MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cisza

Redakcja
Od północy obowiązuje cisza wyborcza. Morda w kubeł, nic o kandydatach, żadnych spotów w telewizorze, żadnych spotkań przedwyborczych. Po prostu

Andrzej Kozioł: MINĄŁ TYDZIEŃ

C
I
S
Z
A.
Oczywiście to, co naklejone, rozwieszone, pozostanie, a więc cisza nie do końca jest cicha. No i zawsze można w sobotę, nawet w wyborczą niedzielę, wyskoczyć z jakąś rewelacją. Że ktoś - przypadkiem kandydat na eurodeputowanego - jest zwyczajną szują lub świnią - kradł kury albo dopuszczał się nieobyczajnych czynów.
Jednak mimo wszystko będzie lepiej - w telewizorze nie zobaczę paru twarzy (jakich - nie powiem, bo obowiązuje cisza), nie wysłucham kilku denerwujących frazesów (z czyich ust - nie powiem, z powodów jak wyżej).
Prawdę mówiąc, cenię sobie ciszę, nie tylko wyborczą. Nawet w bardzo dawnych czasach, kiedy byłem bardzo młody, żałowałem, że w klubie studenckim "Jaszczury", nie można było po wrzuceniu złotówki do grającej szafy zamówić sobie kilku minut ciszy. Szkoda, bo byłyby ożywczym prysznicem po wysłuchaniu po raz pięćdziesiąty faceta (kto to był? Burano?) skarżącego się "Ja kocham Lucziję, a ona mnie ni".
Przydałyby się od czasu do czasu Dni Ciszy.
Na przykład DNI CISZY REKLAMOWEJ - żadnych reklam w telewizorze. Żadnego wmawiania mi towarów, których i tak nigdy nie kupię, żadnego mizdrzenia się, żadnych handlowych kłamstw. No i filmy, które wprawdzie rzadko oglądam, bo przeważnie są idiotyczne, ale jednak czasami na nie zerkam - nie byłyby pocięte na kawałki.
Idźmy dalej - a może przydałyby się DNI CISZY TELEWIZYJNEJ, zwane inaczej DNIAMI BEZ TELEWIZORA? Tak jak ustawowo w pewne dni - ostatnio w Zielone Świątki - zamknięte są supermarkety, można by ustawowo od czasu do czasu zakazać emisji programów telewizyjnych. Wyobraźmy to sobie - zamiast oglądać mecz i denerwować się, pater familias bierze dzieci na spacer - na Błonia lub do zoo. Panie - miast oglądać tysiąc pięćset dziewięćdziesiąty siódmy odcinek serialu o miłości - pieką dla rodziny placek z rabarbarem. Ktoś może sięgnie po książkę, ktoś inny naprawi cieknący od roku kran. Jednym słowem - idylla. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce może być tak jak w słynnym czeskim filmie "Straszne skutki awarii telewizora", gdzie cała wielopokoleniowa rodzina Homolków warczy na siebie, chodzi z kąta w kąt i nikt nie może znaleźć dla siebie miejsca - bo zepsuł się telewizor.
To w całej Polsce. A w Krakowie? W Krakowie należałoby proklamować DNI CISZY NA RYNKU. Żadnych kiermaszów z wrzaskliwą muzyką, żadnych koncertów, podczas których od decybeli chwieje się Wieża Ratuszowa. Nic - tylko gruchanie gołębi, stukot końskich kopyt i hejnał mariacki (a o hejnale oraz ciszy na str. D7 pisze Leszek Mazan). A oprócz tego
C
I
S
Z
A.
Wielka
C
I
S
Z
A.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski