Co kto ma pod czaszką

Zbigniew Bartuś: EDYTORIAL

Na ten – nie owijajmy w bawełnę – haniebny pomysł wpadł projektant w Olkuszu, a jego ideę wykopania czaszek i szkieletów miejscowych Żydów, by je podmienić na wodociąg, klepnęły wszystkie kolejne urzędy. Na końcu na cmentarz wjechał koleś z koparą – i wykopał. Wstrząśnięci tym mieszkańcy zaprotestowali. A winowajcy twierdzą, że doszło do... przykrej pomyłki!

W czerwcu zeszłego roku Olkusz obchodził 70. rocznicę likwidacji miejscowego getta. To była rocznica wielkiej straty: Żydzi mieszkali tu od początku XIV wieku! W dniu wybuchu II wojny było ich ponad 3 tysiące. Jesienią 1941 roku Niemcy spędzili wszystkich na północnym krańcu miasta. Wraz z wysiedlonymi ze Śląska i okolic getto liczyło 4 tys. osób. Kobiety i dzieci umierały tu z głodu, zimna i chorób. Mężczyźni ginęli w seryjnych egzekucjach. W czerwcu 1942 r. odbyła się słynna selekcja. Niemcy wywieźli Żydów i zabili w komorach Auschwitz. 1 sierpnia 1943 w mieście zostało 78 niedobitków. Olkuskie dzieci uczą się o tym w szkołach.

A dorośli? Nie wiedzą, że ostatnimi ludźmi (?), którzy wpadli na pomysł przekopania kirkutu, byli hitlerowcy w 1940 roku? Trzeba w takim razie przeprowadzić reedukację projektantów, urzędników i operatorów koparek. Pal sześć, że przez ich „niewiedzę” pieniądze wydane w ostatnim ćwierćwieczu na promocję Srebrnego Grodu wylądowały w błocie – obok rur. Informacja poszła w świat i Olkusz jawił się będzie jako miasto głupków lub (i) antysemitów. I żeby tylko on!

Gorzej, że ktoś tu ma wyraźny problem z wrażliwością. A jeśli tak, to niech spróbuje sobie na początek wyobrazić rozorany grób swoich bliskich z hydrantem zamiast krzyża.