powstała Siemacha (wśród założycieli znalazł się  n.in. ksiądz Andrzej Augustyński), która zajęła się placówką przy Długiej - i czterema kolejnymi.

Przez te lata działalność stowarzyszenia poszerzyła się. Po pierwsze: terytorialnie. Siemacha działa już nie tylko w Krakowie, ale również - w wielu innych miastach w całej Polsce. W sumie jest to 35 placówek.

Po drugie: merytorycznie. Siemacha nie tylko prowadzi zajęcia, korepetycje, nie tylko wspiera potrzebującą pomocy młodzież - ale też zrzesza lokalnych liderów, umożliwiając im udział w różnych zajęciach i wyjazdach. Takich jak ten.

Warsztaty

Dziennikarstwo zmienia swoje oblicze: pojawiają się multimedialne formy, lawinowo rośnie liczba odbiorców form dziennikarskich w sieci. Rynek się zmienia i nie sposób tego nie zauważyć (z drugiej strony: fundament dziennikarstwa zostaje przecież ten sam). Dlatego postanowiliśmy, że obok warsztatów z tradycyjnego dziennikarstwa prasowego, pokażemy też dzieciakom, jak zachować się przed kamerą, opowiemy o oświetleniu, montażu, wyzwaniach i plusach tego rodzaju pracy.

Budujące było to, że dzieciaki z równym zainteresowaniem i entuzjazmem  wysłuchiwały opowieści o tajnikach pracy w redakcji (były ciekawe, jak wygląda codzienność w newsroomie, jak zostać dziennikarzem, jakie są dobre i trudniejsze strony tej pracy), skracały i redagowały materiały, jak - przystąpiły do warsztatów multimedialnych. Nie bały się wystąpień przed kamerą, z zainteresowaniem dopytywały o sprzęt. Zorganizowaliśmy im też zabawę - tu chyba było najwięcej śmiechu - w produkcję programu typu talk-show. Nastolatki z „Siemachy” świetnie sprawdziły się zarówno w roli producentów, dziennikarzy, jak i... ekspertów zaproszonych do studia.

Napiszę też coś od siebie: my, prowadzący te warsztaty, wróciliśmy z Krynicy naładowani pozytywną energią i podbudowani tym, jak cudowna jest ta młodzież. Narzekamy czasem, że dzieciaki wpatrują się w komórki i nie interesują światem. Podopieczni Siemachy pokazali, że to nieprawda (przynajmniej: nie cała prawda). I że o przyszłość dziennikarstwa nie ma się co martwić. Bo będą ją tworzyć ludzie tacy, jak oni. I na pewno będą robić to dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Co za dzieciaki! Wyrosną z nich świetni dziennikarze - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski